[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krzyż upamiętniającyeksterminowanych Polaków.Jeszcze tam są, ale już w mniejszości. Urągająca praca , czyli jaka? Klasycznie urzędnicza.W obecnych strukturach jakieś czterdzieści procent policjantówwykonuje taką pracę.Stosuje się nawet na nich takie określenie gaciowi.Ale nie będę jużo tym mówił, bo znowu się na mnie obrażą koledzy w mundurach (śmiech).Zawsze popublicznych wystąpieniach dostaję kilka takich e-maili, że we własne gniazdo sram, że trzymamz cywilami i że skoro wiem jak jest, to nie znaczy, że powinienem mówić jak być powinno.Aż tak? Z drugiej strony spotykam się ze znacznie liczniejszymi słowami uznania kolegówz policji.Moja skrzynka pocztowa czasami pełni funkcję komórki interwencyjnej.Wróćmy do sprawy odejścia. Przykry temat.Po prostu w pewnym momencie zaproponowano mi zmianę stanowiskana znacznie gorsze finansowo, a następnie kazano szukać roboty, więc zachorowałem.Powiemwięcej.Przypierdalali się do mnie na każdym kroku m.in.za moją działalność w WarszawskimTowarzystwie Przyjaciół Wilna i Grodna.A ja nie kryję się z tym, że jestem człowiek z zaciągu,trochę jak Hemar.Pisałem liczne, często żenujące wyjaśnienia na tę okoliczność.W trakcie mojejdziałalności na rzecz Kresów udało mi się m.in.zorganizować pobyt i występ chóru dziecięcegoz polskiej szkoły w Grodnie.Fronda napisała nawet o tym reportaż.Uważam się także za ojcachrzestnego pewnego wydarzenia w Grodnie.Otóż, po raz pierwszy od września 1939 rokupolska orkiestra policyjna zagrała tam pieśni patriotyczne na Festiwalu Kultur Narodowych.Toja podsunąłem pomysł wyjazdu orkiestry generałowi Siewierskiemu i zapoznałem go z panemLesławem Skinderem, prezesem Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna.Dalejwszystko potoczyło się szczęśliwie.Do dziś pamiętam swój pierwszy wyjazd naWileńszczyznę.A co z tym odejściem? To był standard.Powszechnym zjawiskiem są słowa przełożonego: yle mi się z Panemwspółpracuje.Takie rozmowy przeprowadza się masowo.Jak się ma wypracowane lata, tonajczęściej opłaca się odejść na emeryturę.Tak zorganizowany jest ten system.Polska toimperium marnotrawstwa.Jeżeli ktoś wątpi w moje słowa, to wystarczy, żeby zobaczył skalęwymiany komendantów wojewódzkich po każdej zmianie komendanta głównego.Ci zaśwymieniają powiatowych i tak dalej.W Warszawie często przybiera to rozmiary pogromu.Skoro czuł się Pan zagrożony w pracy, to po co Pan udawał? Nie udawałem, po prostu ujawniłem pewne schorzenia.Wcześniej zaciskało się zębyi do przodu.Teraz postanowiłem świadomie, może nawet perfidnie wykorzystać dolegliwości. Dlaczego? Liczyłem, że przeczekam i wypierniczą zawistników.Liczyłem, że jak się wyleczę, jakzoperują mi nogi, to wrócę w glorii chwały jako schorowany weteran, który oddaje życie służbie.A oni to wykorzystali, by zgodnie z obowiązującymi przepisami wysłać mnie na emeryturę.Poodejściu ze służby dostawałem propozycje od różnych instytucji.Zresztą myślałem, że będęrozrywany przez wszystkich.A tak naprawdę, w pierwszych dniach, nie wyobrażałem sobie, żepolicja może beze mnie funkcjonować.Czekałem na telefon.Nikt nie zadzwonił.Służby się wtrąciły? Nie o wszystkim mogę mówić, ani też nie wszystko potrafię udokumentować, więc niebędę opowiadał, żeby nie mieć łatki mitomana , ale coś powiem.Miałem zostać naczelnikiemwydziału w jednym z powiatów podwarszawskich.Ale dupa, nie wyszło.Do starosty przychodzimiejscowy kacyk policyjny, prawidłowa nazwa etatu komendant powiatowy i mówi, żez Lorantym nie będzie współpracy.Kolejny przykład, na jednym z uniwersytetów robią kierunek,który jest związany z moją specjalnością.Pomagam, współpracujemy, ba, wychodzi projektkonferencji z moją osobą w roli głównej.Dzwoni telefon z Komendy Głównej Policji,współpraca zostaje rozwiązana.Mógłbym dorzucić jeszcze inne sytuacje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]