[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nachylam się i jąprzytulam. Przepraszam szlocha. Byłam dla ciebie taka wredna& Fakt, byłaś. Odsuwam się i patrzę na nią z uśmiechem. Przepraszam powtarza. Nie wiem, co się ze mną dzieje& Mamjuż dość tego wszystkiego& Mam dość tej pieprzonej biedy i tego, żenigdy nie mam się w co ubrać. Wiem, Bel.Wiem mówię. Ty nie wiesz, jak to jest.Nie masz ojca darmozjada.Masz dwóch ojców i dwie mamy, w tym jedną bardzo bogatą.A Charlottemówiła, że pojechałaś poznać swojego biologicznego tatę& I co, jestgwiazdą rocka?Wzruszam ramionami, bo nie chcę się przechwalać, ale mówię: Jest naprawdę świetny& Ale pózniej o nim pogadamy&Belinda głośno wyciera nos i mówi: Chyba byłam też trochę zazdrosna.O te wszystkie niesamowiterzeczy, które się dzieją w twoim życiu.Nawet o Philipa.Oncię naprawdę lubi. Tak jak Jake ciebie mówię. Nieprawda.Jake jest taki sam jak wszyscy.Chodzi mu tylko oseks. Im wszystkim chodzi o seks mówię z uśmiechem, choć wiem, żeBelinda ma rację, z Philipem i ze mną rzeczywiście jest inaczej. A twoi rodzice& Wiem: uważasz, że są do niczego, Kirb, ale oni sąnaprawdę super.Prycham. Tu się chyba jednak z tobą nie zgodzę. Nie.Ja mówię poważnie.Gdyby nie twój tata, wyprowadzilibymnie stąd w kajdankach.Boże.Mam u niego taki dług, że nie wiem.Inie chodzi mi tylko o te czterysta dolarów.Mówię ci, ciesz się, że ichmasz.Zresztą zawsze żałowałam, że moi starzy nie są tacy jak oni&Spoglądam na nią zaskoczona, że tyle lat słuchała, jak na nichnarzekam, i nigdy wcześniej mi tego nie powiedziała. Są surowi, ale przynajmniej im na tobie zależy dodaje i znówzaczyna płakać. Twojej mamie też zależy mówię. Wiem, ale to nie to samo.Nigdy jej nie ma& To nie jej wina, musipracować, ale& Sama nie wiem.Po prostu wszystko jest do bani, Kirb.Wiem, że zle zrobiłam i że nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.Ale& Po prostu rzygać mi się chce od tego wszystkiego.Jeszcze raz ją przytulam i zastanawiam się, jak mogłam niewiedzieć, że moja najlepsza przyjaciółka jest w takim fatalnym stanie.Potem przychodzi mi do głowy, że może wszyscy jesteśmynieszczęśliwi.Oczywiście z wyjątkiem Charlotte.A może i bez wyjątku. Wybaczysz mi, Kirby? Wybaczysz mi, że tak cię traktowałam? Tak.Oczywiście, że tak.Jesteś moją przyjaciółką.To się nigdy niezmieni.A potem patrzę jej w oczy i mówię, że wszystko będzie dobrze.Wszystko się dobrze ułoży.Nasze życie, nasza przyszłość, wszystko.Powtarzam to jeszcze raz i po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawnanaprawdę w to wierzę.*W poniedziałek rano zaglądam do gabinetu pana Tully ego i proszęgo o rozmowę oraz zwolnienie z WF-u. Chyba że pana zdaniem badminton na coś mi się przyda w życiu.Pan Tully się uśmiecha, wskazuje mi moje zwykłe miejsce i pyta: Jak tam algebra? Jak zwykle beznadziejnie. Widzę, że potrzebujesz siedemdziesięciu dwóch punktów, żebydostać świadectwo.Myślisz, że ci się uda? Jasne odpowiadam lekceważąco. Zwiadectwo mam już wkieszeni. Cóż za pokrzepiający optymizm! Zmieniłam się. Naprawdę? Czyżby to miało coś wspólnego