[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden pocałunek Rolfa sprawił, że powstałamiędzy nimi bardzo silna więz seksualnego napięcia, którą przerwał Wallberg, a nie onasama.A potem wepchnął ją w sam środek koszmaru, nie oszczędzając jej żadnego szczegółuz opowieści o morderstwie popełnionym z zimną krwią na niewinnych ofiarach. Nie możeszgo zmusić.To były jej własne słowa. Będę próbował.I ta gorąca ręka na jej ramieniu,parząca skórę.Z uczuciem nagłej ulgi przypomniała sobie, że jutro przyjeżdża HarrySpannier.Ta myśl sprawiła, że poczuła się bezpiecznie.*James Farrington zadzwonił do brata ze swojego biura.Takie drobne oszustwa jakprywatne rozmowy telefoniczne ze służbowych aparatów leżały w jego naturze.W NowymJorku było wcześnie rano.James wiedział, że o tej porze Alan właśnie zakończył południowąodprawę.Dawno już ze sobą nie rozmawiali i w związku z tym James czuł się terazniepewnie.Zawsze byli ze sobą w kontakcie, choć to zwykle James musiał wykonać pierwszykrok.Alan wyraznie tego od niego oczekiwał, demonstrując w ten sposób swoją przewagę.Trwało to od tak dawna, że James nawet przestał zauważać, iż ich kontakty są właściwiejednostronne.W głębi duszy wiedział, że tak już musi być i tak pozostanie.Trzykrotnie usiłował skontaktować się z Alanem w Chelsea, ale za każdym razembezskutecznie.Zostawiał mu wiadomość, ale brat nie oddzwaniał.Postanowił więc złapać gow biurze w Holborn.Po krótkiej pauzie na drugim końcu linii usłyszał głos Alana:- Cześć.- To typowo amerykańskie, swobodne pozdrowienie brzmiało sztucznie wustach kogoś takiego jak Alan, który nienawidził Amerykanów i pogardzał cudzoziemcami.- Cześć - odparł James.- Dzwoniłem już kilka razy i zostawiłem ci wiadomość - poskarżył się James.-Chciałem się dowiedzieć, jak się mają sprawy.- Znakomicie, jeśli masz na myśli sprawę z nią - brzmiała odpowiedz.- Będzie mniereprezentował Cunningham.Ma nadzieję na szybki termin przesłuchań.Druga strona będziemiała ciężki orzech do zgryzienia.A co u ciebie?- Mam huk roboty - odparł James.- Właśnie zawarliśmy kontrakt na projekt centrumhandlowego i kompleksu przemysłowego na Florydzie.Lecę tam pod koniec tygodnia, żebysfinalizować transakcję.Zwietna sprawa, będzie z tego mnóstwo szmalu - zachichotał.Alana nie interesowały sukcesy młodszego brata.Zupełnie zignorował ten temat.- Składam ofertę na przejęcie sieci Bambio Burger - powiedział szybko.- Zamierzamzrobić szum koło tego wydarzenia.Fotoreporterzy, artykuły w prasie gospodarczej i tewszystkie bajery.Myślę, że wygramy przetarg, a wtedy moglibyśmy wejść na giełdę.Nasiprawnicy są zdania, że nie mielibyśmy żadnych kłopotów ze sprzedażą akcji.To oczywiście przebijało wszystko, co James mógłby osiągnąć na Florydzie.- To wspaniale - przyznał.- A więc nie będziesz potrzebował pieniędzy?Na drugim końcu linii usłyszał szyderczy śmiech.- Pieniędzy? Wypuszczę akcje, więc po co, do diabła, miałbym jeszcze potrzebowaćforsy?- Och, na honoraria dla prawników - mruknął James.- Cunningham jest jednym znajwiększych asów w palestrze, a co za tym idzie, najdroższym.Nie dokończył.Nawet z odległości trzech tysięcy mil wyczuł irytację Alana.Od kilkutygodni rozkoszował się swoim nowym pomysłem.Stary dokument żydowski znaleziony wbibliotece ojca był obecnie w jego mieszkaniu, głęboko ukryły w sejfie.Dla ojca ten rękopisstanowił doskonałość; gdy go zdobył, zaprzestał dalszego kolekcjonowania.James nie potrafiłodcyfrować pisma pokrywającego pergamin, wahał się też przed pokazaniem go specjalistom.Właściwie sam nie rozumiał swoich oporów.Po prostu zatrzymał ukradziony rękopis.Podobnie postępował przez całe życie, chowając po różnych zakamarkach przywłaszczoneprzedmioty, traktując je jako talizmany przeciwko brakowi miłości i jednocześnie dowodyswojego sprytu.Oto znowu okazał się mądrzejszy od wszystkich ważniaków z rodziny.Terazwyobrażał sobie, że mógłby podarować rękopis bratu, czyniąc go tym samym swoimdłużnikiem. Dysponuję czymś, co może być warte mnóstwo pieniędzy.Jeśli chcesz, mogę ci todać.Przeżywanie w myślach tej sceny sprawiało mu ogromną satysfakcję.TymczasemAlan nie potrzebował pieniędzy.Gdyby James zaproponował mu rękopis, Alan po prostu bygo wyśmiał.- A kto jest adwokatem Christy? - zapytał.- Nie powiedzieli - odparł Alan.- Nie spodziewali się widocznie, że popchniemysprawę tak daleko do przodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]