[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Głupstwo, niby to ja nie wiem, żeś palacz.Hej, jakże się zwie twój człowiek? Hej,Wachramiej, słuchaj no! Ależ nie Wachramiej, tylko Pietrek! Jak to? Przecież dawniej było u ciebie Wachramiej? Nie było u mnie nigdy żadnego Wachramieją. Tak, rzeczywiście, to u Dieriebina jest Wachramiej.Wyobraz sobie, co za szczęście spotkałoDieriebina: jego ciotka pokłóciła się z synem, dlatego że się ożenił z chłopką pańszczyznianą, iteraz jemu zapisała cały majątek.Myślę sobie, ot, żeby mieć taką ciotkę! Ale coś ty, bracie, tak sięod wszystkich odsunął, nigdzie nie bywasz? Naturalnie, wiem, że zajmujesz się czasem sprawaminaukowymi, lubisz czytać (z czego Nozdriow wywnioskował, że bohater nasz zajmuje sięsprawami naukowymi i lubi poczytać, tego, przyznajemy się, w żaden sposób nie możemypowiedzieć, a Cziczikow tym bardziej).Ach, bracie Cziczikow! gdybyś tylko zobaczył.to jużdoprawdy byłby pokarm dla twego satyrycznego umysłu (dlaczego Cziczikow miał miećsatyryczny umysł, także nie wiadomo).Wyobraz sobie, bracie, u kupca Lichaczewa grano w górkę,tam dopiero można było się uśmiać! Pieriepiendiew, który był ze mną, powiada: Ot, żeby tu byłteraz Cziczikow, to ten by dopiero!.(a tymczasem Cziczikow, jak żyje, nie znał żadnegoPieriepiendiewa).Ale przyznaj się, bracie, przecież po łajdacku postąpiłeś ze mną wtedy,pamiętasz, kiedyśmy grali w warcaby, przecież ja wygrałem.Tak, bracie, tyś mnie po prostuwystrychnął na dudka.Ale przecież ja, diabli mnie wiedzą, zupełnie nie mogę się gniewać.Kilkadni temu z prezesem.Ale, prawda! przecież muszę ci powiedzieć, że w mieście wszyscy sąprzeciwko tobie.Myślą, że robisz fałszywe banknoty, nacisnęli mnie, ale ja za tobą murem,naopowiadałem im, że się razem z tobą uczyłem i ojca znałem; no i nie ma co mówić, nałgałem imile wlezie. Ja robię fałszywe banknoty? zawołał Cziczikow wstając z krzesła. Po coś ich jednak tak nastraszył? mówił dalej Nozdriow. Oni, diabli wiedzą, powariowalize strachu; zrobili z ciebie rozbójnika, szpiega.A prokurator umarł ze strachu, jutro będzie113pogrzeb.Ty przyjdziesz? Oni, prawdę mówiąc, boją się nowego generała-gubernatora, żeby ztwojego powodu coś nie wynikło.A co do generała-gubernatora, jestem tego zdania, że jeżelizadrze nosa i będzie się puszył, to ze szlachtą absolutnie nic nie poradzi.Szlachta żąda uprzejmościi gościnności, nieprawdaż? Naturalnie, można się zamknąć w swoim gabinecie i nie wydać anijednego balu, ale cóż z tego? Na tym się nic nie wygra.Jednakże, Cziczikow, do ryzykownejsprawy się zabrałeś. Do jakiej ryzykownej sprawy? zapytał niespokojnie Cziczikow. Ano do porwania córki gubernatora.Przyznam ci się, że spodziewałem się tego, jak Bogakocham, spodziewałem! Od razu, jak tylko zobaczyłem was razem na balu. No, myślę sobie,Cziczikow widocznie nie na próżno. Zresztą, niesłusznieś zrobił taki wybór, nie znajduję w niejnic ładnego! Jest jedna siostrzenica Bikusowa, córka jego siostry, to dopiero dziewczyna Możnapowiedzieć: cudo! Ale co ty, co ty pleciesz? Jak to, porwać córkę gubernatora, coś ty? mówił Cziczikowwytrzeszczając oczy. No, daj spokój, bracie, a to skryty człowiek! Przyznam ci się, że z tym do ciebie przyszedłem;proszę, gotów ci jestem pomagać.Niech więc tak będzie.Będę twoim drużbą, powóz i konierozstawne będą moje, tylko pod warunkiem; musisz mi pożyczyć trzy tysiące.Potrzebne, bracie,mam nóż na gardle!W ciągu całej gadaniny Nozdriowa Cziczikow kilka razy przecierał sobie oczy pragnąc sięupewnić, czy aby nie słyszy tego wszystkiego we śnie.Fałszerz pieniędzy, porwanie córkigubernatora, śmierć prokuratora, której miał być jakoby przyczyną przyjazd generała-gubernatora wszystko to napędziło mu porządnego strachu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]