[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słońce świeciło nad nimi, muzyka wypełniała wnętrzesamochodu, przez okna wpadał ciepły wietrzyk.Alyssawyciągniętą ręką rysowała w powietrzu niewidzialne wzory,z miną całkowitego zadowolenia.Uśmiechnął się, widząc, żetak proste rzeczy potrafią jej sprawiać przyjemność.Pokonanie drogi nad jezioro zajęło im zaledwie półgodziny, a na brzegu pełno już było ludzi, kiedy tam dotarli.Marco rozpoznał kilka samochodów i zaparkował, jak siędało najbliżej, a Alyssa zaesemesowała do Erica, żebysprawdzić, gdzie dokładnie zajęli miejsce.Parę minut pózniej Eric wypadł biegiem z lasu, zszerokim uśmiechem na twarzy.Mały, nie masznajmniejszej szansy, pomyślał Marco.Przynajmniej póki jamam tu coś do powiedzenia.Alyssa wyskoczyła z samochodu. Hej! Zdjęła okulary słoneczne i pomachałaręką. Przepraszamy za spóznienie. Nie spózniliście się! odkrzyknął Eric. Aleprawie wszyscy już są.Idzcie tędy, prosto nad wodę. Eric powiedział Marco, zamykając drzwisamochodu.Eric odpowiedział skinieniem, ale oderwałspojrzenie od Alyssy zaledwie na moment.Marco przewrócił oczami.Otworzył bagażnik ipozbierał rzeczy Alyssy.W torbie miała dwa ręczniki i dwiebutelki wody.Serce Marco ogarnęła obca mu czułość.Dziwnie się poczuł, widząc, że Alyssa, pakując rzeczy,pomyślała też i o nim.Przeszli przez lasek wymijając stoły piknikowe ibawiące się dzieci aż do piasku nad brzegiem jeziora.Ktoś z ich grupy musiał przyjechać wcześniej, bo udało imsię zająć dwa stoliki najbliższe wody.Marco rzucił ichrzeczy na ławkę.Alyssa pomachała ręką paru osobom pluskającym sięw jeziorze, a potem uśmiechnęła się do niego szeroko. Pamiętasz, jak kiedyś Brady się popłakał, bozaczęło wokół niego pływać stado rybek? W głowie mi się nie mieści, że pamiętasz.Przecież to było jeszcze zanim. Twoja mama umarła,dokończył w myślach, nie chcąc tak bez ogródekprzypominać jej tamtych chwil. W każdym razie jużsłyszę, jak sam temu energicznie zaprzecza.Zachichotała. Taa, ale wtedy okropnie się popłakał. No, popłakał się.Chyba każdy ma coś, czego sięboi.Twojego brata niewiele rzeczy przeraża.Alyssa nagle spoważniała.Podeszła do niego bliżej. Ale raczej nie bywa nieostrożny.Prawda?Marco dostrzegł prośbę w jej oczach i odparłszczerze: Nigdy. Pocałował ją w czoło i oparł się chęci,żeby ją do siebie przytulić. Nie martw się o niego.Jeśliktoś umie o siebie zadbać, to na pewno Brady Scott. Dzięki. Alyssa odetchnęła i wzięła torbę.Chodz.Dołączymy do reszty.Marco ruszył jej śladem przez piasek.Kilka innychkelnerek opalało się w pobliżu.Zaczął z nimi wymieniaćpowitania i nagle do niego dotarło, że nawet nie zna imionniektórych.Tommy siedział na ręczniku w swoim zwykłymstroju, najwyrazniej nie zamierzając się kąpać, aleprzynajmniej przyjechał tu ze wszystkimi.Eric i dwiekelnerki już brodzili w wodzie przy brzegu. Chcesz popływać? spytał Alyssę. Jeszcze nie.Woda na pewno jest lodowata.Muszęsię najpierw bardziej rozgrzać. Wyciągnęła z torbyręcznik.Marco zastanawiał się, czy nie rzucić jednej czydrugiej błyskotliwej riposty, które mu się cisnęły na usta, aleodezwała się jedna z dziewczyn, Tori. Faktycznie jest lodowata przyznała. Za nictam nie wejdę. Marco pamiętał imię akurat tejdziewczyny, bo bardzo się postarała, żeby mu utkwiło wpamięci.Dopiero z czasem dotarło do niej, że Marco niezamierzał dać jej tego, na co miała taką wielką ochotę.Alyssa rozłożyła sobie ręcznik obok Tommy ego,dość daleko od Tori, jak zauważył Marco.Usiadł obok izrzucił z nóg adidasy. A więc.słyszałam, że naprawdę dobrze grasz nagitarze zagaiła Alyssa.Tommy przyjrzał jej się znad oprawek okrągłych,czarnych okularów słonecznych. Lubię grać.Uśmiechnęła się szeroko, a Marco miał ochotęoznajmić facetowi, że już przegrał i tylko jeszcze o tym niewie. Miło mi to słyszeć.Przywiozłam ze sobą gitarę imiałam nadzieję, że zgodzisz się zagrać. Ponad oprawką szkieł uniosła się jedna brew. Więc ty też grasz? Nie tak dobrze jak ty, z tego, co słyszałam.To jak,zgodzisz się?Zciągnął wargi, a wiatr pochwycił pasmo jegodługich włosów. Dlaczego nie? Po lunchu, dobrze? Tak, jasne.Super.No więc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]