z twoją wycieczką doChicago? A może z nowym chłopakiem?Spoglądam na niego zaskoczona i lekko zawstydzona. A pan skąd wie o Philipie? Przeprowadziłem małe facebookowe śledztwo wyjaśnia panTully, a ja przypominam sobie czułe wiadomości, które wymienialiśmyna swoich tablicach.Uśmiecham się. No tak.Philip jest świetny, ale tu chodzi o kogoś innego.O mojegobiologicznego tatę. Opowiadaj rzuca pan Tully, strzelając palcami i nachylając się wmoją stronę.Opowiadam mu więc o wszystkim: o tym, jak wspaniale siędogadaliśmy, jak się cieszę, że jestem spokrewniona z kimś takutalentowanym, a nawet o emocjach, które przeżywałam, występując nascenie.Pan Tully uważnie słucha każdego słowa, nawet uważniej niżzwykle, a potem wyraża żal, że go tam nie było i nie mógł tego zobaczyćna własne oczy. Ale jeszcze to nadrobię mówi. Kiedy już wygrasz wszystkietalent show&Przewracam oczami. & wtedy będę mógł powiedzieć, że cię kiedyś znałem.Uśmiecham się. Tak.Może nawet załatwię panu wejście za kulisy.Pan Tully parska śmiechem i mówi: Tylko żebyś o mnie nie zapomniała, kiedy już będziesz gwiazdą!Zmieję się i obiecuję, że nie zapomnę.Gawędzimy jeszcze kilkaminut, aż wreszcie pyta: A więc? Wiesz, że mamy jeszcze jeden temat do omówienia,prawda? Jedną, ostatnią sprawę&Spoglądam na niego znacząco. Błagam, niech pan mi powie, że nie chodzi o college. Kirby. Ech! Nie, niech pan da spokój&Pan Tully ignoruje moje jęki i zaczyna jeszcze raz: Kirby, naprawdę uważam, że powinnaś pojechać dalej się uczyć.Spróbuj, chociaż jeden semestr.Jeśli ci się nie spodoba, zawsze możeszsię przenieść albo zrezygnować& Założę się, że to rodzice pana na mnie nasłali mówię. Zresztąjuż minął termin płacenia depozytów. Chyba wiesz, że go zapłacili?Nie byłam pewna, ale owszem, podejrzewałam to, kiedy przestali otym wspominać krótko po terminie. Posłuchaj, Kirby.To jest moja szczera opinia z głębi serca.Uważam, że powinnaś iść na studia.To przecież nie znaczy, że musiszzrezygnować z muzyki.Ale college to ważne doświadczenie, więcpowinnaś przynajmniej spróbować.Zdobyć porządne wykształcenie, ajednocześnie realizować swój plan B. A czemu to college nie może być planem B? A muzyka planem A? Jedno nie wyklucza drugiego.Pomyśl o R.E.M.Albo Radiohead.Znów przewracam oczami. W Missouri mogłabyś się dostać na wydział muzyczny. Odwracasię na chwilę i wyciąga jakąś kartkę z szuflady biurka.Podaje mi ją iczytam: Instrumentaliści powinni przygotować jeden lub dwa utwory.Preferowany materiał prezentujący jakość dzwięku oraz umiejętnościtechniczne.Perkusiści powinni wykazać się przynajmniej dwiema zponiższych umiejętności: solo /etiuda na idiofon (marimba / ksylofon /wibrafon), werbel, kotły, różne style gry na perkusji (swing, rock, funk,styl latynoski itd.).Kończę czytać i podnoszę wzrok. Uda ci się, Kirb. Nigdy pan nawet nie słyszał, jak gram. Wiem, że jesteś dobra.Po prostu to wiem. Nie odpowiadam.Pomyśl, ile mogłabyś się nauczyć od prawdziwych profesorów. Myślę raczej o tych wszystkich bzdurach, które każą mi wkuwać. Wiedza to nie bzdura
[ Pobierz całość w formacie PDF ]