[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była dziewiąta trzynaście rano i bardzo mnie zdziwiło to,że Katarzyny nie ma w domu.Mniej więcej do południa zdążyłam wziąć prysznic,wysłuchałam starej płyty Republiki", posprzątałam w szafcekuchennej, gdzie trzymam herbatę, umyłam lustro wprzedpokoju, a nawet zdążyłam wyprowadzić Lenina naspacer (i to dwa razy!).Wciąż dręczyło mnie jedno i to samopytanie: GDZIE JEST MOJA SIOSTRA?Jej komórka nie odpowiadała.Wyrzuty sumienia dopadły mnie gdzieś tak o drugiej,kiedy siadałam samotnie do zupki chińskiej z grzybami, którązwykle jadałyśmy razem.Gdzie ona się podziewa?Zaczęłam analizować wczorajszą rozmowę.Bydlak.Zupełnie jej nie rozumiałam, a przecież Katarzynajest tylko kobietą tak jak ja i właśnie dlatego jej nierozumiałam.Usiadłam na parapecie kuchennym.Naprawdę chciało misię płakać.Spojrzałam w dół na ulicę.W poprzekZwiętokrzyskiej, w miejscu niedozwolonym dla pieszych,przebiegała właśnie jakaś dziewczyna w rozpiętym płaszczu igdyby nie jej wielki rudy kucyk, mogłabym przynajmniejspróbować pomyśleć, że to Katarzyna.Na szczęście zadzwonił telefon.- Halo?- Natalia?- To ty, Krzysztof? O Boże, Krzysztof!- Dzwonię, bo.- Słuchaj, ja się strasznie denerwuję.- Nie ma pośpiechu, Natalia, przecież nie musiszodpowiadać od razu.!!!- Ja nie o tym! Przepraszam.- Nie o tym.?- Moja siostra zniknęła!- Jak to?- No właśnie nie wiem.- Po kolei, Natalia.- Obudziłam się, to znaczy Michał mnie obudził. - Michał?- Zadzwonił do mnie.- On do ciebie dzwoni?- Zadzwonił, bo chciał się spotkać, wiesz on jest chybazestresowany tą pracą w telewizji.- I ty go odstresowujesz, jak się domyślam?- Nie mam pojęcia.W każdym razie obudził mnie jegotelefon i.- I ty się z nim umówiłaś?- Tak, umówiłam się na szóstą w Tonicu, a kiedyodłożyłam słuchawkę i wracałam do łóżka.- Na szóstą?- Na szóstą, chciałam jeszcze trochę pospać, ale jakzobaczyłam, że jej łóżko jest puste, to już mi się odechciałowszystkiego.Krzysztof, czy jej mogło się coś stać?- Może gdzieś wyszła?- O dziewiątej rano w sobotę?! To niemożliwe, i wiesz co,ona musiała wyjść z domu w nocy! Jestem pewna, że spotkałasię z tym bydlakiem!- Z kim?!- Tak, z nim, dobrze usłyszałeś.W takich sytuacjachnależy nazywać sprawy po imieniu.A ja nie mam do niegotelefonu, właściwie to nawet nie wiem, jak on się nazywa, tenbydlak!- Kajetan, o ile dobrze pamiętam.- O, Boże! Kajetan! Ale ja nie wiem, jak się z nimskontaktować.- Nie wyglądał na.bydlaka, ale mogę się mylić.- To nie bydlak!- No, mówiłaś przecież.- To nie ten bydlak.No, co ty! Kajetan bydlakiem?A, zresztą, może on też jest taki sam, Katarzyna ma donich wyjątkowego pecha.Jeżeli mężczyzna jestbydlakiem, to mogę się założyć, że prędzej czy pózniej spotkana swojej drodze moją siostrę.Boże, gdzie ona jest!- Nie Kajetan? Nie ten.bydlak?- Nie.Tamten bydlak jest żonaty!- No tak.No to już nic z tego nie rozumiem.Ale zdaje się,że Katarzyna jest już pełnoletnia.- Ale nadal jest moją siostrą, a ja się martwię.- Bardzo ci współczuję z powodu siostry.Myślę, że taknaprawdę nie masz się o co martwić, to znaczy nie zrozummnie zle, ale ona sprawia wrażenie osoby, która potrafi sobieświetnie radzić w życiu.- Ale ostatnio jest bardzo zagubiona.I ten Kajetan! Maszrację, Krzysztof.- No, widzisz!- Ona na pewno poszła do Kajetana.- Ja tego niepowiedziałem.- Na pewno nic się jej nie mogło stać.Masz rację.- Właściwie, to.- Dziękuję, że zadzwoniłeś.Teraz jestem już spokojna.Przynajmniej tak mi się wydaje.- W takim razie cieszę się.Spojrzałam na zegar.Dochodziła piąta.- Krzysztof, muszę już kończyć.Odezwę się.Pa!Tonic, jak zwykle o tej porze, był pełen ludzi i tychprecyzyjnie udziwnionych kelnerów, w tatuażach odnadgarstków aż po.kostki na nogach.(Nie, żebym od razusprawdzała, ale jednemu takiemu wystawał z prawej nogawkiod spodni.Tatuaż, oczywiście!)Michał siedział na jednej z tych skórzanych kanapustawionych tuż przy oknie, skąd widać było półMarszałkowskiej.- Natalia, pięknie wyglądasz!Cały Michał.- Dzięki, ty również nie najgorzej.- Miła jesteś, ale dobrze wiem, że mam worki podoczami, bo nie mogę ostatnio spać.Wiesz, stres.Czego sięnapijesz?- Wódkę z cytryną, poproszę.- Uuu!- No niestety, miałam fatalny dzień.- A co się stało?- Mam nadzieję, że jeszcze nic.Katarzyna zniknęła.- O, Boże! Dlaczego nic nie powiedziałaś?- No właśnie mówię.- A, tak.Racja.- W każdym razie, jeszcze nie ma się co martwić, bo nieminęła jeszcze doba, więc nawet nie mogę tego zgłosić napolicji.- Matko Boska! Porwali ją? Może jest nawetzakładniczką?!- Co ty pleciesz.Kto miałby ją porwać?- Przecież jest dziennikarką.Nie zapominaj, że w naszzawód wpisane jest podwyższone ryzyko.Dziennikarze ginąna frontach, na wojnach, nawet wśród tych, no, rebeliantów!- Chyba partyzantów?- O, właśnie! Ludzie nie mają pojęcia, jak bardzo siępoświęcamy, żebyście mogli codziennie przeczytać onajnowszych wydarzeniach w waszej ulubionej gazecie.- Ale z tego, co mi wiadomo, Katarzyna pisze wyłączniewywiady z aktorami.- No, tak.To rzeczywiście nieco wyjaśnia sprawę.Aktorzy na pewno jej nie porwali.No, chyba że zapomniałaautoryzować wywiad!- Myślisz, że za coś takiego mogliby zrobić jej krzywdę?- W dzisiejszych czasach nie należy ufać nikomu. - Chyba trochę przesadzasz.Słuchaj, a może ktoś z jejznajomych coś wie? Wiesz, ja kompletnie ich nie znam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]