[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To on ją wprowadził donaszego życia, a teraz mój syn nie żyje.Tym razem to ja zachowywałam się tak, jakby nic nie powiedziała. Nie  Kocham cię.Nie  Do zobaczenia po powrocie.Powiedziałaś mu, że nigdywięcej się do niego nie odezwiesz? Ta wiedzma zniszczyła moją rodzinę.Ukradła mi twojego ojca. Tu nie chodzi o Ashley ani tatę, ani nawet Aresa.Chodzi o mnie i o ciebie.Co ty mi, do diabła, zrobiłaś?Wiatr poruszył dzwoneczkami wietrznymi na sąsiednim grobie.Moja matka i jamiałyśmy takie same oczy: kształt i kolor.We mnie wpatrywały się oczy apatycznei pozbawione życia.Miałam nadzieję, że moje wyglądają weselej. Obarcza mnie winą za tamten wieczór?  zapytała. Czy twój ojciec zadał sobiew ogóle trud, aby ci powiedzieć, że po prostu cię do mnie podrzucił? %7łe nie odbierałtelefonu, kiedy dzwoniłaś po pomoc? Mamo. Zawahałam się, starając się znalezć właściwe słowa. Chcę tylko,żebyś mi powiedziała, co się wtedy wydarzyło. On ci nie powiedział, prawda? Oczywiście, że nie.Zrzuca winę na mnie.Ty nierozumiesz.Straciłam Aresa i nie dawałam sobie rady.Sądziłam, że jeśli będęmalować, poczuję się lepiej. Wyrwała z ziemi kępki trawy. Tata niczego na ciebie nie zrzuca.Przyznaje, że ponosi część winy, ale niepamiętam, co wydarzyło się między nami.Upadłam na twój witraż, a potem, kiedykrwawiłam, ty położyłaś się przy mnie. Głos miałam coraz wyższy. Nie rozumiem.Kłóciłyśmy się? Przewróciłam się? Pchnęłaś mnie i dlaczego nie wezwałaś pomocy,dlaczego opowiadałaś mi wtedy bajki?Rozerwała zdzbło trawy. To nie moja wina.Powinien to wiedzieć.Ale taki już jest twój ojciec.Nigdy niestarał się zrozumieć.Chciał mieć modelową żonę i rozwiódł się ze mną w chwili, gdytaką znalazł. Mamo, przestałaś brać leki.Tata nie miał z tym nic wspólnego.Powiedz mi, cosię stało. Nie. Uniosła brodę w geście uporu, który tak dobrze pamiętałam.Wzdrygnęłam się. Nie? Nie.Skoro nie pamiętasz, to ja ci nie powiem.Słyszałam, że wynajął dla ciebiejakąś koszmarnie drogą terapeutkę po Harvardzie. Jej usta wygiął gorzki uśmiech.Czy twój ojciec znalazł coś jeszcze, czego nie dałoby się rozwiązać za pomocąpieniędzy i kontroli?Przez chwilę cmentarz przypominał szachownicę, a moja matka przesunęła królową.Skoro Ares i ja byliśmy pionkami w grze naszych rodziców, to czy zauważyła, że ja sięz niej wypisałam? Słyszałaś?  zapytałam zdumiona. Jest przecież zakaz sądowy.Skąd się tegodowiedziałaś? Mama zamrugała kilka razy i kolor odpłynął z jej policzków. Chciałam wiedzieć, co u ciebie, więc skontaktowałam się z twoim ojcem.Zrobiło mi się niedobrze. Kiedy?Opuściła głowę. W lutym. Mamo& dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie? Podałam ci swoje numery.Urwałam, nie będąc w stanie dotrzymać kroku targającym mną emocjom i fruwającymw mojej głowie pytaniom.Luty.To słowo odbijało się we mnie echem.To wtedyojciec zabrał mi komórkę i samochód, nie mówiąc dlaczego.Okłamał mnie, żeby mócmnie przed nią uchronić. Chciałam z tobą porozmawiać.W grudniu błagałam, żebyśdo mnie zadzwoniła.Dlaczego zadzwoniłaś do taty? Przecież mogłaś trafić dowięzienia.Masz zakaz sądowy! Nie mam  odparła zwięzle. Zakaz został uchylony trzydzieści dni po twoichosiemnastych urodzinach.Poczułam się tak, jakby ktoś mnie kopnął w brzuch. Co takiego? Takie były warunki zakazu, który sędzia podpisał ponad dwa lata temu.Twójojciec próbował go przedłużyć do końca twojej szkoły, ale minęło wystarczająco dużoczasu, aby sędzia nie postrzegał mnie już jako zagrożenie.Nie mogłam oddychać.Kręciłam głową. To znaczy, że od lutego możesz się ze mną kontaktować i tego nie zrobiłaś?Zawahała się. Owszem. Dlaczego?  