[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Też o tym myślałeś? - spytał gość.-Tak.Dotychczas nie było ich na to stać, ale myśleli o tym z Jaredem.Czuli, że coś w tym jest.Ze jest to sposób na przeżycie dzięki winorośli.- Na szczęście macie wzgórza - zauważył Wolfgang, ukazując im dobre strony sytuacji.-Południowe zbocza są idealne, nie tak nasłonecznione przy naszych chłodnych latach.Wszyscy się uśmiechnęli.- Wilgotny wiatr znad morza też jest korzystny, bo obniża temperaturę.Także mgła znadmorza.Wszystko obniża temperaturę.Macie rzekę, która odbija światło słońca, ale jejpołożenie nie przeszkadza za bardzo.Wszyscy trzej śledzili krajobraz w miarę jego komentarza.Rozumieli, o co mu chodzi,choć o wielu rzeczach sami nie pomyśleli.To, co on oceniał pozytywnie, było z ich stronyłutem szczęścia.Założyli winnicę, kierując się instynktem i udzielanymi niechętnie radamiinnych plantatorów, niezbyt zachwyconych faktem, że w okolicy powstaje jeszcze jednawinnica.Potem coś im się udawało, a jednocześnie popełniali mnóstwo błędów i uczyli się na nich.- Gdybyście inaczej usytuowali pola, rzeka dawałaby jeszcze więcej ciepła - tłumaczyłWolfgang, wskazując dłonią, by Adam i bracia Jordanowie zrozumieli.- Można śmiałotwierdzić, że to miejsce, to ukształtowanie krajobrazu da świetne wino - dodał -gdybyistniała pewność, że każda jesień będzie sucha.- Ha! - wykrzyknął Jeremy.- No, cóż - stwierdził Adam, myśląc, że zawsze może hodować konie.-Tutaj przeważają wiatry z zachodu - stwierdził Jeremy.- I wtedy pada.I to nie mżawka,ale ulewa! - Zaśmiał się.- Tylko Adam się temu nie dziwi, ale on pochodzi z Irlandii!Wolfgang Blass zerknął na blondyna z szarymi oczami.Irlandia! To tłumaczyło jego innyakcent.Swoją drogą ciekawiło go, co skłoniło Irlandczyka do założenia winnicy na NowejZelandii razem z synami właściciela niewolników.- Słyszałem, że Irlandczycy kochają ziemię - powiedział z uśmiechem, który pochodził zserca i doszedł do oczu.W tym człowieku z Barossa Valley nie było nic fałszywego.- Może jesteśmy w tym podobni do Niemców- rzucił Adam krótko, lecz przyjaznie.- To, co mówiłem, przygnębiło was? - spytał Blass.- Zamierzaliśmy z tego żyć - odparł Adam.Niemiec wzruszył ramionami i przykucnął.Nabrał ziemi do ręki i ścisnął.Poczuł, jakwoda wypływa z garści.Otworzył dłoń i uważnie obejrzał ziemię.Dostrzegł, że zawieranieco gliny.- To wspaniała ziemia - powiedział Adam z uporem.Wolfgang uśmiechnął się i wytarł ręce.Podniósł się powoli.-To urodzajna gleba - przyznał.- Ale to ona stanowi wasze przekleństwo.-Co?!- Opiszcie swoją winorośl! - zażądał Blass.-Wygląda normalnie, jak wszystkie - odparłAdam, który nie wiedział, o co może mu chodzić.- Zwykłe chardonnay - dodał.- Zmiem twierdzić, że pan wie, jak wygląda chardonnay.- Założę się o dziesięć butelek mojego najlepszego wina z Nupiootpa, że wasze winoroślesą wielkości drzew owocowych! - Pokazał ręką ich wysokość.- Zgadza się.- Adam był zdumiony.- Skąd pan to wie? Rozmawiał pan z kimś?- Z nikim - odpowiedział Blass.- Macie wilgotną ziemię z żyłami gliny.Dobrą ziemię, jakmówi Adam O'Connor.Zgadza się, to bardzo dobra zie-mia.Widzę dżunglę otaczającą winnicę.Potrzebna jest, by osłonić ją przed silnymi ichłodnymi wiatrami.Ale wskazuje na to, że ziemia nie jest zdrenowana.Wiem, że waszawinorośl rośnie wysoka i ma duże liście.Poświęcacie sporo czasu na przycinanie ichwiosną i latem.Jeśli nie nadążacie, liście ocieniają winogrona, które dojrzewają wtedypózniej i ich smak się zmienia.W najgorszym razie liście przy bezwietrznej pogodziezatrzymują powietrze.Wtedy atakuje zgnilizna i nie macie plonów.- Odetchnął głęboko.-Poza tym - dodał, jakby jeszcze było mało tematu do rozmyślań -poza tym wasza dobraziemia daje duże owoce.A duże owoce dłużej dojrzewają, no i przychodzi jesień.-A tu jesienią pada - przypomniał wszystkim Jeremy.-Widzicie deszcze idące z zachodu i one zmuszają was do zrywania niedojrzałychwinogron -dokończył Wolfgang słowami, które oni sami mu przekazali nieco wcześniej.- A więc znaczy to, że możemy spalić nasze winnice? - spytał Adam.- Musicie mieć winogrona co roku, jeśli chcecie się z nich utrzymać - stwierdził Blassstanowczo.Mężczyzni z Waimauku wiedzieli, że to niemożliwe.- Może podpalmy to już teraz - rzucił ponuro Adam.- Poczekaj na deszczową chmurę z zachodu -zażartował Jeremy, ale nikt się nie zaśmiał.Powinniście położyć porządne dreny - zaważył Wollgang.To wymaga dużo pracy.- A niewolników nie mamy! - Jeremy nie ustawał w żartach.- Możesz się przymknąć? - rzucił Jared, wściekły.- Może mogę - odparł młodszy brat.Przywykł już do zmiennego humoru Jareda.Dla nich wszystkich przyjazd tutaj był ogromną zmianą, ale może najgorszą dla Jaredajuniora.W Georgii był znany po prostu jako Junior.Był synem swojego ojca i zawsze stalw jego cieniu.Ale był kimś i nigdy niczego mu nie brakowało.Nigdy nie musiał polegaćna pracy swoich własnych rąk, by utrzymać siebie i swoją rodzinę.Ziemia obiecana nieokazała się żadną bajką, w której nadal byłby księciem z Blossom Hill.- Moglibyście spróbować czegoś innego niż chardonnay - powiedział z zastanowieniemBlass.- Cabernet sauvignon nie łapie tak łatwo zgnilizny.Znosi jesienną słotę.Moglibyśmy postarać się zdobyć dla was sadzonki.Któryś z was mógłby pojechać ze mnądo domu.Zamieszkałby z nami w Barossie, obejrzał nasze winnice i zabrał ze sobąsadzonki.Mamy kilka odmian.Nasz klimat jest inny, nasza ziemia też, ale nie powiem, żeu was nie miałoby się udać.- Musimy o tym porozmawiać - powiedział Jared, który zajmował się finansami wrodzinie.-Oczywiście - odrzekł Wolfgang Blass.- Nie powinno się pochopnie podejmować decyzjizwiązanej z winnicami.Wszystko trzeba przemyśleć, i to nie raz.Z dobrym drenażem,silnym przycinaniem pni i przerzedzaniem liści wiosną i latem, no i dobrą odmianąwinorośli.- Wzruszył niepewnie ramionami.-.możecie robić porządne wino.- Ale nie wspaniałe? - spytał Adam.-Nie - odparł Niemiec szczerze.- Najlepsze wina produkuje się na dobrze zdrenowanej,nieurodzajnej glebie, gdzie jest dużo słońca i sucho.Wtedy zbiory są małe, ale winowspaniałe.-Ja się mogę przeprowadzić! - obwieścił Jeremy, kopiąc grudę ziemi.- Jak tam, Wolfi, jestjeszcze coś wolnego dla pracowitego faceta jak ja w tej twojej dolinie?- Mówię o naprawdę wspaniałym winie - dodał Blass z zażenowanym uśmiechem, pragnącich pocieszyć.- O winie, które serwuje się królom.Większość z nas nie jest królami.Większość z nas nie czuje różnicy między porządnym a dobrym winem.Tutaj możeciemieć dobrą winnicę i robić porządne wino.Wiedzieli, że chciał teraz ich pocieszyć, mówił bardziej z uprzejmości niż szczerości.- Ale to wymaga pracy.Naprawdę ciężkiej pracy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]