[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczerpnęłapowietrza i wytarła nos.- Po konferencji prasowej ma być uroczystość z udziałem około dwustu dzieci.Będą miały kocpokoju szyty z łat w Stanach, w Izraelu i w Palestynie.Przekażą go tym trzem politykom na trawnikuBiałego Domu przed Północnym Portykiem.Dzieci będą śpiewały piosenki o pokoju i wypuszczą białegołębie, kiedy Netanyahu, Arafat i Clinton będą pokazywać koc przed kamerami.Teraz już wiedziałem, co mnie nurtuje gdzieś w środku.Serce zaczęło mi łomotać i poczułem siętak, jakbym miał zwymiotować.Kiedy zacząłem mówić, mój głos brzmiał zadziwiająco cicho jak naczłowieka, którego umysł pracuje na największych obrotach.- Mają tam być dzieci mojego przyjaciela.Na jej twarzy odmalowało się przerażenie.- O cholera, Nick.Jednym z wariantów była eksplozja bomby.To nie był podstawowy wariant, aleteraz kto wie? Nie mają broni palnej i tak będzie najłatwiej.Znowu zaczęła płakać.Chwyciłem ją i zmusiłem do spojrzenia na mnie.Miała podpuchnięte oczy,a jej policzki były mokre i czerwone.- Saro, muszę zadzwonić.- Proszę, nie, Nick - zawołała błagalnym tonem.- Telefonowanie niczego nie rozwiąże.Dziecitwojego przyjaciela mogą się uratować, ale inne i tak zginą.Położyłem jej rękę na ustach.Wiedziałem, co ma na myśli.Zresztą i tak nie mogłem zadzwonić doJosha, bo miał wrócić tuż przed ostatnią próbą.Czy w ogóle obchodziły mnie te inne dzieciaki?Pewnie że tak, ale nie tak bardzo jak dzieci Josha.- Muszę zadzwonić do kogoś, żeby zdobyć jego numer.To wszystko.Odszedłem pospiesznie z powrotem do automatów, wyciągnąłem kartę i wybrałem numer.Znowutrafiłem na pannę Grenfell-Brodie.- Halo? Tu jeszcze raz Nick Stone.Bardzo mi przykro, że sprawiam pani kłopot, ale czy byłobymożliwe, żebym porozmawiał z Kelly? Zadzwonię jeszcze raz za piętnaście minut, jeżeli można.Najwyrazniej przyzwyczajała się do tego.Miałem wrażenie, że słyszę, jak wzdycha.- Tak, oczywiście, ale proszę nie robić tego zbyt często, panie Stone.To zakłóca zajęcia.Rozmowy telefoniczne mogą być zamawiane za moim pośrednictwem w bardziej dogodnych porach.- Dziękuję, że mi pani to mówi.Nie wiedziałem.To się już nie powtórzy, obiecuję.Czy mogłabypani poprosić ją, żeby wzięła ze sobą swój notes z adresami?- Tak, oczywiście.Teraz myje zęby.Niedawno jadła śniadanie.Przyprowadzę ją.- Dziękuję.Odłożyłem słuchawkę.Wiedziałem o wymogu umawiania się na rozmowy.Ale w końcu, kurwa,co? Kto płacił rachunki?- Kto to jest Kelly? - zapytała Sara, unosząc brwi.- Nieważne.Staliśmy, czekając.Wiedziałem, że bardzo by chciała zapytać o coś jeszcze, ale znała mniewystarczająco dobrze, aby wiedzieć, że nie jestem w nastroju do udzielania odpowiedzi.Coraz bardziej niepokoiło mnie to, że jesteśmy na widoku i dopiero po jakimś czasieuświadomiłem sobie, że nie musimy tkwić przy automatach.Przecież mogłem zadzwonić do Kelly ztelefonu komórkowego.Wróciliśmy do mieszkania w milczeniu.Sara nadal obejmowała mnie w pasie.Zamknąłem drzwi od środka i Sara poszła umyć sobie twarz.Nastawiłem czajnik, rozmyślając otym, co mi powiedziała.Zazwyczaj nie pamiętałem scen śmierci, których byłem świadkiem, ale terazmiałem tak wyraznie przed oczyma ciało małej siostrzyczki Kelly, jakby została zamordowanapoprzedniego dnia.%7łeby nie wiem co, dzieci Josha nie mogły podzielić tego samego losu.Ale czypowinienem mu powiedzieć i ryzykować, że spełni swój obowiązek i poinformuje Secret Service? Jabym to zrobił na jego miejscu, ale czy to w ogóle miało jakieś znaczenie? Czy uroczystość by sięodbyła, gdyby to zrobił? Tak, oczywiście że tak.Ale co z wtyczką? Czy wpłynęłoby to na planyprzeprowadzenia zamachu?Czekając, kiedy zagotuje się woda, nachyliłem się, żeby wyłączyć z gniazdka przewódzamrażarki, ale się powstrzymałem.Sprawy w istocie przybrały inny obrót, ale gdybym wyciągnąłprzewód, to potwierdziłbym, że miała rację co do mnie.Postanowiłem zostawić go na miejscu.Obszedłem ladę śniadaniową, by podejść do sofy.Co, do diabła, miałem zrobić w tej sytuacji?Pierwszy impuls nakazywał poinformować Josha i namówić go, by nie pisnął nikomu na ten temat, alenic by z tego nie wyszło.Nawet gdyby, tak jak mnie, wisiało mu to, co się stanie z ważnymi figurami wBiałym Domu, to jednak martwiłby się o dzieci.Znalazłby się od razu w takiej samej sytuacji bezwyjścia jak ja.Na pewno będą tam dzieci jego kolegów, albo kolegów jego kolegów.Bardzo szybkokażdy gnojek wiedziałby, co jest grane.Sara wyszła z sypialni.Była już umyta, ale nadal miała czerwone oczy.Zobaczyła parę unoszącąsię z czajnika, więc przeszła obok mnie, żeby zaparzyć kawę.Spojrzałem na zegarek.Wybrałem numer i tym razem w słuchawce usłyszałem całkiem inny żeński głos.- O tak, już idzie, powinna tu być lada moment.- Dziękuję - powiedziałem, przytrzymując telefon przedramieniem w oczekiwaniu na dłuższąprzerwę, ale niemal od razu usłyszałem:- Cześć! Dlaczego znowu dzwonisz? Co się stało?Pomyślałem przez chwilę, że powinienem mówić tak, jakby moim rozmówcą nie było dziecko, aleuznałem, że nie warto.- Nic, tylko sprawdzam, czy umyłaś zęby - powiedziałem, wywołując wybuch jej śmiechu.- Maszze sobą notes z adresami?- Jasne, że tak.- Więc w porządku.Potrzebuję numer Josha, bo za chwilę jadę na lotnisko.Wiesz co? Lecę doWaszyngtonu i może się z nim spotkam.- Super.- Pewnie, ale potrzebuję numer telefonu, bo zostawiłem go w domu.- Ach, OK.Usłyszałem, jak przerzuca kartki w swoim notesie ze zdjęciami Spice Girls.Każda strona byłapoświęcona innej osobie, a u dołu znajdowała się lista określeń.Kelly mogła ocenić daną osobę przezwpisanie do kratki obok wybranego określenia cyfrowego współczynnika fajności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]