[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak pan go ocenia? Augaja? Cóż, bardzo dobry fachowiec.A że gotamci nie lubią.Ich sprawa.Kapitan pożegnał się i wyszedł.Na zakręcie ulicyspotkał patrol milicyjny, porozmawiali chwilę.Noczapowiadała się spokojna; księżyc w pełni, jak złocistytalerz, oświetlał uśpione miasto, które jakoś wcześnieposzło spać.Z baru Pod Kogutem wychodzili ostatnigoście, niektórzy na prostych nogach, niektórzy wprostprzeciwnie.Na widok patrolu spiesznie przemykali nadrugą stronę. Zawsze ci sami mruknął z rezygnacją sierżant.Skierko patrzał chwilę za oddalającymi się. Ten w zielonej koszuli to Gniat? Tak.Coraz częściej pije.Zdolny chłop, jaktrzezwy, to ma złote ręce.Wszystko naprawi.Szkodago, zmarnuje się. Pogadajcie z nim, może to co da. Nic nie da.Już próbowałem.Ma takie okresy:dwa, trzy tygodnie pracuje i nie ma go w żadnej knajpie.A potem przez kilka dni chleje nieprzytomnie.I znowurobota.Tak w kółko.Jeszcze nigdy nie urządził awantu-ry, nie rozbił szkła, nie wdał się w bójkę.Czasem mi sięwydaje, że on po pijaku bardziej uważny niż po113trzezwemu.Ale przecież długo tak nie wytrzyma.Kapitan szedł potem wzdłuż parkanu, okalającegorozległe tereny Zakładów.Patrzał na ciemne, milczącehale dwóch gotowych wytwórni kwasu siarkowego ifosforowego, w których praca mogła się rozpocząć na-tychmiast, gdyby.Właśnie, gdyby nie różne braki wzamontowanych już maszynach.No i ten nieszczęsnykatalizator.Może lepiej było kupić? zastanowił się.I odpo-wiedział sam sobie, że największe braki ma kraj, po-zbawiony wskutek restrykcji mnóstwa najpotrzebniej-szych surowców, urządzeń, komponentów, a przedewszystkim dolarów.Skąd więc Zawadzki może wziąćpieniądze na kupno katalizatora.Czuł ogromny szacunek dla tego człowieka, sterane-go przeciwnościami, upartego jak muł, cierpliwie pcha-jącego do przodu, ciągle do przodu ogromny ciężarnałożonych nań zadań i gotowego ryzykować zdrowie,może nawet życie, aby doprowadzić sprawę do końca.Czuł też niemały podziw i uznanie dla trójki inżynie-rów, ślęczących dniami i nocami nad robotą, która naglespadła im na kark po wyjezdzie Francuzów i zerwaniuumowy.Kanalia! myślał o człowieku, tak podstępnie izbrodniczo usiłującym im w tym przeszkodzić. Zpewnością jest ich kilku, ale ktoś tym kieruje, obmyśla114następny cios, chytrze nastawia zasadzki.I płaci.Bo zadarmo to można dla idei.Dla kraju w potrzebie.Ale zakażdą zbrodnię trzeba płacić.Dużo.Dochodząc już do swego mieszkania pomyślał nagle:Za co Gniat pije? Ma żonę, syna.Czy zarabia aż tyle?*Dyrektor wezwał do siebie Augaja, aby uzgodnić to iowo przed jego wyjazdem.W gabinecie był też Sosno-wiecki i Sawicz, chcieli przypomnieć o załatwieniumateriałów niezbędnych do pracy w laboratorium.Niemieli wielkich nadziei, że znajdą się i na to pieniądze,zawsze jednak dobrze było wbić Augajowi w głowę to,co dla nich najważniejsze. Daję panu wolną rękę w wyszukaniu odpowied-nich firm i zawieraniu wstępnych, nieformalnych umów mówił Zawadzki. W naszej placówce paryskiej niedzieje się dobrze.W tej chwili jest tam tylko Bieliński isekretarka. Przecież było dwóch zauważył Marian. Ale nie ma.Nowak złamał rękę czy nogę, diabligo wiedzą, i leży w szpitalu.Doplątała mu się podobnożółtaczka.Tak że na ładnych kilka tygodni mamy go zgłowy.Bieliński dobry chłopak, ale nie ma jeszczewprawy.Zwłaszcza w obecnym, trudnym okresie.Z115Francuzami trzeba umieć rozmawiać. Znam w Paryżu parę firm powiedział głównytechnolog, pociągając nosem, bo się przeziębił. Myślę,że do dwóch tygodni mi zejdzie.Będę macał ostrożnie,sytuacja rzeczywiście fatalna.Omawiali potem stronę finansową wyjazdu i kłócilisię zażarcie: Augaj gwałtownie, opryskliwie, z zaczer-wienionym nosem i załzawionymi oczami; Zawadzkizimno, spokojnie, z oczywistą przewagą, bo wiedział,na co może pozwolić, a na co nie.Sawicz przysłuchiwałsię temu z wyrazną uciechą, jego ciemne oczy pobły-skiwały.Wreszcie Augaj niechętnie ustąpił z placu boju, wy-nosząc skąpą podwyżkę diet służbowych, co i tak byłoosiągnięciem.Został jeszcze w gabinecie; tamci dwajwyszli, bo śpieszyli się do laboratorium. Jak myślisz, czy on coś załatwi? spytał Zby-szek, nie precyzując, o co chodzi, ale Sosnowiecki zro-zumiał. Wątpię odparł. Stary nawalił mu tyle innychspraw do załatwienia, że pewnie o naszych zapomni.Ate francuskie czujniki tak są nam potrzebne! westchnąłciężko. %7łebym miał cokolwiek na koncie dewizowym,to bym kupił za swoje. A ja nie! zbuntował się Sawicz.Nagle coś mu116przyszło do głowy. Słuchaj, gdyby tak zamiast czujni-ków indukcyjnych zastosować oporowe? Są przecież wmagazynie.Drobna zmiana metody.Wtedy możemygwizdać na Augaja i Paryż.*Meres nie widział się już z Augajem przed jego wy-jazdem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]