[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero za pół roku otworzą i jeśli wewnątrzbędzie coś, co pozwoli na identyfikację nadawcy, zwrócą ją. Przecież nadawca nie żyje!  krzyknął Borys. Mówiłam: Spokojniej! Możecie złożyć reklamację. Co? Czas rozpatrywania  45 dni. A może to coś ważnego.Musi być sposób. W tym momencie musowo postępować według procedur śledzikowała urzędniczka.Borys niechętnie chwycił druk reklamacyjny. Dlaczego niepodała adresu?Lidia całkiem blada stała przy okienku. Bo wiedziała, żeumrze.Chciała popełnić samobójstwo.Nie przypuszczała, żelos sprawi jej okrutnego figla.Nie wiem, synku.A może. No? Może ja mam tej paczki nie otwierać? To co? Nie składamy reklamacji? Czy pani jest pewna, że w miejscu nadawcy jest NinaFrank?Urzędniczka spojrzała na rejestr przesyłek. Tak.NinaFrank.Nadane 20 lutego.Bez adresu nadawcy. Co?  spytali jednocześnie syn i matka. Przecież ona już tego dnia nie żyła.Tego dnia znalezionoją martwą.Nie mogła tego nadać.Wacław Dziki, szef Centralnego Biura NieodebranychPrzesyłek w Koluszkach z dumą przechadzał się pomiędzystołami, przy których kobiety w różnym wieku segregowałylisty.Wyglądał jak kogut kontrolujący swoje stadko kokoszek.Obok każdego stołu pracownicy spoczywało smętnie po kilkaworków korespondencji, która nigdy nie dotarła do adresatów. Ludzie, wie pani, są tak roztargnieni.Nie piszą adresów,nie kupują znaczków.Albo wysyłają całkiem czyste koperty.To wszystko trafia do nas.Miesięcznie 700 tysięcy przesyłek tłumaczył dziennikarce, która szła za nim krok w krok. A tutaj? O, proszę.Mamy prześwietlarki.Sprawdzamy, czywewnątrz jest jedzenie  wtedy od razu rozpakowujemy.Jeślinie, paczka czeka.Cztery razy mieliśmy podejrzenie, że wpaczce jest bomba.Co tam dziś na warsztacie, pani Jadziu? A nic, kierowniku.Trochę zbyt ciężkich paczek doZakładów Karnych, trochę anonimów.Nieodebranych.Jednaciekawa: od tej aktorki, którą zamordowano  Niny Frank. Tak?  zainteresowała się dziennikarka.Podbiegła doekranu monitora. Gdzie ja ją mam?  szukała urzędniczka. Zosia! Nie masztej paczki.Taka szara, przewiązana sznurkiem.Z nazwiskiemaktorki?W pomieszczeniu powstał ruch.Wszystkie kobietyprzetrząsały plastikowe kosze. Ta?  pokazywały co jakiś czasdo góry.Jadzia kręciła głową. Nie.Mniejsza, lekka. Nie wiem, panie kierowniku.Nie ma jej.Znikła. Co tam było?  zapytała dziennikarka.Urzędniczka wzruszyła ramionami. Nie zdążyłam jejprześwietlić.Czekałam na was, pan kierownik mi kazał. ROZDZIAA 37A TO BYAA BUJDA Nigdy nie oglądaj �Szczęk� przed wyjazdem nadmorzeFull  rzucił od niechcenia Eugeniusz Kula, parkując przeddystrybutorem swojego poloneza.Podpatrzył to na jakimśamerykańskim filmie akcji.Dziewczyna w kombinezonie o trzy numery za dużymtankowała mu samochód i patrzyła bezmyślnie na migającecyferki wyświetlacza.Co chwila zawijała zbyt długi rękaw, któryzaczepiał się o metalową rączkę.I chcąc nie chcąc słuchałamonologu piekarza. Znów paliwo zdrożało.Wszystko przez to, że podpisali tęcholerną umowę z Ruskimi.A mogliśmy mieć tańszą ropę odArabów  ciągnął gromkim basem wąsaty grubas.Aleponieważ pracownica stacji benzynowej nie była zbytrozmowna, Kula mówił do siebie i wcale nie przeszkadzało mujej milczenie.Najbardziej lubił słuchać siebie i by jegosłuchano.Terroryzował swojego pasierba AlojzegoTrembowieckiego, aż biedny nabawił się nerwicy i wciąż był nalekach psychotropowych.Fakt, może nie był zbyt lotny, alekiedy ma się tak apodyktycznego ojczyma, trudno uwierzyć wsiebie. Ty fujaro, idioto, palancie, niedojdo  zwracał się doniego Kula.Zwłaszcza jak sobie wypił, krzyczał wulgaryzmy nacałe gardło.Jego żona Gala bała się nawet odezwać, żeby jej teżnie zaczął wyzywać od różnych.Jedynym jego przyjacielem byłEgon Kończak, cwaniak i oszust, który zbił fortunę nainstalacjach kablówki w okolicy i budowie stacji benzynowej, wktórej pracowała dziewczyna.Wzbogacił się oczywiścienieuczciwie: rozdając łapówki wójtowi i radnym.Między innymi Kuli.We dwóch trzęśli okolicą.Nawet lokalny oddziałUrzędu Skarbowego zdołali skorumpować.I o ile Kula bywałnawet sympatyczny, a z Egonem zadawał się dla podniesienialokalnego prestiżu, to Kończak był prawdziwą wszą w ludzkiejskórze, łasą jedynie na pieniądze.Był nietykalny, obleśny, za tomiał się za przystojniaka.Jego żona była od niego wyższa ogłowę i pomiatała nim jak starą ścierką.Kończak kupował więcmiłość innych kobiet.A jeśli jakaś się z nim zadawała, to tylkodla pieniędzy.I gdy tylko go wydoiła, szybko znikała z innym.On groził, wydzwaniał, szukał przez detektywów. Teraz i pieczywo musi zdrożeć.Taka kolej rzeczy.A ludzielarum podniosą.Znów na krechę Lendziony będą brały wsklepie.A ty co? Ile masz lat, pewnie ze trzydzieści.Ostatnidzwonek, by wyjść za mąż! Staropanieństwo puka do drzwi.Masz jakiegoś narzeczonego?Pokręciła głową.Kosmyk włosów wymknął się spod czapki iopadł na jej zaczerwienioną od mrozu twarz.Odetchnęła zulgą, kiedy dystrybutor zaczął strzykać na znak, że zbiornik jestjuż pełen.Bez słowa weszła do budynku z dykty, dumnienazywanego stacją benzynową.Okulary zaszły mgłą iAgnieszka Nalewajko zdjęła je, by przetrzeć chusteczkązaparowane szkła.Nie widziała prawie nic.We mgle przedoczami stała postać i nie przestawała gadać. Męża sobie musisz znalezć.Takiego, co cię będzieutrzymywał.Długo tak na dwóch etatach nie pociągniesz,dziewczyno  pouczał ją.Założyła druciane okulary ipociągnęła nosem.Od tego chodzenia w tę i z powrotem zzimnego w ciepłe wciąż się przeziębiała.Stanęła za ladą i nabiłana kasę 127 złotych.Eugeniusz Kula wyciągnął wymiętoszonyportfel i położył na blacie nowiutkie banknoty.Agnieszkasprawdziła, czy to nie fałszywki  włożyła je do maszynki.Kiedy zaświeciły się na niebiesko, wydała resztę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl