[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie powiedziaÅ‚a wtedy ani sÅ‚owa, chociaż jej koleżankazwróciÅ‚a siÄ™ do niej z jakimÅ› pytaniem.PokrÄ™ciÅ‚a tylko przeczÄ…co gÅ‚owÄ…i wbiÅ‚a wzrok w serwetkÄ™, która spoczywaÅ‚a w miejscu zabranego przezkelnera talerza.Nagle wszyscy ze mnÄ… rozmawiali o kuchni francuskiej,chociaż restauracja byÅ‚a hiszpaÅ„ska.Pytali o crème brûlée, mylÄ…c goz budyniem.ByÅ‚am dowcipna, odpowiadaÅ‚am lekko, popijajÄ…c winomaÅ‚ymi Å‚ykami.ZamówiÅ‚am jeszcze deser, jako jedyna z kobiet, tamtapokrÄ™ciÅ‚a przeczÄ…co gÅ‚owÄ… na propozycjÄ™ kelnera i szepnęła, że chcekawÄ™, tak cicho, że odczytaÅ‚am to jedynie z ruchu jej warg.Sama teżzamówiÅ‚am kawÄ™, dziwiÄ…c siÄ™, jak można o tej porze pić napój, którysprzyja bezsennoÅ›ci.ByÅ‚o już po dziewiÄ…tej wieczór.SÅ‚awekuniesieniem brwi okazaÅ‚ swoje zdumienie, a w oczach miaÅ‚ pewność, żenie zasnÄ™ tej nocy.Kelner przyniósÅ‚ dla mnie kawÄ™ oraz lody polanegorÄ…cymi malinami.Prezes komplementowaÅ‚ wybór i zapytaÅ‚, czy lubiÄ™lody.PowiedziaÅ‚am zgodnie z prawdÄ…, że lody zamawiam po dobrymobiedzie lub kolacji, wzorem WÅ‚ochów, którzy lodami wieÅ„czÄ…szczególnie smaczne posiÅ‚ki.Przy pożegnaniu bardzo chciaÅ‚am, żebySÅ‚awek stanÄ…Å‚ blisko niej.Może nawet udaÅ‚oby siÄ™ przedstawići zamienić kilka słów.Ale ona ubraÅ‚a siÄ™ szybko, pożegnaÅ‚a wyÅ‚Ä…czniez prezesem, podajÄ…c mu delikatnÄ… dÅ‚oÅ„, na której dopiero terazzauważyÅ‚am cienkÄ… obrÄ…czkÄ™, skÅ‚oniÅ‚a lekko gÅ‚owÄ™ wszystkim,powiedziaÅ‚a cichym, niskim gÅ‚osem do widzenia i szybkim krokiemwyszÅ‚a z restauracji.ZobaczyÅ‚am jeszcze, jak wsiada do taksówki.MusiaÅ‚a tam dużo zarabiać albo ktoÅ› majÄ™tny pozwalaÅ‚ jej żyć nawysokim poziomie.Taksówki w tamtych czasach byÅ‚y horrendalniedrogie.Lepiej byÅ‚o już jechać nocnym autobusem albo iść piechotÄ…, niżzapÅ‚acić majÄ…tek kierowcy odróżniajÄ…cemu siÄ™ pod dawnychtaksówkarzy-cwaniaków noszeniem koszuli i krawata.Zniknęław drzwiach, jakby byÅ‚a zjawÄ…, dopiero po chwili dotarÅ‚ do mniedelikatny zapach, mieszanina jaÅ›minu, bzu, konwalii i czegoÅ›, czego nieumiaÅ‚am okreÅ›lić.Nie potrafiÅ‚abym podać także nazwy perfum, jakichona używaÅ‚a.Tamten zapach zapamiÄ™taÅ‚am, skojarzyÅ‚ mi siÄ™ z cykadÄ…,chociaż je sÅ‚ychać latem, a ona pachniaÅ‚a raczej jak ostatni tydzieÅ„wiosny, czas przed wybuchem lata.Może to ona kojarzyÅ‚a mi siÄ™z cykadÄ…, a ja natychmiast zobaczyÅ‚am siebie jako zwykÅ‚ego konikapolnego, mniej eleganckiego, takiego swojskiego, którego Å‚atworozgnieść, jeÅ›li ktoÅ› nie lubi odgÅ‚osów, jakie wydaje ten owad. Kim byÅ‚a ta Å‚adna kobieta? zapytaÅ‚am SÅ‚awka, kiedypożegnaliÅ›my siÄ™ z prezesem, wesoÅ‚ym kolegÄ…, nawet z nadmiernieumalowanÄ… asystentkÄ…, i wolnym krokiem szliÅ›my w stronÄ™ przystankuz nocnymi autobusami.Od tego, co by mi powiedziaÅ‚, dużo zależaÅ‚o.CzekaÅ‚am w napiÄ™ciuna jego odpowiedz, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ na boki, gdzie na wystawachsklepowych pyszniÅ‚y siÄ™ choinki pokryte brokatowymi bombkami,renifery ciÄ…gnÄ…ce sanie, duże MikoÅ‚aje i maÅ‚e MikoÅ‚ajki.Wszystko Å‚adnealbo brzydkie, w zależnoÅ›ci od ulicy, którÄ… mijaliÅ›my, z tym żenajbrzydsze staÅ‚y w witrynach ulicy PiÄ™knej. Ta, co siedziaÅ‚a na koÅ„cu i nie odezwaÅ‚a siÄ™ do nikogo? zapytaÅ‚. To nasza prawniczka. PiÄ™kna i taka delikatna& rzuciÅ‚am, zerkajÄ…c w bok.PopatrzyÅ‚ na wystawÄ™, na której wyjÄ…tkowo nie byÅ‚o reniferów,tylko mnóstwo Å‚yżew poustawianych na lodowisku w dziwacznychkonfiguracjach. PamiÄ™tasz, jak chodziliÅ›my na Å‚yżwy? zapytaÅ‚. Ależ touwielbialiÅ›my&To prawda, kochaliÅ›my spÄ™dzać tak zimowe niedziele.Nalodowisku pod PaÅ‚acem Kultury albo gdzie bÄ…dz.MieliÅ›my wÅ‚asneÅ‚yżwy, braliÅ›my termos do plecaka i jezdziliÅ›my, trzymajÄ…c siÄ™ za rÄ™ce.Kiedy ostatni raz jezdziliÅ›my? Chyba z pięć lat temu, przypomniaÅ‚amsobie z trudem.Dlaczego zapomnieliÅ›my o naszej pasji? Chyba dlatego,że ja zle siÄ™ czuÅ‚am, puchÅ‚am po nowych hormonach i nie miaÅ‚amzupeÅ‚nie siÅ‚y, a SÅ‚awek w swojej delikatnoÅ›ci nie wspominaÅ‚o lodowisku.A potem jakoÅ› tak wyszÅ‚o i Å‚yżwy leżaÅ‚y na pawlaczu. PrzestaliÅ›my przeze mnie& powiedziaÅ‚am. SkÄ…d zaprzeczyÅ‚ machinalnie. Ja czuÅ‚em siÄ™ zmÄ™czony pracÄ…,miaÅ‚em szkolenia w weekendy&SzliÅ›my w milczeniu.Ja na lekkim rauszu po winie, SÅ‚awektrzymaÅ‚ siÄ™ prosto.Nie potrafiÄ™ powiedzieć, ile wypiÅ‚, jakie piÅ‚ wino,nawet czy w ogóle piÅ‚ cokolwiek tego wieczoru. I co z tÄ… prawniczkÄ…? nawiÄ…zaÅ‚am mimochodem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]