[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Strzęp munduru wojskowego.Na nadwęglonymmateriale widać było fragment nadruku: 369045-9 Per K.Lund machnęła ręką. To nic, do cholery, nie znaczy! Musimy zrobić testy DNA.A co zzębami?Oparła dłonie o trumnę tak, że wsunęła palce do środka. Przestań! krzyknął patolog i odepchnął jej palce.Przemykała wzrokiem po pomieszczeniu tak szybko, że nie mogła sięna niczym skupić.Aż zobaczyła Brixa.Znała to spojrzenie, widziała je jużkiedyś. To nie może być Mller nie ustępowała. Sgaard i Kapelan niepozwolili rodzinie zobaczyć ciała.Skąd Raben znałby nazwisko człowieka,który nie żył od trzech miesięcy?Brix milczał.Strange milczał.Patolog wbił wzrok w ziemię. Nie zwariowałam! krzyknęła Lund drżącym, wysokim głosem, zabardzo przypominającym pisk.Minęła długa chwila, a ciągle nikt się nie odzywał.Lund widziałaHanne Mller czekającą pod drzwiami. Chcę jak najszybciej dostać raporty patologów powiedział Brix.Róbcie to spokojnie.Już i tak narobiliśmy dość kłopotów. Brix!Wyraz jego pobrużdżonej kamiennej twarzy zatrzymał ją. Wracamy na komendę zarządził. Wy dwoje możecie jechać zemną.*Jeszcze jedna bajeczka przed snem.Jonas leżał na kanapie z głową najej ramieniu i słuchał opowieści o zwaśnionych smokach, nie reagując na jejsłabe żarty.Pogłaskała go po miękkich brązowych włosach, sięgnęła pokołdrę. Czas spać.Niedługo skończymy twoją sypialnię.Fajnie będzie,prawda?Podniósł główkę i spojrzał na nią dziwnym wzrokiem.Dziecko trudnooszukać.I wydaje się to w pewien sposób okrutne. Dlaczego oni ścigają tatusia? To taka gra. Trzeba kłamać, pomyślała.Zwłaszcza jeśli samemu sięnie zna prawdy. Zabawa w chowanego.Tak jak ty się bawisz wprzedszkolu.Chłopiec odsunął się od niej i położył głowę na poduszce na poręczykanapy.Sypiał tak niemal od roku, odkąd wrócili do Ryvangen zwynajmowanego mieszkania, za które nie była już w stanie płacić ze swojejpielęgniarskiej pensji. Zrobił coś złego? Nie.Chcą go po prostu znalezć.A kiedy go znajdą, znowu goodwiedzimy.Wyrastał z granatowo-białej piżamki.Potrzebował nowej.Droższej, aona nie chciała już ojcu zawracać głowy.Ten stan zawieszenia wyciskał znich życie.To nie mogło tak trwać. Podoba ci się nowa hulajnoga od majora Sgaarda? Może ją jutrowypróbujemy?Jonas nic nie powiedział, tylko spojrzał gniewnie. Zpij mocno, kochanie wyszeptała Louise, po czym pocałowała go wciepłe czoło i opatuliła małe ciałko kołdrą.Ojciec jadł w kuchni kanapkę.Mundur polowy, ciężkie buty.Przeglądałjakieś papiery na stole. Znalezli pastora powiedział, gdy weszła. Mówi, że Jens zabrał godo lasu, grożąc mu bronią.Nerwowo przyłożyła palec do ust i zamknęła drzwi dzielące ich odpokoju, w którym miał zasnąć Jonas. Torpemu nic nie jest dodał Jarnvig. Jens go trochę pobił.Groziłmu bronią. Dlaczego miałby to robić?Ojciec wpatrywał się w nią jak w czasach, gdy była nieco zbuntowanąnastolatką, która nie rozumiała rzeczy jego zdaniem oczywistych. Ponieważ jest chory.Spójrz prawdzie w oczy.Wróciłem sprawdzić,jak się czujesz.Lepiej, żebyście z Jonasem na razie nie opuszczali koszar.Dopóki on nie znajdzie się w areszcie.Wyciągnął beret z kieszeni i włożył na głowę. To rozkaz? spytała tonem trochę zjadliwym, sarkastycznym. To prośba ojca do córki.Niepokoję się o ciebie.O Jonasa. Chcę wiedzieć, tato, co, do cholery, się dzieje.Myg, Grner.Thomsen.Ta prawniczka.Kradzież materiałów wybuchowych.Ty i Sgaardna przesłuchaniu. Nic się nie dzieje. A teraz Torpe opowiada jakąś bajeczkę.Ja w to nie wierzę. Ty nigdy nie wierzysz odrzekł cicho. W tym właśnie problem.Totylko rutynowe przesłuchanie. Nie! zaoponowała tak głośno, że mogła obudzić Jonasa, ale nieobchodziło jej to. Nieprawda.Jens mi powiedział.Mówił, że wAfganistanie wydarzyło się coś złego.I to wszystko nie wiadomo dlaczegowróciło.Jarnvig milczał, stojąc w drzwiach. Powiedz mi błagała. Nie chcesz tego słuchać. Powiedz mi! Zginęło trzech ludzi. Nie o to chodziło. Zginęło trzech ludzi, bo Jens skrewił.Był ich dowódcą.Popełnił błąd.Ja też bym się zle czuł w tej sytuacji.Każdy by się zle czuł. I tyle? Robi to wszystko z poczucia winy? Czas, byś zdała sobie sprawę, że nie wszystko wiesz o swoim mężu odrzekł Jarnvig prosto. %7łe nie widzisz pewnych rzeczy, które my widzimy.On nie jest. Jaki nie jest? Nie jest zięciem, jakiego byś chciał? Jest zwyczajnymżołnierzem, a nie oficerem, którego mógłbyś zabrać do kantyny, żeby się znim napić? Nie wszystko mogę ci powiedzieć. Czy nie masz odwagi?Odwróciła się do niego plecami.Spojrzała na walizki spakowane doprzeniesienia na dół, do sutereny, nad którą Sgaard tak starannie pracował wwolnych chwilach.Ryvangen było więzieniem, na ogół miłym.A onipieczołowicie wznosili mury. Myślę, że powinieneś już iść powiedziała Louise Raben.Jarnvig był na nią wściekły.To się nie zdarzało często.Wszedł dopokoju, chwycił ją za ramiona i zmusił, by spojrzała mu w twarz. Uderzyłeś raz mamę i ona odeszła powiedziała Louise spokojnymgłosem, z premedytacją. Ze mną będzie tak samo. Byłem dobrym mężem! Nie wyruszyłem na wojnę miesiąc po twoichnarodzinach. Wtedy nie było wojen.A Jens tego nie zrobił.Ty go wysłałeś. Nie! Miał wybór.Zgłosił się na ochotnika.Wspomnienia.Azawe pożegnanie.Maleńki Jonas w jej ramionach.Poczucie samotności przepełniło ją, zanim wyjechał. On chciał jechać, Louise.Był zdesperowany.Błagał mnie.I błagałmnie, żebym ci tego nie mówił. Kłamiesz. Wszystko mi możesz zarzucić, ale nie to. Puścił ją. Nigdy cię nieokłamałem.Jens chciał jechać.Próbowałem go odwieść od tego pomysłu.Niesłuchał mnie.Powiedział.powiedział, że to jego obowiązek.Azy płynęły, a tego nie znosiła. Jens nie jest takim człowiekiem, jak sądzisz rzekł, wyciągającchusteczkę, by jej podać. Idz już, dobrze?Ale on ani drgnął. Wynoś się! wrzasnęła.Kiedy Torsten Jarnvig wychodził, Jonas stał w drzwiach międzypokojami.Louise wiedziała, że tam jest.Tak po prostu ostatnio się działo.*Rozejm z Rossingiem nie trwał długo.Tuż przed dziewiątą ministerobrony zadzwonił do Bucha i zażądał wyjaśnień, dlaczego policjaekshumowała ciało oficera poległego dwa lata temu. W Danii jest jedenaście tysięcy policjantów odrzekł Buch.Przyznaję, że nie jestem w stanie powiedzieć panu, co każdy z nich robi w tejchwili.Od tego momentu rozmowa nie toczyła się dobrze.Potem, myśląc logicznie, tak jak w chwilach, gdy decydował, dokądtrafią na rynek mleko, wieprzowina i jajka spółdzielni, próbowałuporządkować to, co wie. Rossing zwołał spotkanie z Monbergiem.Wiemy, że miało dotyczyćJensa Petera Rabena.Plough przetrząsał dokumenty.Znalazł jeden powiązany z tamtymspotkaniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]