[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, no, pani St Auby - czy też powinnam nazywaćpanią lady Weston - kto by pomyślał, że tak łatwo zmienisię pani z prowincjonalnej gęsi w światową damę - wybuchnęła.- Odziedziczyć majątek po babce, a do tego złapać Willa Westona! Ale.- jej oczy zabłysły złośliwą satysfakcją, którą Annabella pamiętała aż za dobrze - słyszałam, że Will już panią porzucił!- By zająć się bardzo ważnymi sprawami, panno Hurst- odparła słodko Annabella.- Obróciła się nagle.- A może wie pani coś na ten temat? Ma pani wyjątkowy talentdo rozsiewania plotek, choć nie wspomniała pani o tym,gdy się pierwszy raz spotkałyśmy.Panna Hurst spłonęła rumieńcem.- O niczym nie miałam pojęcia.- zaczęła.- Nie? - ciągnęła Annabella z milutkim uśmieszkiem.- Nie miała pani pojęcia o rozmowie z niejakim kapitanem JeflEriesem na balu w Taunton? Nie miała pani pojęciao oszczerstwach, które pani opowiadał, a pani z kolei uznała za stosowne przekazać kuzynowi w MinisterstwieMarynarki? Nie miała pani pojęcia o nieszczęściu i kłopotach, które ściągnęła pani na głowy wielu osób? Zazdroszczę pani tej niewiedzy!Ermina Hurst przemknęła obok niej z twarzą wykrzywioną złośliwym grymasem.- Ty mała parweniuszko! - krzyknęła jeszcze.- WillWeston nie zasługuje na nikogo lepszego, a ty niebawemsama się przekonasz, że nie wystarczy ładna buzia i bogatababka, by być przyjmowaną w towarzystwie!Na progu stały Alicja, Caroline Kilgaren i lady Stan-sfield.Z tyłu wyłaniały się rozzłoszczone twarze kilkunajbardziej wpływowych pań.- Oburzające zachowanie - rzekła lady Jersey do ladySefton.- Można tylko mieć nadzieję, że Antony Belstonzabierze ją w bardzo długą podróż poślubną.W rześki zimowy wieczór, po upływie prawie dziesię-ciu dni, Will, Marcus i James opuścili wreszcie Ministerstwo Marynarki.Londyn szykował się do tego wieczoru,rozbłysły latarnie, mknęły powozy, a wystrojone parypodążały na najważniejsze tego dnia wydarzenie towarzyskie.%7ładen z dżentelmenów nie poświęcał temu większejuwagi.Ich myśli nadal pochłaniały wypadki zeszłegotygodnia, zeznania, które złożyli Dowland i inni, oświadczenie kłusownika Lyncha, zbliżająca się rozprawa sąduwojskowego, przed którym ma stanąć Harvard za zdradęi próbę zabójstwa.Za rogiem wpadli na podpitych dwóch młodych ludzi,którzy powitali ich z radością.- Kilgaren! Mullineaux! Weston! A niech mnie! -szczuplejszy z młodzieńców poklepał Willa po ramieniu.- Nie miałem pojęcia, że jesteście w mieście.Myślałem,że urocze panie są same.Drugi z mężczyzn zamrugał gwałtownie.- Widziałem je wczoraj na balu! - potwierdził z entuzjazmem.- Co za elegancja, co za szyk! Nie miałem pojęcia, że lady Mullineaux ma siostrzyczkę, bo postarałbymsię wcześniej ją poznać - z żalem potrząsnął głową.- Patrick O'Neill był ogromnie rad z ponownego spotkania z lady Mullineaux - rzekł pierwszy z mężczyzn.-Nigdy ci nie wybaczy, że sprzątnąłeś mu ją sprzed nosa.Ale zobaczymy się pózniej na balu maskowym u ladyCassilis - będzie niesamowita zabawa - podobno ladyKilgaren zamierza wystąpić w przebraniu Diany!I z tymi słowy pomknęli w miasto.James Mullineaux, Marcus Kilgaren i Will Weston stanęli jak wryci.- Co u diabła.- zaczął Marcus, urywając na widokłobuzerskiego uśmieszku Willa.- Chyba popełniliśmy taktyczny błąd - rzekł powoliWill - zostawiając żony bez towarzystwa i opieki.- Chyba nie były długo bez towarzystwa.- dokończył ponuro James.Ruszył żwawo przed siebie.- Dodiabla! Dlaczego Alicja zawsze mi to robi?- Zawsze mogła i zawsze będzie! - rzekł lakonicznieMarcus, mając już uwagę zaprzątniętą wizją Caroline przyodzianej w strój bogini Diany.- Co do Willa, musi zająć sięmłodą żoną, zanim będzie to chciało zrobić pół Londynu!Annabella zaczęła właśnie walca z hrabią Manleighem,gdy lokaj zaanonsował markiza Mullineaux, hrabiego Kil-garena i sir Williama Westona.Parę ostatnich dni było naprawdę cudowne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]