Czyż aż tak trudno było mnie kochać? Czy matki nie powinny chciećwidywać się z córkami? Zwłaszcza kiedy córki proszą je o pomoc? Nie wiedząc, co zesobą zrobić, wstałam i otoczyłam ramionami swoje drżące ciało. Dlaczego?!  tymrazem krzyknęłam. Bo nie. Mama wstała i uniosła ręce. Bo wiedziałam, że tak właśniezareagujesz.Wiedziałam, że będziesz się chciała dowiedzieć, co się między namiwydarzyło, a tego ci powiedzieć nie mogę. Dlaczego? Dlatego, że będziesz mnie obwiniać, a więcej poczucia winy nie zniosę.To niebyła moja wina, Echo, i nie pozwolę ci sprawić, abym czuła, że jest inaczej. Poczułam się, jakby wjechała we mnie ciężarówka.Cóż za niewiarygodnieegoistyczna odpowiedz. Nie wiesz wcale, jak zareaguję.Nie jestem zadowolona, że przestałaś brać wtedyleki, ale rozumiem, że nie wiedziałaś, co robisz.Rozumiem, że tamtego wieczoru byłaśw kiepskim stanie psychicznym.Westchnęła głośno i ten dzwięk odbił się echem na wyludnionym cmentarzu. Ależ wiem, jak zareagujesz, Echo.Już ci mówiłam, ty i ja jesteśmy takie same.Raz zdradzone, nigdy nie wybaczamy.Czarna maz, która płynęła w moich żyłach, odkąd dowiedziałam się o udziale ojcaw tamtym dniu, przesuwała się powoli w moim wnętrzu, chłodząc je od środka. Ja taka nie jestem. Naprawdę? Co u tej cizi, którą poślubił twój ojciec? Kiedyś ją kochałaś.Nie byłam nią.Nie byłam taka jak moja matka.Zamrugałam i popatrzyłam nanagrobek Aresa, mając częściowo nadzieję, że brat mnie poprze.Co to znaczy? Co tomówi o mnie? I o Ashley? I ojcu? Nie rozmawiajmy o nieprzyjemnych sprawach  powiedziała. Od dwóch latbiorę leki i nie zamierzam ich odstawiać.Poza tym przyjechałam tutaj, żebyporozmawiać o terazniejszości, a nie odgrzebywać przeszłość.Mam fantastyczną pracęi piękne mieszkanie w lofcie.Echo? Echo, dokąd idziesz?Obejrzałam się przez ramię na kobietę, która mnie urodziła.Ani razu niepowiedziała, że jest jej przykro. Jadę do domu. Woda spływała powoli po fontannie rodziców.Z pobliskiego placu zabawdobiegały krzyki i śmiech dzieci.Frank kazał mi wziąć dzień wolnego.Wcale go niepotrzebowałem.Potrzebna mi była praca.Potrzebne pieniądze.A nie aż tyle wolnegoczasu.Raz przywiozłem tutaj Echo.Aby jej zaimponować albo ją uwieść, a możeprzywiozłem ją tutaj, aby udowodnić samemu sobie, że jestem wart miłości.Kto mógłprzewidzieć, jak się to wszystko skończy.Od wtorku nie dawało mi spokoju to samo pytanie.Jak mogę jej pomóc? W głowiemiałem pustkę.A więc to by było tyle, jeśli chodzi o te cholerne umiejętnościrozwiązywania problemów, w czym według pani Collins byłem taki dobry. Noah!Na dzwięk głosu Jacoba błyskawicznie odwróciłem głowę i ścisnęło mi się serce.Z szeroko otwartymi oczami wstałem z ławki i w tej samej chwili rzucił się na mniejasnowłosy maluch. Noah! Noah! To ty! To naprawdę ty!Przytuliłem go i szybko się rozejrzałem.Przez ulicę powoli przechodził Joe.Ręcemiał w kieszeniach i się garbił.Carrie trzymała za rękę wyrywającego się Tylera.Drugą rączkę wyciągał w moją stronę. Noah  odezwał się Joe. Joe.Jacob odwrócił się do Joego, ale nie przestawał się do mnie tulić. Ty to zrobiłeś, prawda?  Popatrzył na mnie podekscytowany. Ciągle robi takierzeczy.Mówi, że zabiera nas do sklepu, a potem robi coś fajnego, na przykład jedziemyna lody.Tym razem powiedział, że idziemy do fontanny, a dał nam ciebie.Emanująca z Jacoba wiara i miłość rozrywały mi serce. Prawda, tato?Cały się spiąłem i mocniej przytuliłem Jacoba.Tata.Joe ściągnął brwi. Jacob, nie miałem pojęcia&  %7łe zjawię się przed czasem  wciąłem się.Joe posłał mi nieufne spojrzenie, alenie zaprzeczył.Może jeśli dobrze to rozegram, pozwolą mi spędzić z chłopcami kilkachwil. Ale nie mam dużo czasu, braciszku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl