[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Istotnie, jak miały mi to wykazać wnastępstwie własne doświadczenia, w momentach nawet kiedy kochamy i kiedy cierpimy, jeślipowołanie przybierze na koniec kształt realny, w godzinach pracy doznajemy tak wyraznegouczucia, iż ukochana osoba rozpływa się w rzeczywistości szerszej, że zdarza się nam chwilamizapominać o niej i miłość do niej nie sprawia nam już większego cierpienia, kiedy pracujemy,aniżeli sprawiłaby nam jakaś dolegliwość czysto fizyczna, z którą ukochana osoba nie miałaby nicwspólnego, na przykład coś w guście choroby serca.Co prawda, to kwestia chwili, i wynik wydasię przeciwny, jeśli praca pojawi się trochę pózniej.Gdyż istoty, co przez swoją złośliwość,nicość zdołały wbrew nam zniweczyć nasze iluzje, zredukowały się same do zera i oddzieliły sięod urojonej przez nas chimery miłosnej, lecz jeśli wtedy za- bierzemy się do pracy, dusza naszawywyższa je znowu, identyfikując, dla potrzeb naszej samoanalizy, z istotami, które kochać by nasmogły, i w tym wypadku literatura, rozpocząwszy od nowa pracę ogołoconą już z miłosnej iluzji,przedłuża jak gdyby życie uczuciom, które przestały egzystować.Zapewne, musimy przeżyć razjeszcze nasze cierpienie szczególne z odwagą lekarza, co po raz wtóry aplikuje sobie samemuniebezpieczny zastrzyk.Lecz jednocześnie należy przemyśleć to cierpienie pod formą ogólną,dzięki czemu w pewnej mierze umkniemy jego kleszczom, to zaś uczyni wszystkich uczestnikaminaszego bólu, który nawet nie będzie obcy pewnej radości.Tam, gdzie życie wznosi mur,inteligencja przebija wyjście, bo jeśli nie ma lekarstwa na miłość nieodwzajemnianą, wyzwalamysię skonstatowawszy cierpienie, choćbyśmy nawet wyciągnęli zeń zawarte w nim konsekwencje.Inteligencja nie zna owych zamkniętych sytuacji życia beznadziejnego.Musiałem więc się pogodzić, skoro to tylko może przetrwać, co stanie się wartością ogólną, iskoro umysł zamiera sam w sobie, pogodzić się z myślą, że nawet istoty niegdyś pisarzowinajdroższe w ostatecznym obrachunku pozowały mu jedynie jako malarzowi.Czasem, kiedy bolesny fragment zachowywał się w stanie szkicu, nadciągała nowa czułość,nowe cierpienie, dozwalając nam go wykończyć, wypełnić treścią.Z racji tych wielkich,użytecznych zmartwień nie można jeszcze zbytnio się skarżyć, nie brak ich bowiem i nie każą nasiebie długo czekać.A jednak trzeba co prędzej z nich korzystać, nie trwają bowiem za długo:gdyż pocieszamy się albo też, jeśli są nazbyt gwałtowne, a sercu naszemu przestają dopisywaćsiły, umieramy.Bo choć tylko szczęście jest zbawienne dla ciała, zgryzota rozwija siłę ducha.Azresztą, czyż nie odsłania ona przed nami za każdym razem pewnego prawa, iż byłoby dla nasniemniej konieczne  ilekroć chcemy powrócić do prawdy  zmusić się do traktowania rzeczyna serio, plewiąc w sobie za każdym razem chwast nawyku, sceptycyzmu, lekkomyślności,obojętności.Aczkolwiek ta prawda, nie dająca się pogodzić ze szczęściem i zdrowiem, niezawsze również daje pogodzić się z życiem.Zgryzota zabija.w końcu.Przy każdej nowej zbytsilnej przykrości czujemy, jak nabrzmiewa nam jeszcze jedna żyła, rozwijając jeszcze jedenśmiertelny zakręt na skroni lub pod okiem.I tak formują się z wolna te straszliwe, zdewastowanetwarze sędziwego Rembrandta, sędziwego Beethovena, z którego szydził każdy.I worki podoczyma, i zmarszczki na czole byłyby niczym, gdyby nie istniało cierpienie serca.Ale skoro jednesiły mogą odmienić się w drugie, skoro trwały żar staje się światłem i skoro elektryczność piorunamoże dać fotografię, skoro tępa boleść naszego serca może wznieść ponad siebie niby sztandar a wystarczy tu nowa zgryzota  widomą wieczystość obrazu, zaakceptujmy wynikły z niej bólfizyczny tak wzbogacający nasze poznanie duchowe; pozwólmy rozpadać się naszemu ciału, skorokażda nowa cząstka, która odrywa się odeń, powraca tym razem świetlista i czytelna, żebyuzupełniać nasze dzieło za cenę cierpień, których dla jego wzmacniania nie potrzebują inni, zdolniejsi  żeby czynić je solidniejszym, w miarę jak wzruszenia wycieńczają nasze życie.Myśli są namiastkami zgryzot; z chwilą kiedy zgryzota zmienia się w myśl, przestaje częściowozatruwać nam serce, a nawet w pierwszym momencie sama ta przemiana wyzwala nagle radość.Namiastkami jedynie w porządku czasowym zresztą, gdyż wydaje się, że element pierwiastkowyto Idea, zgryzota zaś to jedynie modła, na którą pewne Idee przenikają w nas początkowo.Ale wgrupie Idei istnieje kilka rodzin, niektóre z nich odmieniają się bezpośrednio w radość.Dzięki powyższym refleksjom odnajdowałem sens mocniejszy i ściślejszy dla prawdy nierazprzeczuwanej  zwłaszcza kiedy pani de Cambremer rozważała, jak mogłem dla Albertynyporzucić człowieka tak wybitnego jak Elstir [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •