[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy przyniesiono mi bilecik od pana,musiaÅ‚em odczytać go kilkakrotnie.Siódma rano w Nowym Orleanie! CooczywiÅ›cie nie oznacza, że mam coÅ› przeciw temu.André przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ wdziÄ™cznym ruchom Delphine nalewajÄ…cej café aulait.Z dwóch dzbanków pÅ‚ynęły jednoczeÅ›nie dwie strużki, biaÅ‚a i brunatna,mieszajÄ…c siÄ™ w filiżance w dokÅ‚adnie takiej proporcji jak trzeba.JaksmukÅ‚e, jak zrÄ™czne byÅ‚y jej palce.A ta domowa sukienka z cieniutkiegomateriaÅ‚u jest wprost rozkoszna  zadecydowaÅ‚. Skup siÄ™, André  skarciÅ‚ go Stephen. Nie prosiÅ‚em ciÄ™ tu po to,byÅ› oceniaÅ‚ zalety jakiejÅ› żółtej klaczki.Chodzi o sprawÄ™ najwyższej wagi. Stokrotnie przepraszam, druhu! Chodzi o tereny nad rzekÄ…, obok posiadÅ‚oÅ›ci Waguespacka.ChcÄ™ jemieć, Tom. Już je dla pana kupiÅ‚em.TysiÄ…c pięćset akrów, po dwadzieÅ›ciadolarów za akr.To bezcen, nawet za niekarczowanÄ… ziemiÄ™. PÅ‚aciÅ‚eÅ› pan gotówkÄ…? Nie.Nie byÅ‚by pan w stanie wyÅ‚ożyć takiej sumy, wiÄ™c wystawiÅ‚emkwit pod zbiory. Rozumiem.Teraz kupisz mi pan czarnych, przyuczonych do roboty.Nie chcÄ™ tych afrykaÅ„skich nieokrzesaÅ„ców.Mam zamiar zostaćplantatorem, Tom.A pierwsze zbiory chcÄ™ zebrać tej jesieni. Hmmm.proszÄ™ nie zapominać, że to jeszcze nieużytki.A czaszasiewów tużtuż.OczywiÅ›cie to bÄ™dzie baweÅ‚na? Nie, trzcina.BaweÅ‚na wyjaÅ‚awia ziemiÄ™.ChcÄ™, żeby coÅ› zostaÅ‚o dlamoich synów. Zatem potrzeba panu Murzynów od zaraz.Chyba bÄ™dÄ™ mógÅ‚ ich dlapana zdobyć  niedrogo.RS 50 Jak?  wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ André. Trudno o dobrego czarnucha, a jakdobry, to wÅ›ciekle drogi. PaÅ„ski znajomy hen Waguespack zamierza wystawić na sprzedażwiÄ™kszość swoich niewolników, by nie dopuÅ›cić do przejÄ™cia plantacji przezobce rÄ™ce.Uważam, że kupno tych Murzynów to niezÅ‚y interes.I chybabÄ™dziemy mogli dyktować ceny.A propos, pan ma ten weksel, wystawionyprzez herr Waguespacka?Stephen przeszyÅ‚ go ostrym spojrzeniem bÅ‚Ä™kitnych oczu. Szybki pan jesteÅ›  wycedziÅ‚. TÄ™ umowÄ™ mam dopiero odwczorajszego wieczora. LubiÄ™ wiedzieć, co w trawie piszczy, taki mój zawód  odparÅ‚ TomWarren ociężale.Jego rozbiegane oczy znieruchomiaÅ‚y na chwilÄ™.OdkupiÄ™ od pana ten weksel za każdÄ… cenÄ™  w granicach rozsÄ…dku. Nie!  odparÅ‚ Stephen z mocÄ…. Zatem rugi! Ten Waguespack to Å›winia, ale plantator dobry.ZiemiÄ™ma dobrze obrobionÄ…, wiÄ™c ze zbiorami nie miaÅ‚by pan kÅ‚opotu. DaÅ‚em mu trzydzieÅ›ci dni zwÅ‚oki. Na piÅ›mie? DaÅ‚em mu moje sÅ‚owo  powiedziaÅ‚ Stephen cicho lecz stanowczo.Purpurowe oblicze Warrena pociemniaÅ‚o jeszcze bardziej. Rozumiem, idzmy zatem dalej.BÄ™dzie pan potrzebowaÅ‚ wyposażenia:zgniataczy, kadzi, pÅ‚ugów, kos, wozów, mułów. Pan siÄ™ tym zajmie, Tom.Wystaw pan hipotekÄ™ na zbiory, alekoniecznie zdobÄ…dz siekiery, Å‚opaty i piÅ‚y.BÄ™dÄ… potrzebne w pierwszejkolejnoÅ›ci. WstaÅ‚. A nasze interesy? Nie wycofujÄ™ siÄ™.Nigdy nie wystawiam przyjaciół do wiatru, chybamnie pan na tyle zna, Tom. Zwietnie.Może za rok bÄ™dÄ™ mógÅ‚ pana wykupić.Przekona siÄ™ pan, żeplantacja przysporzy panu dość zajęć. Jak pan sobie życzysz.A teraz chodzmy, chcÄ™ pokazać André naszeprzedsiÄ™biorstwo.Szli w kierunku zachodnim, w stronÄ™ rzeki.Gdy weszli w Dumaine,André zawoÅ‚aÅ‚: Stephen, to wspaniaÅ‚a wiadomość! Postaram siÄ™, by trafiÅ‚a dostosownych uszu. Nie.Gdy już wszystko bÄ™dzie gotowe, sÅ‚owa nie bÄ™dÄ… potrzebne.Narazie nie puszczaj pary z ust.Widok Harrow rozgrzeje serce nawetRS 51lodowatej panny Arceneaux.Stary Arceneaux nazwaÅ‚ mnie graczem  niebez kozery! To wielka gra, o najwyższe stawki!Zbliżali siÄ™ wÅ‚aÅ›nie do rzeki, czarnej od statków i Å‚odzi,przycumowanych do masywnych pali wbitych w przybrzeżnÄ… pÅ‚yciznÄ™.ByÅ‚y tam tÄ™podziobe brygi z Europy, flota przybrzeżna ze stanów NowejAnglii, ciężkie jednostki kursujÄ…ce do Indii i pomniejsze  z Antyli.Donabrzeża dobijaÅ‚o kilkanaÅ›cie parowców, dyszaÅ‚y biaÅ‚ym dymem zblizniaczych kominów.Bliżej brzegu roiÅ‚o siÄ™ od pÅ‚askodenek,przycumowanych tak blisko siebie, że tarÅ‚y siÄ™ nawzajem bokami, amasywne belki stÄ™kaÅ‚y pod naporem fali. Która to?  zwróciÅ‚ siÄ™ Stephen do Warrena. Tamta.Widzi pan dzbanek nongeli przywiÄ…zany do sÅ‚upa? Znaczy, żeprzyjmujÄ… interesantów. RuszyÅ‚ żwawo w tamtÄ… stronÄ™.MÅ‚odzieÅ„cy badali wzrokiem rzÄ…d pÅ‚askodenek, aż wypatrzyli wysokiniby maszt drÄ…g, u którego szczytu koÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ brÄ…zowy dzbanek z whisky.ZewszÄ…d schodzili siÄ™ dostatnio, jeÅ›li nie wykwintnie, odziani mężczyzni,kierujÄ…c siÄ™ w stronÄ™ tej niezdarnej Å‚odzi. Skupujesz pÅ‚askodenki? Tak, to znaczy Tom siÄ™ tym zajmuje.Kapitanowie sprzedajÄ… łódzwraz z Å‚adunkiem.Sprzedaliby, szelmy, i zaÅ‚ogÄ™, gdyby tylko mogli.Rozbieramy łódz na drewno, które zbywamy cieÅ›lom i przedsiÄ™biorcombudowlanym, a Å‚adunek sprzedajemy z zyskiem na publicznej aukcji. A gdyby nie byÅ‚o chÄ™tnych?  