[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ach gente, nie potraficie właściwie dysponować przebiegiem iczasem swojego życia.Społeczeństwo samo sobie szykuje nudną i samotnąstarość.A macie takie niesamowite możliwości w swojej konstrukcji psy-chofizycznej! Przecież nie ma innych norm ponad to, co sami sobiewymyślicie na własne utrapienie. Kto, my? spytała Beata.78RLT Ludzie z tej planety! zniecierpliwiła się Selena, wymachującfiliżanką z kawą. A ty, to nie ludzie z tej planety? W zasadzie masz rację, też ludzie prychnęła Selena.Nagle dostała ataku śmiechu i zaczęła się zwijać w pół, dlawzmocnienia efektu klepiąc palcami po blacie kuchennego stolika.Beata, zarażona jej wesołością, też roześmiała się dla towarzystwa.Nagle Selena spojrzała na zlewozmywak i pogroziła pięścią w jegokierunku. Znowu przecieka? Jak tam hydraulik, przychodzi? Reperuje łobuz?Mój mąż go nienawidzi.Gunter odia il idraulico mascalzone! Czy ty jesteś Włoszką? zaintrygowana spytała Selenę.Trochę Włoszką trochę Niewłoszką odpowiedziała Selenapodchodząc do okna i spoglądając w dół. O, Gunter nadchodzi, mogę jużwrócić do swojego domu.Odwróciła się gwałtownie i nagle potknęła się o coś.Beata zezdumieniem zobaczyła, jak przesuwa dłonią po niewidzialnym kształcie, apotem wymierza czubkiem pantofla kopniaka w powietrze.Usłyszała piskprotestu czy bólu i chichot Seleny zaakcentowany włoskim, pełnymzłośliwej satysfakcji wykrzyknikiem: Piccolo gatto mammone! Miło tu u ciebie.Tak swojsko.Chyba jeszcze wpadnę pogadać.Dobre ciasteczka, wezmę jedno dla Guntera.On lubi takie suche ciastka powiedziała, jak gdyby nigdy nic zmierzając do wyjścia.Beata zamknęła za nią drzwi i wróciła do kuchni.Z uczuciemniepokoju podeszła do miejsca, gdzie Selena trafiła na niewidzialnąprzeszkodę i zaczęła w powietrzu przesuwać dłonią, pełna obaw i strachu, żenatrafi na jakiś przerażający, kosmaty kształt.79RLTPowoli zataczała ręką coraz większe kręgi, jeszcze nie całkiem pewna,ale coraz śmielsza.W kuchni poza nią nie było już nikogo lub niczego.Jeśli w ogóle byłatu przedtem jakaś niewidzialna istota.80RLT8KłopotyBeata niecierpliwie czekała na okazję spotkania z Julianem.Zbiegła dobarku, usiadła przy stoliku i poczekała pięć minut, zanim w drzwiachpojawił się, jak zwykle spokojny i opanowany, spoglądający na mijającychgo pracowników z uprzejmym uśmiechem.Od razu przekazała mu nowinę, która wywarła na niej takie wielkiewrażenie. Pan Tyberiusz zadzwonił wczoraj i zaprosił mnie do siebie nadzisiejszy wieczór.Julian udawał, że wiadomość sprawiła mu wyłącznie przyjemność.Umiarkowaną przyjemność.Tymczasem w środku szalał z radości.Zdążył opowiedzieć Tyberiuszowi, jaką wspaniałą dziewczyną jestBeata.A przede wszystkim przypadek Stelli podsunął mu pomysłwprowadzenia elementu Przyśpieszającego, spajającego iprzypieczętowującego ich związek.Powiedział Tyberiuszowi, że Beata spo-dziewa się dziecka.Dowiedział się o tym niedawno, dlatego chociaż byłymiędzy nimi różnice zdań i wahał się uprzednio, czy związać się z nią nastale, stąd te różne przypadkowe koleżanki, z którymi pokazywał się wdomu, dziecko przesądziło sprawę.Tak więc można go traktować prawie jakmężczyznę żonatego, a Beatę jako jego żonę, a przede wszystkim matkęjego dziecka.Jednak ze względu na ogromną wrażliwość Beaty | Tyberiusz proszonybyłby, żeby nie poruszać przy niej tej kwestii.I nie daj Boże wspominać, żeJulian mu cokolwiek na ten temat powiedział.Pan Tyberiusz był bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy.Jegoskłonność do kłótni i ciężki charakter uniemożliwiły przekazanie kolekcji81RLTinstytucji, która satysfakcjonowałaby go swoją rangą.W pewnym momenciezdał sobie sprawę, że być może przyjdzie mu prosić przypadkowe osoby, byzajęły się kolekcją nie dopuszczając do jej rozdrobnienia, rozkradnięcia izupełnej degradacji.Beata, jako przyszła współmałżonka, a tym samymprzyszła współdziedziczka jego kolekcji była nieoczekiwanym uśmiechemlosu.Już widział jak nie tylko dba o jego zbiory, ale zamiast wy przedawać, jak spodziewał się tego w najgorszych przeczuciach po matceJuliana, powiększy je i wzbogaci o coraz to nowe eksponaty.Miał listęprzedmiotów, których jeszcze pragnął do uzupełnienia zbiorów zamkniętychw tematyczne całości.Sam nie dokończy tego dzieła, bo jego lata, a może miesiące są jużpoliczone.Ale rozmowa z Beatą pomogłaby ukierunkować ją na właściwetory przyszłego działania.Stąd postanowił kuć żelazo, póki gorące.Spotkanie w barku upłynęło w bardzo miłym nastroju.Zanim Beata zdążyła wejść po schodach i wrócić do swojego pokoju,Julian wyszedł na dziedziniec przed Urzędem i półgłosem, przez telefonkomórkowy zdał relacje Robertowi z korzystnego rozwoju sytuacji.Kiedydoszedł do misternej intrygi z ciążą Beaty, Robert wybuchnął śmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]