[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tedrzewabyłynaprawdęs tare.Iogromne!Rzeka,terazs zerokorozlanaigłęboka,natleniebotycznychkolumnwyglądałaniczymniewielkis trumyk.Cookazals zekonarynadbrzeżnycholbrzymówpr zebiegałyponadnurtemażnadrugąs tronę,nibyjakieśzas tygłewbezruchugigantycznewęże.Wes zliśmydo ś wiatas krojonego jakbynienanasząmiarę, aimgłębiejzapus zczaliś mys ięwlas ,tyms ilniejodczuwaliś mywłas nąmałoś ćibezradnoś ć.Wcieniuowychs tarożytnychdrzewbyliś mynieludźmi,leczowadami:nicnieznaczącymi,nikomuniepotrzebnymi,bezs ilnymis tworzonkami.To byłaprzykramyś l, leczjes zczeprzykrzejs zabyłaotaczającanas cis za.Gdywkroczyliś mypomiędzydrzewa,odgłosyś wiatazewnętrznegos zybkozaczęłys łabnąć.Cichłyzkażdymkrokieminiebawemprzes taliś mys łys zećcokolwiek—nawetpos zumwiatru.Wles ienatomias tniezaś wiergotałanijedenptak,niezas krzypiałaŻadnaogołoconazliś cigałąź,nietrzas nąłs uchykonar.Odgłosnas zychkrokówbezres ztytłumiłagąbczas tawars twazbutwiałych liś ci, rzekazaś toczyłas wewodywzupełnymmilczeniu.Pogrążyłems ięwrozważaniach,czyabyprzypadkiemnas kutekmrozunieogłuchłem,kiedynagleCynan wykrzyknął:—Moanam,bracia!Takacis zanieprzys tois zlachetnymmężom.Cóżtonasprzeraża,żenieś miemyradowaćs ięprzyjemnądlauchapieś nią, choćmamynaniąochotę?Gdyniktmunieodpowiedział,rudowłosybohaterzacząłś piewaćwpojedynkę,ryczącws zys tkies łowatakgłoś no,jakgdybyprzyichwtórzełamałpodkowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]