[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Signorina Lerini podniosła jednak oczy na sierżanta.Kiedy zobaczyła obliczerównie poważne i pobożne jak jej własne, trochę się odprężyła; rysy twarzy zmiękły,kręgosłup stracił sztywność. Signorina, nie chciałbym zakłócać pani żałoby, rozumiem, jak wielki jest pani smutek,ale muszę zadać kilka pytań dotyczących majątku pani ojca. Tam, gdzie teraz przebywa, Pan troszczy się o jego potrzeby.Tym razem komisarza dobiegło ciche: Si, si; przemknęło mu przez myśl, czy Vianelloprzypadkiem nie przesadza.Signorina Lerini najwyrazniej tak nie uważała, bo nie tylkospojrzała na sierżanta, ale nawet skinęła aprobująco głową, rada, że ma w jego osobie takżarliwego współwyznawcę. Niestety, signorina, my, którzy wciąż jesteśmy tutaj, musimy troszczyć się o sprawydoczesne  oznajmił Brunetti.Gospodyni zerknęła na fotografię ojca, jakby tam spodziewała się znalezć wskazówkę. O co konkretnie panu chodzi? W toku jednego z dochodzeń uzyskaliśmy informację, że pewne osoby w naszymmieście padły ofiarą oszustów, którzy udawali, iż zbierają datki na cele dobroczynne  rzekłBrunetti, trzymając się sprawdzonego kłamstwa. Podając się za przedstawicieli organizacjicharytatywnych, zdołali wyłudzić od swoich ofiar znaczne, a nawet bardzo znaczne sumypieniędzy. Umilkł, czekając na reakcję ze strony gospodyni, ale ponieważ milczała znieprzeniknioną twarzą, po chwili kontynuował:  Mamy powody sądzić, że naciągaczomudało się zdobyć zaufanie kilku pensjonariuszy tej samej casa di cura, w której przebywałpani ojciec.Signorina Lerini wytrzeszczyła oczy. Czy któryś z nich przypadkiem nie kontaktował się z pani ojcem? Skąd mogę to wiedzieć? Może ojciec mówił pani, że chce poczynić zmiany w testamencie? Ze zamierza zapisaćczęść pieniędzy jakiejś organizacji charytatywnej, o której wcześniej nigdy nie wspominał?Brunetti zamilkł, ale nie doczekał się odpowiedzi.Spróbował ponownie: Czy w testamencie ojca nie było żadnego zapisu na cele dobroczynne, signorina? Co pan przez to rozumie? Na przykład przekazanie części pieniędzy na szpital albo sierociniec  wyjaśniłBrunetti, choć pytanie wydawało mu się całkiem oczywiste. Pani ojciec nie zrobił czegośtakiego?Potrząsnęła głową. Ale chyba poczynił zapis na rzecz jakiejś zasłużonej organizacji religijnej?Kobieta znów potrząsnęła głową, nie mówiąc ani słowa.Wyręczył ją Vianello.  Jeśli pozwoli mi pan coś wtrącić, commissańo.Chciałbym powiedzieć, że człowiek tejmiary co signor Lerini na pewno nie czekał do ostatniej chwili, aby podzielić się majątkiem znaszą Zwiętą Matką Kościołem.Sierżant skłonił się w stronę gospodyni, która nagrodziła łaskawym uśmiechem wystąpieniew obronie dobrego imienia jej ojca. Uważam  kontynuował Vianello, zachęcony reakcją kobiety  iż powinniśmywypełniać zaszczytny obowiązek wspierania Kościoła przez całe życie, a nie tylko w godzinieśmierci.Zadowolony, że miał okazję zaprezentować swoje stanowisko w tej jakże istotnej sprawie,znów pogrążył się w pełnej szacunku ciszy. Mój ojciec mógłby służyć za wzór chrześcijańskich cnót  oświadczyła signorinaLerini. Jego wyjątkowa pracowitość oraz troska o rozwój duchowy osób, z którymikontaktował się na gruncie zawodowym lub prywatnym, stanowią niedościgły przykład tego,jak można łączyć głęboką religijność z aktywnym życiem zawodowym.Mówiła w podobnym stylu przez kilka minut, wychwalając pod niebiosa zmarłego, aleBrunetti jej nie słuchał.Początkowo rozglądał się po salonie, przesuwając wzrokiem pociężkich meblach  pamiątkach epoki, w której liczyła się tylko solidność, a nie piękno czywygoda.Ponieważ wiszących na ścianach obrazów też nie cechowały walory estetyczne,jedynie pobożność, komisarz ograniczył się do patrzenia na grube, zakończone szponami nogistołu i foteli.Przeniósł oczy na gospodynię w chwili, kiedy dochodziła do podsumowania.Podejrzewał,że wygłaszała tę mowę mnóstwo razy, a teraz po prostu recytuje ją z pamięci, niezastanawiając się nad treścią własnych słów. Mam nadzieję, że to wyjaśnia wszelkie pańskie wątpliwości  oznajmiła na końcu. Przedstawiła pani rzeczywiście imponujący katalog cnót.Signorina Lerini przyjęła tę wypowiedz za komplement pod adresem ojca i uśmiechnęła się. Ale czy może mi pani konkretnie powiedzieć, czy na hojności pani ojca skorzystała casadi cura?  spytał Brunetti, bo akurat o tym gospodyni się nie zająknęła.Uśmiech na jej twarzy zgasł. Co pan ma na myśli? Czy wymienił ją w testamencie? Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl