[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nel zauważyła zbliżającego się w ich kierunku Chrisa wraz z mężczyzną, który zapro-ponował zamknięcie hospicjum i ponieważ wyczuła, że rozglądają się za Jakiem, natych-miast ruszyła.Nie chciała dopuścić do tego, żeby znowu zaczęli coś knuć.- Cóż, jeśli uparłeś się, żeby mi towarzyszyć, nic na to nie poradzę.- To prawda.- Ale na pewno będziesz niezadowolony.W moim domu panuje wieczny bałagan, a ko-ty i psy linieją.- Właśnie takie domy lubię.- Patrzcie państwo!Wjechała na parking przy supermarkecie.- Muszę dokupić parę rzeczy do ciasta.Zaczekasz w samochodzie.- Będę pchał wózek!- O, nie! Nie daj Boże spotkamy kogoś znajomego! Spaliłabym się ze wstydu! Ludziegotowi są pomyśleć, że coś nas łączy.Chociaż nie, na pewno tak nie pomyślą, bo wszyscymoi znajomi wiedzą, że jestem z Simonem.- A, z nim.- Simon jest w porządku.- Nel była tak przyzwyczajona do tego, że musiała go bezprzerwy bronić przed Vivian i Fleur, że teraz zrobiła to automatycznie.- Jasne.Będziesz się po prostu musiała zastanowić, jak mnie przedstawiać, jeśli spo-tkamy kogoś, kogo znasz.Osobiście podoba mi się słowo kochanek".Nel przygryzła wargi.Przez to jego poczucie humoru znowu była gotowa przestać się naniego gniewać.- Ciekawe.Już to widzę.Jake uśmiechnął się lekko, jakby miał w nosie jej reputację.Poszedł po wózek.- Czy ten wystarczy?Nel znowu się zdenerwowała i wyrwała mu go.- Mam zamiar zrobić parowiec, a nie okręt wojenny.- Co za różnica, przecież to ciasto.No dobrze, powiedz, co ci jest potrzebne.- To jak zakupy z moimi synami - stwierdziła po chwili, gdy już wózek zapełnił sięrzeczami, co do których miała wątpliwości, czy są jej potrzebne.- Oni po prostu biorą copopadnie i pytają: Kupisz mi to"? Ale chłopcy przynajmniej wybierają to, co jest tanie.-Spojrzała z niechęcią na pysznie wyglądające oliwki, które nie nadawały się do żadnego cia-sta.- Cześć - przywitała znajomą.Jake, który został gdzieś w tyle i który powinien był nie ruszać się z miejsca, podszedłbliżej.- To jest Jake - powiedziała Nel.- Znamy się z hospicjum - odparł.- Mam pomóc Nel w pieczeniu ciasta.Znajoma Nel, której imienia nie mogła sobie chwilowo przypomnieć, spojrzała na Jak-e'a ze zdumieniem, a Nel zdała sobie sprawę, że nie powinna była się martwić, iż ludzie we-zmą ich za parę.Nikt by w to nie uwierzył.Jake był za przystojny.Nel miała ochotę wyja-śnić kobiecie, że mimo iż w tej chwili wygląda jak siedem nieszczęść, mimo iż ma w poło-wie rozmazany makijaż i błoto poprzyklejane w różnych dziwnych miejscach, to udało sięjej z nim przespać.Zacisnęła zęby, żeby się nie wygadać.- Nie przedstawiłaś jej - powiedział Jake, gdy już się pożegnali.- Zapomniałam, jak ma na imię.Przepraszam.A ty mogłeś nie podchodzić.- Nel, chyba się mnie nie wstydzisz?- No cóż, ty też nie byłeś zachwycony, gdy musiałeś zabrać mnie na kolację z kolega-mi z pracy!- To akurat jest zupełnie zrozumiałe.Uwielbiają się ze mną drażnić.- Ach, tak! Czyli co wolno wojewodzie.- Wiesz co? Jesteś bardzo ładna, nawet jak się wściekasz.Zmrużyła oczy.- Wiesz, że w tym sklepie można kupić ostre noże i wielkie sekatory?- Z minuty na minutę coraz bardziej mnie podniecasz.A teraz chodzmy kupić drażetkiczekoladowe.Od lat ich nie jadłem.I bitą śmietanę! Uwielbiam ją!Przy kasie, gdy Jake uparł się, że zapłaci, ostro się posprzeczali.Gdy już do niej dotar-ło, że przegrała z kretesem, powiedziała:- Gdybym wiedziała, że zapłacisz, wzięłabym butelkę Baileysa.- Lubisz Baileysa? Mogę po niego wrócić.Nel poczuła, że się czerwieni.To było takie urocze, Simon nigdy by się tak nie zacho-wał.Simon, gdyby usłyszał, że o czymś zapomniała i musi po to wrócić, westchnąłby i zapy-tał o sens sporządzania listy zakupów, jeśli jej nie przestrzegała.Dotknęła jego ramienia.- Daj spokój, ja tylko żartowałam!- Jesteś pewna?- Tak! Dla mnie jest trochę za słodki, chociaż Fleur smakuje.- Dobra.Zostaw, ja popcham wózek.Jest mało zwrotny.Gdy szli przez parking w stronę samochodu, Nel uświadomiła sobie, że gdy Simonmówił coś takiego, czuła się zirytowana i odnosiła wrażenie, że traktuje ją protekcjonalnie, agdy mówił to Jake, czuła, że się o nią troszczy.Gdy dotarli do domu i Nel włożyła klucz do zamka, przypomniała sobie, w jakim staniezostawiła dom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]