[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W efekcie wojska chrześcijańskie wykonały „zadanie”, i to zanim na weneckich statkach dotarły do kolejnego przystanku, gdzie czekała nowa zdobycz: Konstantynopol.Cesarz Izaak II (1185-1195) został wraz z synem Aleksym zdetronizowany i uwięziony przez swojego młodszego brata, Aleksego 111 (1195-1203), lecz drugiemu z nich udała się ucieczka.Dowiedziawszy się o wyprawie, zwrócił się do swojego szwagra, Filipa ze Szwabii, obiecując wojskom krzyżowym jako rewanż za pomoc w odzyskaniu tronu znaczną sumę 200 000 marek w srebrze, udział w wyprawie, zniesienie schizmy oraz uznanie papieża za zwierzchnika chrześcijaństwa.Innocenty III zabronił wprawdzie wyraźnie agresji na cesarstwo bizantyjskie, podkreślając, że jedyny cel wyprawy to odzyskanie Ziemi Świętej, lecz jego słowa przebrzmiały bez echa.Oferta władcy okazała się zbyt kusząca i rycerze ulegli pokusie.17 lipca 1203 zdobyli Konstantynopol, uwolnili obalonego, więzionego dotychczas Izaaka z więzienia, po czym przywrócili mu władzę, którą miał sprawować wraz synem ukoronowanym na współcesarza i nazywającym się teraz Aleksy IV.Tylko że obaj imperatorzy nie byli w stanie wywiązać się ze złożonych obietnic; Aleksy IV został zamordowany, a jego ojciec zdetronizowany i ponownie zamknięty w więzieniu.Również nowy władca, Aleksy V, odmówił krzyżowcom wypłacenia obiecanej sumy.Wreszcie 13 kwietnia 1204 roku połączone wojska Franków i Wenecjan przypuściły szturm na mury starej stolicy cesarskiej, aby siłą zabrać to, coim zostało przyrzeczone.Były to narodziny „cesarstwa łacińskiego”.Frank został cesarzem, Wenecjanina mianowano nowym patriarchą.Wszystko zaś poprzedziła jedna z największych profanacji w historii, gdyż kiedy krzyżowcy wdarli się do miasta, nie oszczędzili bogatych świątyń i klasztorów Nowego Rzymu.Szczególnie upatrzyli sobie bezcenne relikwie Chrystusa, Maryi i świętych, których od czasów panowania Konstantyna Wielkiego zebrano tu więcej niż gdziekolwiek indziej, nie wyłączając Rzymu.Niezliczone fragmenty „prawdziwego krzyża”, zgodnie z tradycją odkrytego przez cesarzową Helenę podczas budowy świątyni Grobu Pańskiego w Jerozolimie, często oprawione w bezcenne, złote stauroteki, wywieziono jako łup wojenny do Francji, Niemiec i Italii - między innymi staurotekę limburską, która do dziś stanowi ozdobę i chlubę skarbca katedralnego w Limburgu.Prawdopodobnie tą samą drogą trafił na Zachód słynny całun Chrystusa, otaczany dziś czcią w katedrze w Turynie.Tego świętokradztwa ortodoksi ze zrozumiałych względów nigdy nie darowali katolikom, gdyż to, co się stało w 1054 roku, było nieomal dziecinadą.Papież wprawdzie surowo potępił ekscesy krzyżowców, ale jednocześnie miał nadzieję na przywrócenie jedności Kościołów, które to oczekiwanie miało się okazać złudne i mylące.Nieakceptowani przez miejscową ludność, władcy z Zachodu nie cieszyli się zbyt długo swoją zdobyczą: w 1261 roku cesarstwo łacińskie należało już do przeszłości, a Konstantynopol został osłabiony i wyizolowany.Coraz bardziej kurczyło się terytorium dawnego cesarstwa wschodniego, coraz dalej wdzierali się na jego ziemie tureccy Seldżukowie.W 1438 roku cesarz Jan VIII Paleolog wysunął propozycję unii z Kościołem Zachodu, lecz był to głos wołającego na puszczy.Ideę wyprawy krzyżowej skorumpowano w 1204 roku i na Okcydencie państwa narodowe miały na celu jedynie troskę o własne interesy i utrzymanie władzy.Najspokojniej w świecie przyglądano się więc w 1453 roku, jak upadają potężne mury miasta, jak Turcy wycinają w pień ostatnich chrześcijan, zebranych podczas szturmu na modlitwie w Hagia Sophia, jak sułtan Mehmed II nakazuje zetrzeć ich krew z posadzki i rozkłada swój dywanik modlitewny, ogłaszając ciągle jeszcze największą świątynię chrześcijaństwa muzułmańskim meczetem.Tak inwazja islamu podcięła korzenie i przerwała żywot starożytnej cywilizacji.Dopiero w 1965 roku, na zakończenie II Soboru Watykańskiego, papież Paweł VI oraz patriarcha Atenagoras z Konstantynopola znieśli wzajemne ekskomuniki, których w tej formie nigdy nie nałożono.W czasie pontyfikatu Jana Pawła II, a zwłaszcza po podróży Benedykta XVI do Turcji w 2006 roku, doszło następnie do stopniowego zbliżenia obu stron konfliktu.W dialogu rozdzielonych Kościołów znaczącą rolę odgrywa jeszcze „trzeci Rzym”, stolica mocarstwa uważającego się za naturalnego dziedzica Bizancjum, które przejęło nawet tytuł cesarski (car = cezar!) i dziś jest najpotężniejszą twierdzą i ostoją ortodoksji: Moskwa.PAPIEŻYCA JOANNAJoanna z Ingelheim w diecezji Moguncja była jedną z najbardziej niezwykłych kobiet Średniowiecza.Otrzymała staranne wykształcenie, dziś powiedzielibyśmy: medyczne.Wiedziała jednak, że nawet ten atrybut dawał jej, kobiecie, nikłe szanse w zdominowanej przez mężczyzn epoce.Przebrana za mnicha, wstąpiła do klasztoru w Fuldzie.Później okrężnymi drogami dostała się do Rzymu, gdzie zdobyła sławę jako przyboczny lekarz papieża.Wreszcie wybrano ją na tron Piotrowy.Dopiero kiedy zakosztowała zabronionego owocu miłości cielesnej, los przestał być dla niej łaskawy.Joanna, papieżyca, poczęła dziecko.Podczas procesji ulicami Świętego Miasta wydała na świat syna i wszyscy poznali, że jest kobietą.Oszukała kardynałów, Kościół i lud, który teraz, mszcząc się okrutnie, ukamienował ją.Tak przedstawia się historia jednej z najbardziej znanych powieści z 1990 roku, zatytułowanej Papieżyca, napisanej przez amerykańską feministkę Donnę Woolfolk Cross.Książka sprzedała się w milionach egzemplarzy na całym świecie; w samych Niemczech miała 55 wydań.Wersja filmowa, nakręcona przez Volkera Schlóndorffa, z Franką Potente w roli głównej, weszła na ekrany kin w 2008 roku.Oczywiście, można pisać znakomi-te powieści o wszystkim i każdym, czego niezbicie dowiódł Dan Brown, lecz Cross posunęła się znacznie dalej, twierdząc, że jej historia bazuje na faktach: Joanna z Ingelheim to postać realna, a ponadto „jedna z najbardziej niezwykłych kobiet w historii europejskiej, która w 853 na dwa i pół roku zasiadła na tronie papieskim.Jej egzystencja miała być znana aż do XVII wieku (…) i dopiero potem usunięta została z manuskryptów watykańskich” (tak brzmi tekst zamieszczony na skrzydełku okładki).Jedynie detale liczącej 555 stron książki są wytworem fantazji literackiej autorki.Aby wzmocnić swoje supozycje, zaopatrzyła dzieło w jedenastostronicowy aneks, opowiadając się jednoznacznie za prawdziwością stawianej w nim tezy - papieżyca Joanna żyła naprawdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]