[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te światy zamieszkiwały tylko najprostsze bakteriegromadzące się w pasmach albo w rozległych matach.Marynarze nazywali je światami fioletowych ścieków.Ale nawet w takich światach pojawiała się złożoność, choć innego typu.Odkrytostruktury stromatolitów kopce bakterii budujących je warstwa po warstwie w cieple słońca ibezmyślnie współpracujących w czymś, co na Ziemi Podstawowej nazwano by prymitywnymiekosystemami.Po miliardach lat odmiennej ewolucji struktury takie na pewno nie były jużprymitywne.Zwłaszcza te, które skradały się do nieświadomej załogantki, odwróconej plecami izajętej pobieraniem próbek&Dwa dni lotu pózniej, w okolicach Ziemi Zachodniej 35 000 000, po milionach mniej czybardziej podobnych światów ścieków, trafili do następnej wstęgi z odmienną charakterystyką.Tutaj zawartość tlenu w atmosferze była niska, a dwutlenku węgla wysoka.Sterowce zatrzymałysię na przypadkowo wybranej Ziemi Zachodniej 35 693 562.Biolodzy w maskach tlenowychostrożnie zbadali brzegi jałowego kontynentu.Nawet według standardów światów fioletowychścieków ta planeta była uboga w życie.By odkryć przyczynę tego stanu, niezbędna okazała się praca detektywistyczna nawiększą skalę.Na prośbę Gerry ego Hemingwaya Maggie wyraziła zgodę na start balonów,sond rakietowych i jednego z niewielkiego zapasu bezcennych nanosatów.Powstała mapaglobalna.Tutaj Ameryka Północna połączyła się z większością pozostałych kontynentów granitowych tratew pływających na prądach płaszcza by utworzyć jeden superkontynent.Maggie dowiedziała się, że przypomina to znaną z Ziemi Podstawowej Pangeę, która rozpadła sięćwierć miliarda lat temu.Jeden ogromny kontynent, a poza nim jedynie ocean.A światy superkontynentalne, jak się okazuje jak przekonali się także Chińczycy, oczym Maggie dowiedziała się od Wu Yue-Sai niezbyt sprzyjały życiu.Rozległe wnętrzekontynentu było jałowe i pustynne niczym gigantyczna Australia.Tylko regiony przybrzeżneprzejawiały jakąkolwiek płodność.Ekspedycja ruszyła dalej, przez jeden superkontynentalny świat po drugim geografowienazwali to Pasem Pangeańskim.Nie widzieli życia bardziej złożonego niż stromatolity naobrzeżach lądów, a jeśli nawet jakiś egzotyczny stwór wędrował po ogromnych równinach tychświatów, Maggie wolała pozostawić jego odkrycie przyszłym podróżnikom.Okazało się, że Pas Pangeański ma szerokość około piętnastu milionów światów.Piętnastu milionów! Czasami Maggie nie dawała sobie rady z takimi liczbami.Ta szerokość byładziesięć razy większa niż wykroczna odległość między Podstawową a Valhallą, rozsądna miarazasięgu ludzkiej kolonizacji Długiej Ziemi w ciągu jednej generacji od Dnia Przekroczenia.Mimo to, podróżując z nominalną prędkością podróżną obu twainów, przekroczyli PasPangeański w ciągu tygodnia.Po Pangeach, pięćdziesiąt milionów światów od domu, wlecieli w kolejny pasfioletowych ścieków, gdzie rozdzielone kontynenty prezentowały rozmaitość scenerii.Warunkiklimatyczne i skład atmosfery były niekiedy dostatecznie bliskie Ziemi Podstawowej, by Maggiepozwoliła na zejście na ląd bez specjalnego ekwipunku ochronnego; jej załogi, złożone z bardzosprawnych i w większości bardzo młodych ludzi, mogły się wyrwać z przestronnych, alezamkniętych wnętrz gondoli.Jednak na dole nie było nic do roboty, nic do oglądania brud wwodzie się nie liczył więc ludzie tylko błaznowali z nudów.Chociaż rzucanie kamieniami wstromatolity też z czasem traciło swoją atrakcyjność.Za to beagle Znieżek zachowywał się inaczej.Maggie obserwowała, jak włóczy sięsamotnie po najbardziej monotonnej z okolic, prostując ciało w mundurze marynarki, któryMaggie kazała uszyć specjalnie