spytaÅ‚ André. Jeszcze nie byÅ‚o takiego wypadku.Nie zapominaj, żeÅ›my Amerykanienie w ciemiÄ™ bici.Nie kupujemy wszystkiego, co popadnie.Mam w Natchezswojego czÅ‚owieka Mike'a Farrela, tego starego pirata.PrzysyÅ‚a miszybkim statkiem pocztowym wiadomość o tym, co przewożąprzepÅ‚ywajÄ…ce tamtÄ™dy statki.WiÄ™c kiedy zawijajÄ… do portu, my już na nieczekamy.Ostatnio skupowaliÅ›my caÅ‚Ä… pszenicÄ™, do jakiej zdoÅ‚aliÅ›my siÄ™dobrać. Dlaczego wÅ‚aÅ›nie pszenicÄ™? Przecież nikt nie obejdzie siÄ™ bez chleba.Teraz magazyn pÄ™ka wszwach.OÅ›mielam siÄ™ twierdzić, mój poczciwy André, że pszenica, którÄ…wiozÄ… teraz statki, jest już nasza. A co potem? Kiedy mÅ‚ynarze zacznÄ… nastÄ™pny przemiaÅ‚, kupiÄ… zboże od nas  ponaszej cenie.RS 52 I ceny chleba pójdÄ… w górÄ™  powiedziaÅ‚ André na pół do siebie.A niedożywione dzieci biedaków zgÅ‚odniejÄ… jeszcze bardziej.Wiesz,Stephen, masz zadatki na tÄ™giego szubrawca.Stephen wzruszyÅ‚ ramionami. CzÅ‚owiek o delikatnym żoÅ‚Ä…dku nigdy nie obroÅ›nie sadÅ‚em.Jest tofakt godny pożaÅ‚owania, ale fakt.Ale oto wraca Tom. DolicytowaÅ‚em do trzech tysiÄ™cy  powiedziaÅ‚ podchodzÄ…c. Narynku ten towar osiÄ…gnie cenÄ™ oÅ›miudziesiÄ™ciu tysiÄ™cy.Czy zająć siÄ™ terazwyposażeniem plantacji? Tak.Na kiedy wyznaczono aukcjÄ™ Murzynów Waguespacka? Od jutra za tydzieÅ„.Teraz, jeÅ›li można, pożegnam siÄ™ z panami.MuszÄ™ jeszcze zaÅ‚atwić kilka spraw w zwiÄ…zku z tÄ… aukcjÄ….UniósÅ‚ kapelusz w grzecznym pożegnaniu i oddaliÅ‚ siÄ™ wielkimi krokami. Dziwny ten twój Tom Warren  stwierdziÅ‚ Andre. Ale chyba jestci jednak oddany. Tom to nieoceniony czÅ‚owiek.Co byÅ› powiedziaÅ‚ na przejażdżkÄ™? ChÄ™tnie.DokÄ…d siÄ™ wybierzemy? Do Harrow, mojego nowego majÄ…tku.Wszystkiego piÄ™tnaÅ›cie mildrogi.Leży miÄ™dzy wÅ‚oÅ›ciami D'Estrehana a Waguespacka, nad rzekÄ… najpiÄ™kniejsze miejsce po tej stronie raju.Aha, czy mówiÅ‚em ci już, żekupiÅ‚em konia? Nie, ale przecież ty nigdy niczego mi nie mówisz.Gdzież ten rumak? Na razie w stajni.To koÅ„ rasy palomino, sprowadziÅ‚em go z Teksasu.Omaszczenie ma izabelowate  sierść pÅ‚owożółtÄ…, grzywa i ogonsrebrzyÅ›cie biaÅ‚e.Ale przed jazdÄ… wypada siÄ™ pokrzepić.Jak siÄ™ zapatrujeszna Å›niadanie w kawiarni Uchodzców? To podobno niezÅ‚y lokal. To prawda.Jeszcze tam nie byÅ‚eÅ›? Doskonale, mam ci wiele dopokazania.SkrÄ™cili w pobliskÄ… przecznicÄ™, kierujÄ…c siÄ™ na poÅ‚udnie, w stronÄ™Dumaine.Przy rynku weszli w któreÅ› drzwi, ocienione galeriÄ… jak prawiewszystkie frontony w tym mieÅ›cie.Z zewnÄ…trz kawiarnia Uchodzców nieróżniÅ‚a siÄ™ niczym od tuzina podobnych przybytków.Jednak wewnÄ…trz byÅ‚ inny Å›wiat.Mężczyzni byli niżsi i ciemniejsi nawetod czarnowÅ‚osych Kreolów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •