[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkienagrobki były tu znajome: drewniane krzyże najstarszych mieszkańców, granitowe płytyz nowszymi datami, grobowce z białego marmuru, w których spoczywają dobrze urodzeni.W końcu dotarłam do grobu Andrieja Fiodorowicza Pietrowa.%7łelazny Krzyż i niskipłotek były pokryte świeżym śniegiem.Pusto, wszędzie nietknięty śnieg.Nawet jeśli gdzieś tukrążyła, nie było żadnych śladów jej obecności, tylko na grobie leżały zwiędłe kwiaty, któreprzyniosłam kilka tygodni temu. Andrieju Fiodorowiczu zawołałam, bo nie reaguje na imię Ksenia.Przez chwilęnasłuchiwałam odpowiedzi. Andrieju Fiodorowiczu, jesteś tutaj?Gdyby ktoś się teraz pojawił, co by pomyślał, widząc, że stoję na grobie Andrieja i gowołam? Ale niewiele mnie to obchodziło: o tej porze było tutaj tak pusto, że ktokolwiek by siępojawił, sam byłby trochę szalony. To ja, Dasza.Proszę.Muszę cię zobaczyć.Oto był cały mój plan: pójść na Cmentarz Smoleński i ją odnalezć.Chciałam ostrzec jąprzed policją, choć wiedziałam, że w ogóle by się tym nie przejęła.Cmentarz spowijała cisza, jakiej nie ma w żadnym innym miejscu.Zwiatło dnia będziejeszcze może przez kwadrans.Powinnam zrobić, jak mi radzono, i wrócić do domu.Tymczasemodeszłam od grobu Andrieja i ruszyłam alejką ku rzece.Oddziela ona prawosławnych,pogrzebanych na lewym brzegu, od cudzoziemców i innowierców, którzy spoczywają naprawym.Po drugiej stronie mostka cmentarz jest nowy i nieujarzmiony, nieliczne grobyrozrzucono pośród drzew.Po śmierci, jak i za życia, ci ludzie są samotni w swej odmienności.Jego nagrobek wykonany jest z granitu, z napisem po rosyjsku i po włosku.Pokrywała gowarstewka śniegu, który strzepnęłam.Francesco Gaspari.1718 1762.Strzepnęłam niżej.Ukochany.Figa, którą zasadziłam w maju, straciła liście; pierwszy siarczysty przymrozek jązabije.Każdej zimy wyrywam martwy krzew, kupuję owoc i zaczynam od nowej pestki,pielęgnując delikatną siewkę w domu, nim pózną wiosną będzie można ją zasadzić.KiedyMatwiej był mały, lubił sadzić figę dla swego ojca, stało się to naszą tradycją.Przychodzę na grób Gaspariego niemal co tydzień; wyrywając chwasty i zeskrobującporosty, rozmawiam z nim.Teraz nasze konwersacje są odwrotnością tych dawnych.Ciężar ichprowadzenia spoczywa na mnie, a on słucha.Doglądam też jego sąsiadów, zmarłych,w większości Niemców, którzy nie mają tutaj rodziny.Kiedy uporam się już z pracą, zostajęjeszcze trochę.Choć nie jestem tak zabawna jak on, odkryłam, że mam sporo do powiedzenia.Ciągnę za figę, ale nie daje się wyrwać. Przepraszam, że nie przyszłam w zeszłym tygodniu.Matwiejuszka przyniósł do domuwieści.Znalazł pracę& Księżna Daszkowa, pamiętasz ją? Była przyjaciółką wielkiej księżnejKatarzyny, a po twoim odejściu maczała palce w osadzeniu jej na tronie.Od tej pory, cóż, jakmożesz sobie wyobrazić, jej wpływy tylko wzrosły.Użyłam laski, żeby wzruszyć ziemię wokół korzeni. Cóż, nasz Matwiejuszka będzie nadzorował dla niej budowę cieplarni i będzieadministrował sadami.Mówi, że na dwóch hektarach rosną śliwy i wiśnie, i nie pamiętam cojeszcze, ale większość tego idzie na sprzedaż.Księżna chce wybudować cieplarnię, żeby miećmelony i ogórki, kiedy leży śnieg.Znów szarpnęłam krzak, ale bez skutku, więc dalej spulchniałam ziemię. Pękał z dumy, kiedy mi o tym mówił.Postanowiłam urządzić dla niego małąuroczystość.Kazałam Maszy przynieść butelkę twojej madery, którą trzymałam, sama nie wiemna jaką okazję.A to, mój najdroższy, oznacza, że wyjedzie z Petersburga.Troickoje jestw najlepszym wypadku tydzień drogi stąd.Ciężko mi z tym, że będzie tak daleko.W końcu krzak wyszedł z ziemi.Uklepałam z powrotem glebę. On chce, żebym zamknęła dom i pojechała za nim. Maman, jesteś za stara, żeby zostaćtu sama , powiedział.Ale jak mogłabym porzucić tych nieszczęśników? Zbliża się zima i corazwięcej ich będzie pukać do moich drzwi.To, do czego popycha nas miłość, jest dla mnie zagadką.Często czułam się wyczerpana tąnieprzerwaną procesją biedaków głodujących i samotnych wdów, starców zrujnowanych przezchorobę czy pijaństwo ale serce mi pękało na myśl, że mogliby zastać drzwi zamknięte.Pomyślałam o Marcie.Marta, która zamartwiała się i usługiwała, ale została odrzucona przezChrystusa, ponieważ to jej siostra, Maria, robiła to, co było potrzebne, czyli wyłącznie Gowielbiła.Wyobraziłam sobie te dwie siostry i zobaczyłam Ksenię siedzącą u stóp Chrystusai wpatrującą się w Niego, a jej twarz promieniała radością. Przez cały tydzień próbowałam myśleć, co Ksenia chciałaby, żebym zrobiła.W końcuto także jej dom.Ale nawet jeśli mogłabym ją o to spytać, nie powiedziałaby mi nic ponad to,żebym się wsłuchała.Mówi tak, a potem nie dodaje już nic więcej niż ty, mój drogi mężu.Wydaje mi się, że chodzi jej o modlitwę.Modliłam się, jednak Bóg również milczy.Niebo pociemniało, ale śnieg dawał odrobinę światła, dzięki czemu widać było nagrobekGaspariego i najbliższe drzewa.Pojawił się księżyc. Myślałam, że może ją tu znajdę.Dziś po południu do naszego domu przyszła policja.Szukali jej.Twierdzili, że wypowiada się przeciwko carycy.Ty i ja wiemy, że to nie może byćprawda, ale tyle jest teraz szaleństwa na świecie.I te dzikie opowieści o krwi i anarchii weFrancji.Och, i jeszcze pojawiło się dziś u nas dziecko.Matka przyprowadziła je i poszła.Niesądzę, że wróci.I co będzie? Jeśli zaprowadzę tę dziewczynkę do przytułku, właściwie niemalrównie dobrze mogłabym od razu ją zabić.Pewnie gdybym wyjechała, zdołałabym wziąć ją zesobą.Ale nie dam rady zabrać ich wszystkich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]