[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Też urodził się 10 stycznia tegoż samego roku.Tego samego dnia ożenił się, jego syn jedynakrównież pojawił się w identycznym terminie, tyle że nie w Santa Cruz, a w stolicy.Rosnące podniecenie Merito było o tyle uzasadnione, że astrologicznym blizniakiemprzedsiębiorcy był nie byle kto.2 pazdziernika, kiedy Cristobal został zatwierdzony przez RadęKonsorcjum na stanowisko szefa, tłumy wiwatowały na cześć tego drugiego, tego właśnie dniaobranego Prezydentem Republiki.Moim szefem.Nie powiem, żebym słuchał rewelacji pułkownika Lopeza z obojętnością.Daleko jednak było mido fascynacji.Nie pojmowałem, czemu zdumiewająca, ale jednak przypadkowa zbieżność faktówzakłóciła "weekend mego życia".- Merito był uparty - opowiadał Lopez.- Zaczął poszukiwać dalszych zbieżności.- I znalazł je?- Mnóstwo.Kiedy mały Cristobal przechodził świnkę, chorował na nią nasz pózniejszy "ojciecojczyzny", kiedy koleżanka w VI b ukruszyła mu ząb, pański pryncypałstracił pół jedynki podczas meczu w rugby.Jednego dnia stracili cnotę.Prezydent ze swojąnauczycielką angielskiego, a Sabroni w małym burdeliku, na który zrzucili się we trójkę z kolegami.- Czyli pewne różnice istnieją - zauważyłem.- Jedynie pod względem dekoracji.Merito zestawił 279 analogii w życiorysach naszychbohaterów.Oczywiście, nie miał wszystkich danych.Od kiedy aktualny prezydent został senatorem,dla szczebla reprezentowanego przez Merito stały się one niedostępne.Mógł korzystać jedynie z informacji nagłośnionych przez media.Ale wystarczyło! Pamięta pan, costało się 5 marca.?- Nie mam pojęcia.- Jesteś paskudny, tego wieczora poznaliśmy się na koktajlu w ambasadzie francuskiej- zaszczebiotała Bella.- Rzeczywiście, ale chyba nie o nas pułkownikowi chodzi.Już wiem! Podczas dyskusji naschodach z ambasadorem Rosji pan prezydent potknął się i wywichnął kostkę.Niegroznie zresztą.- I proszę sobie wyobrazić, że o tej samej godzinie na Avenida del Sol w Santa Cruz samochódpotrącił wychodzącego z lokalu Sabroniego.Też lekko wstawionego.Efekt.- Zwichnięcie kostki?- Naturalnie.Wszystko to wyglądało zbyt groteskowo, żeby było realne.A jednak było, ja w szlafroku,pułkownik, Bella, czerwień zachodzącego słońca.- Oczywiście, gdyby chodziło tu jedynie o psychotroniczną ciekawostkę, nie ośmielibym sięodrywać pana od zajęć - Lopez dramatycznym gestem wychylił kolejny kieliszek.- Samzaniepokoiłem się, kiedy dotarłem do operacji "Storczyk".Zmarszczyłem brwi.- Wiem, wiem - uśmiechnął się Lopez.- Top secret.Tajne, łamane przez poufne.Pełna informacjaznana jest tylko pięciu ludziom.No i Belli.A zatem możemy rozmawiać spokojnie.Wiem, ile rozterek i wahań poprzedziło decyzję mego szefa w sprawie "Storczyka".Naturalnie, decyzję ustną.Pamiętam, byliśmy wtedy w czwórkę.Szef, minister bezpieczeństwa,Kreol o szarej twarzy bezsennego ogara i czarnowłosy, zda się z samych żył i mięśni utkany, szefjednostki specjalnej "Sigma".- Uważacie, że wymaga tego dobro państwa.Prawdopodobnie macie rację -powiedział prezydent.- Blasco Herrera jest wrogiem republiki, mordercą, terrorystą, a przy okazji legendą i ojcemduchowym miejskiej partyzantki, podobno ma popleczników na najwyższych szczeblach - mówiłminister.- Jego likwidacja będzie operacją szybką, tanią, a dzięki planowi"Storczyk" stuprocentowo bezpieczną.- Ale Herrera przebywa w Hawanie!- Wiem, że z fałszywym paszportem wkrótce wybiera się do Nowego Orleanu.Pewnych rozrywek komunistyczna Kuba nie jest w stanie dostarczyć mu w dostatecznym wyborze.- Chcecie zabić go na terenie Stanów Zjednoczonych?- On już nie żyje, panie prezydencie - zauważył z uśmiechem szef jednostki "Sigma".Blasco Herrera pogładził się po doklejonych bokobrodach i przez opalizujące okulary rzuciłokiem dookoła.Faceci z ochrony skinęli głowami.- Wszystko w porządku.Przeszedł dwa metry po trotuarze i znikł w środku jednopiętrowego baraczku.Olbrzymi Murzyn, który otworzył mu drzwi, poprowadził go do pozbawionego okien gabineciku.Oczy Herrery rozbłysły.Na fotelu siedziało "Zjawisko".Bujne włosy w puklach spadały na ramiona.Nic nie osłaniało monumentalnych piersi."Zjawisko" uśmiechnęło się odsłaniając zęby równe i białejak Antarktyda na Boże Narodzenie.Reszta ciała tonęła w mroku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]