[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krzysztof odniósłniemiłe wrażenie, że zanim przyszedł, coś tam zaszło między mężczyzną a którąś z dziewczyn, możenawet Małgosią.Może to tłumaczyłoby uparte milczenie Adama Zalewskiego w samochodzie i słowa: Czuję się śmiesznie.Pojechali na Banacha, Krzysztof liczył, że w tym szpitalu najszybciej uzyskająpomoc, ale już od progu zwątpił w słuszność swojej decyzji.W izbie przyjęć kłębił się tłum ludzi, coKrzysztofowi wydawało się dziwne, zważywszy, że była w końcu sobota wieczorem.Podszedł domiejsca, gdzie lekarze z pogotowia zostawiali skierowania do szpitala, i zapytał grubą pielęgniarkę,gdzie może udać się z pacjentem, któremu trzeba zszyć rękę.Ta niechętnie spojrzała na niego i zapytała,gdzie mają skierowanie.Krzysztof wyjaśnił, że przywiózł pacjenta własnym samochodem z miejscazdarzenia i dodał, że jest lekarzem.Pielęgniarka nie wydawała się w najmniejszym stopniu przejęta anifaktem, że ma do czynienia z lekarzem, ani tym, że własnym samochodem przywiózł chorego i twierdzi,że należy założyć mu szwy. Trzeba było wezwać pogotowie powiedziała. Teraz nie ma pan skierowania. Trzeba było zaklął w duchu.Trzeba było też przyjechać na wystawę metrem i napić się wina, jakwcześniej zakładał.Tyle że to Małgosia powiedziała, że nie ma zamiaru przechadzać się w eleganckichbutach.Krzysztof oczywiście ugiął się i natychmiast zrezygnował z toskańskiego wina. To co mam zrobić? zapytał. A to pana rękę trzeba zszyć? zapytała niegrzecznie. Już mówiłem, że nie moją. Udał, że nie widzi jej niechęci. Ale to duża rana i wcześniej ten człowiek bardzo krwawił.A ile będziemy czekać na chirurga? Zespół operuje. Jeden zespół operuje? naciskał. Przecież to duży szpital.Na pewno jest wolny chirurg nadyżurze. Niech pan pozwoli mi pracować. powiedziała gruba pielęgniarka. Który to jest ten do szycia?Wychyliła się przez kontuar.Krzysztof bez słowa wskazał Adama Zalewskiego, który siedziałwciśnięty w kąt dużej sali i miał zamknięte oczy. Niech podejdzie, muszę spisać dane powiedziała.Krzysztof wrócił do mężczyzny. Proszę pana delikatnie poklepał go po ramieniu musi pan podejść do tamtej pani i podać swojedane, ponieważ nie mamy skierowania. Tak, tak. Adam Zalewski otworzył oczy, wstał i nieco chwiejnie powlekł się do kontuarupodtrzymywany przez Krzysztofa.Po kilku minutach wrócił i ponownie zajął to samo miejsce. Mam poczekać na lekarza powiedział. Nie chciałbym, żeby pan tracił przeze mnie jeszcze więcejczasu. Nie ma mowy zaprotestował Krzysztof wbrew sobie, bo przecież na tym jego rola mogła sięskończyć.I tak zrobił więcej, niż musiał dla ratowania reputacji i ręki nowego szefa swojej żony. Upewnię się, czy wszystko się odbędzie tak, jak trzeba. Naprawdę nie trzeba. Skrzywił się mężczyzna.Właściwie mógłby spytać: Na pewno? Na pewno da pan sobie radę? Tu można wezwać taksówkę.i po uzyskaniu odpowiedzi, że tak, naturalnie, poradzi sobie wyjść.Nie zrobił tego jednak.MożeMałgosia miałaby pretensję, że nie doprowadził sprawy do końca.Nie chciał miesiącami wysłuchiwać,że nie zachował się jak należy, że czegoś zaniedbał. %7łona nie darowałaby mi, gdybym pana tak zostawił.Ona.bardzo się wszystkim przejmuje. Pana żona jest bardzo miła powiedział Adam Zalewski. O tak. powiedział Krzysztof. Ma pan szczęście dodał. Jasne. Kiwnął głową Krzysztof, nie chcąc rozwijać tematu. Nie jest potulna dodał nieoczekiwanie Zalewski. Co ma pan na myśli? Krzysztof był nieco zaskoczony. Na radzie pedagogicznej ją jedną zapamiętałem powiedział. Wygłosiła jakąś dziwną mowę. To znaczy? zapytał, chociaż wiedział, że musiała w jakiś sposób dać mu do zrozumienia, że niemoże liczyć na przytakiwanie z jej strony. Nie zrozumiałem, szczerze mówiąc, prawie niczego. Uśmiechnął się. Tyle tylko, że nie będzie miłatwo na nowym stanowisku.Potem nie przyszła na otwarcie boiska. Słyszałem o tym zdarzeniu. Krzysztof starał się, żeby jego uśmiech był lekki i krzepiący. Czułem się jak kretyn.wtedy.I teraz też westchnął. Zepsułem imprezę. Niech pan nie przesadza. Machnął ręką Krzysztof. Na pewno nie zepsuł pan imprezy, ponieważona już dobiegała końca, kiedy pan przyszedł.Poza tym ludzie łatwiej zapamiętają obrazy dzięki panu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]