[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak skończył się bal.Teraz siedziała na kanapie, zapatrzona wlampki na choince, i usiłowała odgadnąć, który z Wildingów zabawił sięw Zwiętego Mikołaja i umieścił prezenty pod drzewkiem.W pokoju panował chłód.Amy podwinęła nogi i objęła dłońmiciepły jeszcze kubek.Jej lokator nie był gejem.Kochał się z nią.Tego ranka rozpoczynało się pierwsze Boże Narodzenie jej synka.Wstała, przeciągnęła się.Wróci do łóżka, obudzi Jasona i.kto wie?Szła w stronę sypialni, gdy nagle zatrzymał ją widok leżącej napodłodze w holu grubej szarej koperty.Staroświeckie drzwi frontowemiały mosiężną klapkę na pocztę; ktoś musiał wrzucić tędy kopertę.Domyśliła się, że obudził ją łoskot spadającej przesyłki.Swoją drogądziwne: kto roznosi pocztę w pierwszy dzień świąt o godzinie drugiejnad ranem, zastanawiała się, idąc do drzwi.Podniosła kopertę i już miała ją odłożyć na stół, ale ciekawośćwzięła górę i Amy rozerwała papier.Ze środka wysypały siękserokopie artykułów prasowych. Nowa decyzja potentata ,  Wildingkupuje wszystko - krzyczały nagłówki.- Wilding? - powiedziała głośno i w pierwszej chwilipomyślała o Dawidzie.Ale czym Dawid miał sobie zasłużyć nazainteresowanie prasy? Czy uratował aż tak wielu ludzi?Dopiero na którejś kolejnej odbitce dostrzegła w nagłówku imię Jason.Zabrała plik papierów do kuchni, postawiła czajnik na gazie zzamiarem przygotowania sobie jeszcze jednej herbaty i zaczęła czytać.To, co miała przed oczami, tak ją pochłonęło, że woda się wygotowała;wyłączyła po prostu gaz i studiowała dalej notatki prasowe.Skończyła o czwartej nad ranem.Właśnie odłożyła ostatniąkartkę, gdy w drzwiach kuchni pojawił się Jason.- Wracaj do łóżka - poprosił czule.- Coś się stało? -dodał pochwili, widząc, że Amy nie reaguje na jego słowa. - Jesteś bardzo bogaty, prawda?Dopiero teraz zauważył leżące na stole kserokopie; sądząc popapierze i jakości odbitek, ktoś prawdopodobnie musiał poprosić oprzesłanie ich faxem do Abernathy.- Tak - odparł, napełnił czajnik wodą, postawił go na gazie idopiero wtedy spojrzał na Amy.- Jeśli chodzi o ostatnią noc.- zaczął,ale nie dała mu dokończyć zdania.- Ostatnia noc nie ma żadnego znaczenia, to, że siękochaliśmy, nie ma żadnego znaczenia, ale to, że kłamałeś, maogromne znaczenie.- Nie zamierzałem cię okłamywać.Wszystko zaczęło sięzupełnie niewinnie i.- Mów, proszę.Chętnie posłucham.Wmawialiście miobydwaj, że jesteś gejem, co było nieprawdą.Wybaczyłam.Przyznaję, że z radością.Wmawialiście mi też, że nie masz gdziespędzić świąt.To także nieprawda, wnosząc z tego, co właśnieprzeczytałam.Wszystko to jedno wielkie kłamstwo.- Amy.- Chciał jej dotknąć, ale podniosła dłoń,powstrzymując go.Jason wyłączył czajnik i usiadł przy stole.- Tak, kłamałem, ale kiedy powiedziałem, że cię kocham,mówiłem prawdę.- A teraz spodziewasz się zapewne, że padnę ci w ramiona iodtąd będziemy żyli długo i szczęśliwie.- Taką właśnie mam nadzieję - przytaknął z nikłymuśmiechem, który pozostał nie odwzajemniony.- Kim jest panna Parker?- Moją sekretarką.- I to jej zawdzięczam wyposażenie pokoju dziecinnego zadwieście pięćdziesiąt dolarów?- Tak - odpowiedział, wpatrując się w Amy błagalnymwzrokiem.- Losowanie sukni też ona zaaranżowała?- Tak.