[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dużego wysiłkuumysłowego wymaga przywrócenie biologii właściwego punktu odniesienia i uświadomienie sobie, że to replikatoryzajmują pierwsze miejsce zarówno w hierarchii ważności, jak i w historii życia.W uprzytomnieniu sobie tego faktu pomóc nam może świadomość, że nawet dzisiaj nie wszystkie skutkifenotypowe genu są ograniczone do tego ciała, w którym dany gen przebywa.Bez wątpienia geny powinny byćzdolne, a rzeczywistość to potwierdza, do sięgania poza granice pojedynczego ciała i manipulowania obiektami zeświata zewnętrznego, zarówno nieożywionymi, jak i żywymi istotami, nawet bardzo odległymi.Z niewielką pomocąwyobrazni ujrzeć możemy gen jako centrum dyspozycyjne zarządzające rozchodzącą się na wszystkie strony sieciąrozszerzonych wpływów fenotypowych.Dowolny zaś obiekt istniejący w świecie postrzegać możemy jako centrumsieci, w którym zbiegają się wpływy pochodzące od wielu genów, z wielu organizmów.Dalekosiężny gen nie znaograniczeń.Jak świat długi i szeroki, we wszystkich możliwych kierunkach biegną wektory spinające geny z ichskutkami fenotypowymi.I trzeba tylko jeszcze uwzględnić pewien dodatkowy fakt, w praktyce zbyt ważny, by nazwać gomarginalnym, lecz w teorii nie na tyle konieczny, by nazwać go nieuchronnym: że te chaotycznie przebiegającewektory pogrupowane są w wiązki.Replikatory już nie buszują swobodnie po morzach, stłoczone są w wielkichkoloniach - pojedynczych ciałach.A ich skutki fenotypowe, miast być rozproszone równomiernie po świecie, wwiększości przypadków uwięzione są w tych samych ciałach.Lecz pojedynczy organizm, zjawisko tak nam bliskiena naszej planecie, wcale nie musiał zaistnieć.Jedyną kategorią bytu, która musi zaistnieć, by powstało życie wdowolnym miejscu wszechświata, jest nieśmiertelny replikator.PRZYPISYPoniższe przypisy odnoszą się tylko do pierwszych jedenastu rozdziałów.W tekście książki miejsceopatrzone komentarzem zaznaczono gwiazdką.ROZDZIAA 1Skąd się wzięli ludzie?1.wszystkie próby odpowiedzi na to pytanie, datowane przed 1859 rokiem, są bezwartościowe.Niektóre osoby, nawet niewierzące, poczuły się urażone słowami Simpsona.Zgadzam się, że gdy czyta sięje po raz pierwszy, razi ich szalony brak kultury, taktu i tolerancji.Przypominają powiedzenie Henry ego Forda: Historia to przeważnie banialuki.Jeśli jednak staniesz przed koniecznością podania przeddarwinowskiejodpowiedzi na pytania: Kim jest człowiek? , Czy życie ma jakikolwiek sens? , Po co istniejemy? , topominąwszy wyjaśnienia opierające się na prawdach wiary (są mi one znane, nie marnuj znaczka pocztowego), czyrzeczywiście umiałbyś przytoczyć jakąkolwiek, która nie byłaby obecnie bezwartościowa, jeśli nie liczyć jej(znaczącej) wartości historycznej? Jest przecież możliwe, by coś było po prostu zwyczajnie błędne, i właśnie takiebyły, przed 1859 rokiem, wszystkie odpowiedzi na powyższe pytania.Str.19 Nie jestem rzecznikiem moralności opartej na zasadach ewolucjiKrytycy błądzili czasem, uznając Samolubny gen za książkę broniącą egoizmu jako zasady, jakąpowinniśmy się w życiu kierować! Inni, być może, przeczytawszy tylko tytuł lub nie przebrnąwszy przez pierwszedwie strony, sądzili, że wyrażam w niej pogląd, iż egoizm i inne niegodziwości są, czy to nam się podoba czy nie,nieodłączną częścią naszej natury.Taki błąd bardzo łatwo popełnić, jeśli jest się przekonanym (a nie wiadomoczemu tak się wydaje wielu ludziom), że cechy genetycznie zdeterminowane są nie do zwalczenia - ostateczne inieodwracalne.W rzeczywistości geny determinują zachowanie jedynie w sensie statystycznym (patrz równieżstrony 62-66).Dobrą analogią są tu przysłowia i powiedzenia na temat pogody - jak choćby to, że czerwone niebo ozachodzie słońca wróży dobrą pogodę nazajutrz.To, że czyste niebo czerwonej barwy o zachodzie słońca wróżynazajutrz ładną pogodę, można traktować jako twierdzenie statystycznie prawdziwe, ale nie dawałbym za to swojejgłowy.Wiemy doskonale, że pogoda podlega wpływom wielu czynników, a zależności między nimi są bardzoskomplikowane.Każda prognoza pogody może okazać się błędna.Jest to jedynie prognoza statystyczna.Czerwonego zachodu słońca nie traktujemy jako wyłącznej determinanty ładnej pogody następnego dnia i w takisam sposób powinniśmy przyjmować twierdzenie, że geny cokolwiek nieodwołalnie determinują
[ Pobierz całość w formacie PDF ]