dla niego.Jego wilcze oczy błyszczały; odchylał głowę, bynozdrza wchłaniały lokalne zapachy.Zdawało się, że znajduje coś ciekawego na każdym świecie,na którym się zatrzymywali.Prowadził własny dziennik z zapisem dzwiękowym; GerryHemingway przygotował mu specjalny sprzęt, ponieważ beagle e nie opanowałykonwencjonalnego pisma.Maggie obiecywała sobie, że postara się przetłumaczyć iprzestudiować ten dziennik.Miała przeczucie, że opisuje ich wyprawę całkiem inaczej, niż widząją ludzcy członkowie załóg.Dlatego go zabrała.Próbowała z Mackenziem porozmawiać o Znieżku i sprawach, jakie ich dzielą.Jedynąodpowiedzią było kamienne milczenie, będące specjalnością Maca, kiedy wpadał w odpowiedninastrój.Gdy Znieżek schodził na ląd, Shi-mi opuszczała kajutę Maggie i biegała po gondoli Armstronga , prawdopodobnie żeby na swój sposób pozbyć się stresu; pozwalała się trochęrozpieszczać członkom załogi.Oprócz Maca oczywiście.Lecieli dalej przez tysiące tysięcy kroków.Nawet Jokery zdarzały się tutaj rzadziej.Maggie zaczynała już się obawiać, że cała wyprawa zmienia się w rodzaj eksperymentu masowejdeprywacji sensorycznej.To dość zaskakujące ryzyko dla pioniera, pomyślała.Z początku utrzymywali nominalną prędkość rejsową na trochę powyżej dwóch milionówkroków na dobę, uzyskiwane przy tempie pięćdziesięciu kroków na sekundę przez dwanaściegodzin pracy silników dziennie.Maggie zdawała sobie sprawę, że dowodzi dwomaeksperymentalnymi jednostkami, a Harry Ryan wspierany przez swego chińskiegoodpowiednika, Billa Fenga, z którym, mimo początkowej wrogości, zdążył się zaprzyjaznić byłniechętny jakimkolwiek zmianom planów.Maggie jednak skłoniła go, by maszyny pracowałyosiemnaście godzin, pozwalając na prędkość lotu bliższą trzem milionom kroków na dobęzamiast dwóch.Nadal mieli dwie godziny przerwy podczas przeciętnej wachty.Pozwoliła teżHarry emu na jeden pełny dzień w tygodniu bez żadnego przekraczania, na testy i serwisowanieobu twainów.Poza tym starała się wymyślić zajęcia dla obu załóg.Na szczęście gondole byłydostatecznie obszerne do ćwiczeń fizycznych i treningów, nawet w czasie lotu.Porozumiała się zsierżantem Mikiem McKibbenem, dowódcą dwóch plutonów marines, jakich miała na obuokrętach, i tak ustaliła program wspólnych ćwiczeń, by obie formacje były zadowolone.Zpewnym wahaniem zgodziła się także na pewien zakres współzawodnictwa między marynarką imarines w różnych dziedzinach, od squasha do scrabble a zaskakującego hobby McKibbena.Potem dyskretnie poleciła Nathanowi, by dopilnował zablokowania żołdu jej załóg bała się, żew przeciwnym razie przegrają swoje pieniądze, obstawiając wyniki zawodów. Tak jest, kapitanie.Mam uprzedzić Mike a McKibbena, żeby zrobił to samo dla swoichchłopców? Uśmiechnęła się. Zobaczymy, czy sam na to wpadnie. Tak jest.Nawet z większą prędkością potrzebowali jeszcze dziewiętnastu dni, by zostawić za sobąfioletowe ścieki.*Którejś nocy pod koniec tego okresu Joe Mackenzie zdradził Maggie, że on takżeprowadzi dziennik podróży. Boże wielki, Mac, czy każdy na tym nieszczęsnym okręcie prowadzi pamiętnik?Jesteśmy jak dysfunkcjonalny Biały Dom. To przyzwyczajenie samotników, ale bywają gorsze.I według mojego osobistegodziennika& Widzisz, trudno ocenić skalę tego, co tutaj robimy, ponieważ epickie wyprawywykroczne to coś nowego.Ale długie wędrówki geograficzne na Ziemi zajmowały nas od& boja wiem? Od wikingów? Od Polinezyjczyków? Ale i tak mam wrażenie, że zbliżamy się doswego rodzaju kamienia milowego.Pomyśl: kiedy Armstrong poleciał na Księżyc, skala tegoosiągnięcia dalece przekroczyła wszystko, co znano w ludzkiej historii, a nawet prehistorii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]