[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbiegając po schodach, przysiągłsobie, że jeśli Sabrina wyjdzie z opresji cała i zdrowa,już nigdy jej nie opuści.ROZDZIAA12Przechodzili przez ogród różany, kiedy długa suknia Sabriny zaczepiła o jeden z kolczastych krzakówróży, dumę księżnej Jessiki.Sabrina zatrzymała sięgwałtownie.- Nie zwalniaj - warknął mężczyzna.Szarpnął jąza ramię, o mało nie wyrywając go ze stawu.- Musimy stąd wyjść, zanim w pałacu zorientują się,że cię nie ma.- Wcale nie zwalniam - zaprotestowała Sabrina.- Sukienka zaczepiła się o kolce.Mężczyzna pochylił się.Jednym szarpnięciem oderwał dół sukni na wysokości kolan Sabriny.- Coś ty zrobił?! - zdenerwowała się Sabrina.- Masz pojęcie, ile kosztowała ta suknia! Zapłaciszmi za to!164 " KSI%7ł I AKTORECZKA- Podaj mnie do sądu - zadrwił mężczyzna.Nie poruszony jej gniewem, sięgnął do dekoltusukni i jednym ruchem rozerwał go aż do talii.- No nie! - wściekła się Sabrina.Nie dość, żesuknia tyle ją kosztowała, to w tym stanie nie będziemogła nawet zwrócić jej do sklepu i zażądać swoichpieniędzy.Nie panując nad sobą, mocno pchnęłamężczyznę w pierś.Nie spodziewał się tego ataku.Stracił równowagęi runął wprost w kolczaste krzewy.Rewolwer wypadłmu z dłoni i zniknął w zielonej gęstwinie.Klnąc z wściekłości, mężczyzna niezdarnie podniósłsię z ziemi.Oboje z Sabriną jednocześnie dostrzeglileżące nie opodal grabie, zapomniane przez roztargnionego ogrodnika.Oboje rzucili się w tamtą stronę,ale Sabrina była szybsza.Chwyciła zdobytą broń i wycelowała ostre, metalowe zęby w pierś przeciwnika.- Nie ruszaj się - rzuciła ostrzegawczo - albo teślady po kolcach na twojej twarzy staną się jeszczegłębsze.- Potrząsnęła grabiami.- Zdaje się, że sątrochę zardzewiałe.Mam nadzieję, że szczepiłeś sięniedawno przeciwko tężcowi.Mężczyzna zaklął cicho.- Ale! - skarciła go Sabrina.- Jak na arystokratę,twoje maniery pozostawiają wiele do życzenia.Mojamatka zawsze powtarzała, że przekleństwa są oznakąistotnych braków w słownictwie.Odpowiedzią była kolejna porcja przekleństw.Tymrazem dołączyły do nich grozby.Szkoda, że niewidziała, gdzie upadł rewolwer.Nie wiadomo, jakdługo uda jej się straszyć go grabiami.KSI%7ł I AKTORECZKA 165Rozejrzała się dookoła, szukając wzrokiem upuszczonej przez padającego mężczyznę broni i dostrzegła zwisający z krzaka kawałek czarnego materiału swojej sukni.- Masz - rzuciła mu szeroki pasek.- Zwiąż sobie nogi.Mężczyzna popatrzył na nią zaskoczony.- Co?- Powiedziałam, żebyś związał sobie tym nogi.- Chyba żartujesz!- Nie jestem w nastroju do żartów - skrzywiła sięSabrina.- Masz tym związać sobie nogi w kostkach.Sama zajmę się resztą.- Przepraszam, skarbie - uśmiechnął się drwiącomężczyzna.- Jesteś bardzo ładna, ale nie mam ochotyna zabawy w wiązanie.Sabrina poczerwieniała.Na dodatek próbował jąobrazić.Zamiast tańczyć teraz aa balu, tkwi w ogrodzie z niebezpiecznym łotrem.Taki bal nie zdarza sięcodziennie.Jak często taka prosta dziewczyna jak onamoże gościć na prawdziwym balu w pałacu? Wiedziała, że prawdopodobnie straciła swą jedyną szansę.- Powiedziałam, żebyś związał sobie nogi - warknęła, potrząsając grabiami przed twarzą leżącego.Ostre zęby musnęły policzek mężczyzny.- Merde! No dobrze, już dobrze - przestraszył się,pośpiesznie owijając czarny pasek wokół nóg.- Nareszcie się zrozumieliśmy - uśmiechnęła sięSabrina.- A teraz przekręć się na brzuch i skrzyżujdłonie na plecach.Ku jej zdumieniu, mężczyzna posłusznie spełnił i topolecenie.Chyba rzeczywiście musiała go dobrzenastraszyć.Ostrożnie przyklękła obok leżącego i resztą materiału związała mu mocno przeguby.166 " KSI%7ł I AKTORECZKAWłaśnie kończyła, kiedy zza zakrętu alejki wypadłBurke z Caine'em i grupką uzbrojonych mężczyzn.- Proszę, proszę - uśmiechnęła się krzywo - czy tonie moi wybawcy? W samą porę.- Peterson był tuż za wami.- Caine wskazał szpakowatego lokaja, który otwierał Sabrinie drzwi.- Zaplątałem się w te przeklęte róże - skrzywił siębyły agent.Burke objął Sabrinę i mocno przytulił do szerokiejpiersi.- Od razu wiedziałem, że jesteś tą kobietą, dlaktórej byłbym gotów zabijać całe stada ziejącychogniem smoków - powiedział z czułością, całując jejskroń.- Powinienem był przewidzieć, że wolałabyśpewnie zrobić to sama.Sabrina przytuliła policzek do jego piersi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]