[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był przerażony bardziej niż kiedykolwiek, bardziej nawet niż wtedy, kiedyZmora Sokołów rządził jego ciałem.Wtedy spotkał młodego człowieka, uczniakapłana, który przyjechał jako poseł swego ludu. Postanowił nie wymieniaćimion, jeszcze nie. To herold Talia poznała ich ze sobą, dzięki swemu darowiwiedząc, jak samotni i zagubieni czują się tutaj i jak bardzo potrzebują przyjacie-la.Zaprzyjaznili się.W swej niewinnej mądrości młody kapłan dostrzegł straszneobawy An deshy i przeczuł niebezpieczeństwo, które ten by stworzył, gdyby stra-cił panowanie nad sobą i swoją mocą.Dotarli do ogrodu pamięci.An desha przerwał na chwilę, by wziąć nieco zie-lonych gałęzi  latem były to kwiaty  które zawsze leżały tutaj przygotowane135 dla odwiedzających, by położyć je na grobach.Dla Ulricha cis o jagodach czerwo-nych jak płomień i gałąz dębu o żółtawych liściach, wciąż jeszcze nie uschniętych. Widzisz, opętanie nie jest znane Shin a in.An desha obawiał się, iż ZmoraSokołów naprawdę nie odszedł albo że tak skrzywił duszę An deshy, że ten niezrobi nigdy nic czystego i dobrego, albo  że tak spaczył jego ducha, by ten za-wsze podążał jego śladem. Spojrzał z ukosa na Jarima, który kiwał głową.Ale takie zjawisko znali rodacy młodego kapłana, gdyż ich historia i magia są in-ne, kapłan i jego mistrz nauczyli An deshę tego, co powinien wiedzieć, i własnymprzykładem wyprowadzili go z ciemności lęku w światło zrozumienia. Ale dlaczego nie zwrócił się do avatarów?  zapytał Jarim. DlaczegoOni go nie uczyli? Czy to nie byłoby bardziej odpowiednie? Może avatary widziały, że znalazł nauczycieli wśród śmiertelników? odparł pytaniem An desha. Nie przyszli; w swym strachu An desha bał się, żeto z jego winy.Może jego strach nie pozwalał im się zjawić, a może uznali, iżtej lekcji powinien nauczyć się od śmiertelnych.Może to Ona pozwoliła ludziomwybrać własną drogę, jak często to robi.Nie wydaję sądów na temat tego, co Onarozkazuje swym sługom.Ponieważ dokładnie to samo powiedziałby każdy szaman klanu, Jarim nie zna-lazł odpowiedzi. Zatem dzięki odważnemu młodemu kapłanowi  ryzykował on życie, bypokazać przyjacielowi, że samo dotknięcie Zmory Sokołów nie skaziło go na za-wsze  An desha został prawdziwym magiem i był w pełni sobą.Teraz znalezli się w małym zakątku z czterema donicami i brązową tabliczką,na której po karsycku i po valdemarsku napisano imię, tytuł i stanowisko Ulri-cha, a także daty jego narodzin i śmierci.An desha dodał swój bukiet liści do jużleżących przy tabliczce.Jarim wyglądał na zdziwionego, chociaż wiedział, co toza miejsce.Shin a in palili swoich zmarłych i rozsypywali popioły; Karsyci takżepalili zmarłych, ale popioły przechowywali.Zgodnie z rozkazem Solaris Ulrichzostał pochowany tutaj, na znak, że przez jego śmierć sojusz został jeszcze moc-niej związany. Oto, co zobaczył An desha, kiedy obserwował młodego kapłana i jego mi-strza. An desha szczegółowo opisał ojcowski stosunek Ulricha do Karala,przywiązanie, zaufanie i szczerość, z jakimi się do siebie odnosili.Opowiedziałteż dokładnie, co ci dwaj zrobili dla niego.A do odważnego kapłana Słońca wysłałcichą modlitwę  prośbę o pomoc w doborze właściwych słów. Nie będę wspominał Altry.Nie wiem, czy Jarim zdołałby przełknąć wiado-mość, że istnieją avatary innych bóstw oprócz Bogini. W tym czasie zaczęły się magiczne burze; An desha wiedział, iż to przednimi ostrzegały go sny i przeczucia.Wtedy stało się jeszcze ważniejsze, by po-zbył się strachu przed okropnymi wspomnieniami, gdyż między nimi można byłoznalezć klucz do zatrzymania burz.136  Oczywiście  Jarim skinął głową. To jasne nawet dla mnie.Jeśli ZmoraSokołów był Ma arem, a magiczne burze to echo kataklizmu, w umyśle Ma aramógł kryć się sekret ich powstrzymania. Właśnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •