[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ilekroć sięz nimi spotykałam, niezależnie od starań, które włożyłam, by wypaść jaknajlepiej, moje włosy zawsze wydawały mi się zbyt zmierzwione, ubraniai szminka zbyt jaskrawe, a ciało wielkie i niezgrabne.Czułam się trochę jakJulia Roberts w Pretty Woman przed przemianą.Przypomniałam sobiejednak, czemu się tu dziś znalezliśmy i że Ryan James dodaje mi klasy tak,jak Richard Gere dodawał klasy Julii Roberts. Cześć! zawołałam z uśmiechem, prawdopodobnie pokazując zbytwiele zębów i żałując, że nie wyplułam gumy w samochodzie. Witajciew Dallas!Zbyt głośno, pomyślałam, podczas gdy Astrid i Bronwyn pomachałydo mnie od niechcenia małymi paluszkami i uśmiechnęły się skromnie. Cześć zaszczebiotała Astrid. Zliczne buty.Wyglądasz cudownie! Dzięki odparłam, wymieniając z nią niezręczny pocałunek w obapoliczki.Bronwyn ruszyła w moją stronę, ale ominęłam ją w ostatniej chwilii zwróciłam się do ojca, żałując, że nie mogę się z nim przywitać sam nasam. Cześć, tato powiedziałam. Wesołego Zwięta Dziękczynienia, kochanie odparł, ściskając mnieserdecznie. Nawzajem. Odwzajemniłam uścisk.Potem pozdrowiłam Bronwyn i Wileya, wymieniając z nimi kilkazdawkowych uprzejmości i nie po raz pierwszy zauważając, że myląwyniosłość z elegancją.Tak czy inaczej, to jedno musiałamprzyznać: byli eleganccy, nieskazitelni w manierach i stroju, od czubkagłowy po lśniące sprzączki mokasynów od Gucciego, a w jej przypadku lakierowane kokardki czółenek na dziesięciocentymetrowych obcasach.Nie wyobrażałam sobie, że któreś z nich choć raz w życiu mogło miećkaca ani w ogóle za dużo wypić. Mi aż wszystko dygocze, tak się cieszę na ten mecz, a wam? rzuciłam i dopiero po chwili naszła mnie refleksja, że powinnam byłazacząć zdanie od mnie. Nam również odparła Bronwyn ze sztywnym, nabotoksowanymuśmiechem. Z całą pewnością dodał Wiley. Jest wspaniale.Dziękujemy, żewszystko załatwiłaś, Sheo. Nie ma za co odparłam. Ja niewiele zrobiłam, to Ryan& A jak on się miewa? zapytała Astrid, chwytając mnie pod ramię,podczas gdy ojciec oddał bilet parkingowemu. W porządku powiedziałam, czując nowy przypływ niepokojui wyrzutów sumienia.Ryan wciąż się nie odezwał i wiedziałam, że niezrobi już tego przed meczem, który zaczynał się za niecałą godzinę. I ty& Naprawdę się z nim spotykasz? nie dowierzała Astrid.Jużnawet nie próbowała zachować pozorów dobrego wychowania.Obrzuciłam ją długim spojrzeniem i, tak zgryzliwie jak się tylko dało,odpowiedziałam: Tak.Czemu? Czy to cię dziwi? Oczywiście, że nie odpowiedział za nią mój tata, który wyczuł, cosię święci.Byłam pewna, że w teście IQ dostałby przynajmniej o trzydzieścipunktów więcej niż ona; moja mama zresztą też.Było to dla mnie zródłempocieszenia że niezależnie od wszystkiego moja mama jestinteligentniejsza od Astrid.Astrid nie odczytała aluzji. Czyli naprawdę myślicie o sobie poważnie? Czy widujecie się tylkotak sobie, niezobowiązująco? drążyła. Będziemy dziś siedzieli w loży jego rodziców przerwał jej ojciecz zachwycającą nutą irytacji w głosie. Zastanów się, kochanie. Astrid nie ma zwyczaju się zastanawiać oznajmiłam z uśmiechemi dopiero po chwili dodałam: %7łartowałam! To akurat prawda poparła mnie Bronwyn.Jedyne, co rehabilitowałoprzyrodnią siostrę w moich oczach, to fakt, że jej matka drażniła ją niemaltak samo mocno jak mnie, i przyszło mi do głowy, że choć myślę o niej zniechęcią, na żywo właściwie wzbudza moją sympatię.Była o niebobardziej interesująca niż Astrid, inteligencję odziedziczyła bowiem po ojcu,a okres siostrzanej rywalizacji miałyśmy już za sobą.Parkingowy nadjechał ich wypożyczonym SUV-em i wszyscywgramoliliśmy się do środka, Astrid i ojciec z przodu, Wiley, Bronwyn i jaz tyłu, Bronwyn pośrodku.Zerknąwszy na jej ułożone na udach dłonie,dostrzegłam pierścionek z wielkim brylantem i świeży manicure.Zacisnęłam pięści, by ukryć swoje poszarpane skórki i zaczęłam sztywnąpogawędkę.Pytałam o Nowy Jork, o to, jak minęła im podróż, o ich nowydom w Hamptons i remont mieszkania w centrum miasta.OdpowiedziBronwyn były albo zwięzłe albo skromne, zależnie od interpretacji, i niepozostawiały wielu możliwości pociągnięcia tematu.Trzeba jednakprzyznać, że sama też zadała mi kilka pytań i bardziej niż Ryaneminteresowała się moją nową pracą. Podoba ci się w redakcji? zaczęła. Jest tak, jak myślałaś, że będzie? Tak.Chyba tak odparłam, a wszyscy zaczęli słuchać. Trudnodotrzymywać takich szybkich terminów, ale naprawdę lubię tampracować.Dobrze jest się skupiać na jednej dyscyplinie sportu i na jednejdrużynie.Bronwyn skinęła głową, a gdy się odezwała, w jej głosie pobrzmiewałszacunek: Ile jest tam oprócz ciebie kobiet dziennikarek? Pytasz konkretnie o The Post ?Pokiwała głową. Ani jednej odparłam.W lusterku wstecznym dostrzegłam na ustach ojca uśmiech dumy cosprawiło mi niespodziewanie dużo przyjemności. Czy Ryan pomógł ci dostać tę pracę? wtrąciła się Astrid. Nie.Nie miał z tym nic wspólnego.Wiley zadał mi kilka pytań o zmierzch prasy drukowanej i o to, czysądzę, że wkrótce całkowicie przeniesiemy się do sieci.Potem Astrid udałosię zdominować rozmowę i skierować ją w całkowicie niepojętą stronę.Podczas gdy trajkotała coś bez sensu, przeczytałam jeszcze raz wiadomościod Ryana, starając się wyczuć w nich agresję, po czym z ulgą stwierdziłam,że jej tam nie ma.Ich ton był zaborczy, chimeryczny i pełen urażonej dumy,nie widziałam jednak nic, co potwierdziłoby oskarżenia Blakeslee.Oczywiście, nie przesłuchałam jeszcze poczty głosowej i po chwilizaczęłam się zastanawiać, dlaczego zwlekam.Może nie chciałam odnalezćpotępiających go dowodów tuż przed spotkaniem z jego rodzicami? Możebyłam na to zbyt zmęczona? A może po prostu nie miało to dla mniewiększego znaczenia? Gdy wpatrywałam się w telefon, na ekraniku pojawiłsię nowy esemes.Od Trenera Carra: Pozdrów ode mnie tatę.Zrobi się odpisałam.Wciąż patrzyłam na wyświetlacz, modląc się o kolejną wiadomość, ażw końcu nadeszła: Jak się czujesz? Lepiej?Ja: Tak, o wiele.Kawa i pączek pomogły.Jeszcze raz dzięki.TCC: Nie ma sprawy.Jesteś już na stadionie?Ja: Prawie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]