- No, proszę, jak się napracowaliście.Zwięty Mikołajpowinien brać z was przykład.- Posłuchaj Amy, wszystko zaczęło się od tego, że chciałem pomóc bratu i.Poderwała głowę.- Bratu? David jest twoim bratem? Ależ oczywiście.Jaka jajestem głupia.Musieliście się świetnie bawić.Uboga wdowa zmaleńkim dzieckiem przy piersi.Wzruszające.- Nie, Amy, to nie tak.Uwierz mi.Zechciej mnie wysłuchać.Odchyliła się na krześle, ręce zaplotła na piersi.- Z rozkoszą.Mów, proszę.Jason stał się człowiekiem bogatym dlatego, że nigdy niezależało mu na wyniku rokowań.Cieszył się, gdy wygrał, akceptowałprzegraną, ale naprawdę żył samą grą, z niej czerpał przyjemność.Teraz jednak wynik  rokowań był dla niego szalenie ważny.- Mój brat, David, wmówił sobie, że jest w tobie zakochany.Powiadam, wmówił sobie, bo wczoraj wieczorem uświadomiłem mu,że się mylił.W każdym razie twierdził, że Max jest prawdziwymtyranem i.- Max? Tyranem?- Słuchając tych opowieści, nie miałem pojęcia, w jakimwieku jest twój syn.W każdym razie przyjąłem zakład Davida.Dopiero potem.- Zakład? Założyliście się o mnie? - Amy podniosła głos.- Założyliście się, jak faceci, którzy stawiają wszystko, comają w portfelu, na jedną kartę?- Nie, nie - zaprzeczył gwałtownie, ale nie był w staniespojrzeć jej w oczy.- Amy, proszę, pozwól mi wytłumaczyć.- Miałem zająć się Maxem, żebyś mogła więcej czasupoświęcić Davidowi.Sprowokował mnie, mówiąc, że nie dam sobierady, a tobie powiedział, że jestem gejem, bo bał się, że inaczej nieprzyjmiesz mnie pod swój dach.Po prostu.- Rozumiem.A skąd ten farsowy pomysł z meblami dopokoju Maxa i losowaniem sukni?- Potrzebowałaś tych rzeczy, więc.się o nie postarałem.- Rozumiem - powtórzyła lodowatym tonem.- Nie, Amy.Mam wrażenie, że nie rozumiesz.Zakochałem sięw tobie.- Oczywiście.Wyczytałam tutaj, że dajesz sporo pieniędzy nacele dobroczynne.To musi być bardzo miłe wesprzeć biedaków bezpośrednio.- Nie traktowałem tego w ten sposób.Początkowo może tak,ale to się szybko zmieniło.Pokochałem was oboje.Ciebie i Maxa.- I co zamierzasz z nami zrobić?Jason wydawał się zaskoczony tym pytaniem.- Chcę się z tobą ożenić.Oczywiście.- Oczywiście.%7łe też o tym nie pomyślałam.Nie masz dlamnie przypadkiem pierścionka z wielkim brylantem?Słysząc sarkazm w jej głosie, Jason w pierwszej chwili chciałskłamać.- Owszem, mam - powiedział w końcu zgodnie z prawdą.- Zogromnym brylantem.- Tak powinno być.Zaplanowałeś już naszą przyszłość?Nie odpowiedział.Zapatrzony w przesłane faksem artykuły inotatki prasowe na swój temat, zastanawiał się, kto mógł je przysłaćdo mieszkania Amy.Miał pewne podejrzenia.Na balu widziałkobietę, z której siostrą był kiedyś przelotnie związany.Spotykali sięprzez kilka tygodni, po czym rozstali w przyjazni.Po jakimś czasiedziewczyna próbowała do niego wrócić, ale on odrzucił jej awanse.Delikatnie, by nie zadawać bólu, dał do zrozumienia, że nie maochoty kontynuować romansu.Dziewczyna wpadła we wściekłość ipoprzysięgła zemstę.Być może to siostra byłej kochanki przysłałaAmy kopertę z wycinkami prasowymi.Nie doczekawszy się odpowiedzi na swoje pytanie, Amyciągnęła:- Niech zgadnę.Zamierzasz zapewne kupić duży domgdzieś niedaleko Nowego Jorku i będziesz do nas dojeżdżał naweekendy.Albo przylatywał helikopterem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •