[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kocham ją, Bello.Nie wyobrażam sobie życia bez niej.Sama mi powiedz, co mamw takim razie zrobić.- Och, Rhys - szepnęła Isabel, czując, że znów zbiera jej się na płacz.- Nie sądzisz, żegdybym wiedziała, jak zmusić kogoś do miłości, to zastosowałabym to w przypadkuPelhama?Być może nad ich rodziną ciążyła jakaś okrutna klątwa.Isabel mocno pragnęła, by Rhys znalazł prawdziwą miłość.Jej złamane sercekrwawiło jeszcze bardziej, widząc, że brat pokochał kobietę, która nie odwzajemnia jegouczuć.Ich uwagę przykuło gwałtowne kopanie w ściankę powozu.Rhys zrobił krok wkierunku drzwiczek, ale Isabel zastąpiła mu drogę.- Ja się tym zajmę.Mam wrażenie, że ty zrobiłeś już aż nadto.Uniosła suknię i weszła po małym schodku do powozu.Usiadła na wolnej ławeczce,ściągnęła rękawiczki i zaczęła rozwiązywać knebel, spod którego wydobywały sięprzytłumione protesty.Rhys tymczasem mamrotał w kółko, jakie to kobiety są niemożliwe.- Błagam, niech pani nie krzyczy, gdy zdejmę knebel - poprosiła cicho Isabel,rozwiązując supeł.- Mam świadomość, że lord Trenton potraktował panią w niedopuszczalnysposób, ale naprawdę mu na pani zależy.Postąpił po prostu bezmyślnie.Nie zrobiłby.Gdy knebel opadł jej wreszcie z ust, Abigail zaczęła się szamotać.- Moje ręce! Niech pani rozwiąże mi ręce!- Naturalnie.- Isabel otarła łzy spływające po policzkach Abigail, po czym pociągnęłaza delikatną chustę, za pomocą której Rhys skrępował dziewczynie nadgarstki.Gdy tylkowęzeł poluzował się trochę, Abigail wyswobodziła się, wyskoczyła z powozu i rzuciła się naRhysa.Ponieważ był wysoki, wpadająca na niego postać nawet nim nie zachwiała, jedyniestrąciła mu kapelusz.- Abby, błagam! - poprosił, gdy zaczęła go bezładnie okładać pięściami.- Musisz byćmoja.Zgódz się! Zrobię wszystko, żebyś mnie pokochała, obiecuję.- Ja już cię kocham, ty idioto! - zawołała przez łzy.Rhys odsunął się odrobinę, ze zdumieniem na twarzy.- Co? Mówiłaś przecież, że chcesz tylko.A niech to, okłamałaś mnie?- Przepraszam.- Jej stopy uniosły się ponad ziemią, gdy Rhys wziął ją w objęcia.- Czemu w takim razie nie chcesz za mnie wyjść?- Nie wiedziałam, że też mnie kochasz.Rhys postawił ją na ziemi, przetarł sobie rękami twarz i jęknął.- A z jakiego innego powodu, jeśli nie z miłości, mężczyzna chciałby wziąć za żonękobietę, która doprowadza go do obłędu?- Myślałam, że chcesz się ze mną ożenić tylko dlatego, że zostaliśmy przyłapani napocałunku.- Dobry Boże.- Rhys przymknął oczy i znów ją do siebie przyciągnął.- Wpędziszmnie do grobu.- Powiedz mi jeszcze raz, że mnie kochasz - poprosiła, przyciskając usta do jegopodbródka.- Kocham cię do szaleństwa.Isabel odwróciła głowę i przycisnęła świeżą chusteczkę do oczu.- Proszę wypakować bagaże jego lordowskiej mości - nakazała stojącemu w pobliżusłużącemu, który zaczął pospiesznie wykonywać jej polecenie.Isabel usiadła wygodniej,oparła głowę i przymknęła powieki, co nie zapobiegło jednak łzom.Może jednak klątwa ciążyła tylko nad nią?- Bello.Otworzyła oczy i spojrzała na Rhysa, który stanął w drzwiach powozu.- Zostań - poprosił łagodnie.- Opowiedz mi o wszystkim.- Nie, to przecież strasznie irytujące, gdy kobiety zaczynają mówić o uczuciach -odparła, uśmiechając się przez łzy.- Nie bagatelizuj sprawy.Nie powinnaś być teraz sama.- Ale chcę, Rhys.Gdybym tu została, gdybym musiała udawać, że wszystko jestdobrze, chociaż nie jest, to skazałabym się na najgorszą możliwą torturę.- Co się u licha stało? Graysonowi naprawdę zależało na tym, by zdobyć twoje serce.Wiem to na pewno.- I mu się udało.- Isabel nachyliła się i powiedziała z naciskiem: - Ty podjąłeś ryzykoi wygrałeś.Obiecaj, że zawsze będziesz przedkładał miłość ponad wszystko inne, tak jak dziś.I zawsze doceniaj pannę Abigail.Rhys zmarszczył brwi.- Nie baw się ze mną w szarady, Bello.Jestem mężczyzną.Nie rozumiem kobiecejmowy.Isabel położyła rękę na jego zaciśniętej na drzwiczkach dłoni.- Muszę wyjechać, zanim zjawi się Gray
[ Pobierz całość w formacie PDF ]