[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A może myślałem o tym od samego początku? Nie wiem.Co zaróżnica?Przez chwilę obaj milczeliśmy.Zciana z tyłu baru pokryta była lustrem, w którymniewyraznie odbijały się nasze twarze. Nie mogę zrozumieć, czemu to zrobiła  rzekł. Czemu pojechała tam, zamiast do kliniki?Nigdy nie zmieniała przyzwyczajeń. Nigdy?Odwrócił do mnie twarz.Był nieogolony, miał podpuchnięte oczy.Rozbity, stary człowiek.Lustro było dla niego zbyt łaskawe. Kiedyś mi wyznała, że jako dziecko miała same piątki.Nie dlatego, żeby lubiła się uczyć.Bała się nauczycieli.Zawsze napięta, zawsze w pogotowiu.Zastanawiałem się, kim był naprawdę. Cbickering jest przekonany, że to było samobójstwo  rzekłem. Cbickering to idiota.Przymyka oczy na różne wykroczenia i dostaje za to duże pieniądze.Potrząsnął głową i spojrzał w lustro. Kiedy jakiś zamożny mieszkaniec Labradora przychodzido restauracji i zalewa się do nieprzytomności, Noel nie wydaje kluczyków do samochodu, bonietrzezwy nie powinien siadać za kierownicą.Wtedy robi się wielka awantura.Dzwonię doChickeringa, a on wysyła jeden ze swoich radiowozów i eskortuje pijanego do domu.Nikogo tonie dziwi.Nikt nie składa skarg, że po ulicach krążą zaprawieni kierowcy.Policja podwoziniektóre starsze damy do sklepu po zakupy albo sprowadza do domu naćpane dzieciaki. A jeżeli jest to ktoś z zewnątrz? Takich wtrąca się do aresztu  rzekł, uśmiechając się cierpko. Jednakże w okolicy nienotuje się wielu przestępstw.Nie mamy żadnej lokalnej gazety, więc nikt nie wie o niczym.Kiedyś żałowałem, tego, bo nie mam gdzie się ogłaszać.Teraz jednak myślę, że dobrze jest, jak jest.Zakrył twarz obiema dłońmi.Bethel wyszła z kuchni, niosąc talerz ze stekiem, i sadzonymi jajkami.Postawiła go przedRampem i oddaliła się pośpiesznie. A jak się panu spodobała plaża?  Kiedy nic nie odrzekłem, ciągnął:  Przecież mówiłem,że tam jej nie będzie.Czemu mi pan nie uwierzył? Detektyw Sturgis prosił, żebym sprawdził to osobiście. Ach, Sturgis.Pamiętam.Nie przypadliśmy sobie do gustu.Pan zawsze robi to, o co onpoprosi? Nie narzekam. Nie mówię, że to ciężka praca.Przejażdżka na plażę, piękne słoneczko, a wszystko po to,żeby prześwietlić własnego klienta. To piękne miejsce  odparłem. Często pan tam bywa?Zacisnął zęby i wziął do ręki szklankę. Kiedyś tak.Parę razy w miesiącu, ale nigdy nie potrafiłem namówić Giny. Wbił we mnieświdrujący wzrok.Odpowiedziałem tym samym.W końcu podniósł szklankę.Pił drobnymi haustami. A więc ostatnio nie zaglądał pan do Malibu?  spytałem. Nie zaglądałem  odparł. Z początku sądziłem, że Gina się zgubiła i wróci po parugodzinach.Kiedy jednak nie pojawiła się do wieczora tamtego dnia, doszedłem do wniosku, żeuciekła świadomie, chcąc się wyrwać na wolność.A dziś okazało się, że to przeklęty wypadek.Boże.powinienem był wiedzieć, że to nie przeze mnie.%7łyło się nam wspaniale, pomimo.tobyło takie.jak.Jęknął, znowu popił i spojrzał w lustro. Po co pan tu przyjechał? Zobaczyć, jak wygląda załamany, stary człowiek? Nie.Muszę mieć pełny obraz sytuacji, żeby pomóc Melissie. Czy to wiąże się w jakąś sensowną całość? Na tym etapie nie. Też jesteś? Proszę? Homo.Gejem.Mniejsza o nazwę.Jak Sturgis.Jak ja i jak. Nie. Tym lepiej.Biedna Melissa.Jakim była dzieckiem?Opowiedziałem mu, podkreślając pozytywne cechy charakteru i bacząc, by nie zdradzićtajemnicy zawodowej. Tak  rzekł. Tak też myślałem.Tak bardzo chciałbym.A niech to wszyscy diabli.Nagle zerwał się z miejsca, podbiegł do drzwi i zawołał:  Noel!Noel wyszedł z kuchni.Miał na sobie czerwoną marynarkę, koszulkę z krótkim rękawem idżinsy.W ręku trzymał talerz. Możesz iść  rzekł Ramp. Ona teraz śpi.Jeśli chcesz, poczekaj, aż się obudzi.Przedtemjednak spakuj moje walizki.I przywiez wszystkie moje rzeczy do restauracji.Będę tu czekał. Dobrze, proszę pana  odparł Noel.Wyglądał na zbitego z tropu. Dobrze, proszę pana  powtórzył Ramp, spoglądając na mnie. Słyszał pan? Oto szacuneknależny staremu człowiekowi.Zobaczy pan, ten chłopak daleko zajdzie. I dodał, odwracając siędo Noela:  Powiedz mamie, że również jest wolna.Nie jestem głodny.Pójdę się zdrzemnąć.Chłopiec wrócił do kuchni.Ramp odprowadził go wzrokiem. Wszystko się zmieni  wyszeptał. Wszystko. Rozdział dwudziesty szóstyMiałem już ruszać, kiedy Noel wyszedł właśnie z restauracji.Spostrzegł mnie i podbiegł doseville.Zamiast czerwonej marynarki miał koszulkę z krótkimi rękawkami, z napisemGREENPEACE, i mały plecaczek. Przepraszam pana  zawołał.Opuściłem okno od strony pasażera. Przepraszam pana  powtórzył. O co chodzi, Noelu? Jak się czuje Melissa? Do tej pory spała.Chyba jeszcze nie doszło do niej to, co się stało. Ona jest taka. zmarszczył czoło. Trudno to wyrazić.Uchyliłem drzwi. Wsiadaj.Po chwili wahania zdjął plecak, rzucił go na podłogę auta i wskoczył do środka.Następniepodniósł plecak i położył go na kolanach. Aadny wóz  rzekł. Siedemdziesiąty ósmy rok? Dziewiąty. Nowsze modele są bez porównania brzydsze.Za dużo plastiku. Racja  odparłem, wiedząc, że nie wsiadł, żeby rozmawiać o markach samochodów.Począł bawić się paskami plecaka. Chciałeś powiedzieć coś o Melissie i nie potrafiłeś tego wyrazić.Zmarszczył brwi. Ona jest niezwykła, całkiem wyjątkowa.Wystarczy na nią popatrzeć i porównać z innymi.Aadne dziewczyny z San Labrador są strasznie pewne siebie, zarozumiałe, myślą, że cały światmają u stóp, że wystarczy skinąć paluszkiem, a każdy padnie przed nimi plackiem. Dziewczyny z San Labrador?Skinął głową. W każdym razie takie jest moje odczucie.Może tak jest w całej Kalifornii, a nawet nacałym świecie.Mało podróżowałem, więc nie wiem.To jeden z powodów, dlaczego chciałem sięstąd wyrwać, zmienić środowisko.Mam dosyć głupich dyskotek, prywatek i przyjęćurodzinowych. Wybrałeś Harvard? Składałem papiery do różnych szkół i nigdy nie sądziłem, że dostanę się właśnie naHarvard.Kiedy jednak mnie przyjęli, powstał problem pieniędzy.Na pierwszy rok wystarczyło,teraz wziąłem urlop dziekański, żeby zarobić na następne lata.  I jak ci idzie? Nie najgorzej.Tylko że  mocno ścisnął paski  nie wiem, czy powinienem w ogólewyjeżdżać. Dlaczego? Jak mógłbym wyjechać, kiedy spadł na nią taki cios? Ona jest taka.wrażliwa.Odczuwawszystko z o wiele większą intensywnością niż inni ludzie.Jest jedyną poważną dziewczyną,jaką spotkałem.Po raz pierwszy mogę rozmawiać z kimś bez oporów na każdy temat.W jego oczach odmalował się szczery ból. Przepraszam  rzekł, sięgając do klamki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •