[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I równocześnie usiłował zdjąd mucet. Co ksiądz robi? szepnął wikariuszgeneralny. Ksiądz obraża ekscelencję.Biskup z Belley nie mógł więc pozapinadmucetu.Nieszczęsny proboszcz tak się bronił, że ostatecznie mucet zawisł mu w poprzekramion.Ksiądz biskup Chalandon zaintonował Veni Creator i wszedł do kościoła.Postadnowego kanonika była tak oszpecona, że hrabina z Ars szepnęła do męża: Biednyproboszcz! Wygląda, jakby mu wokół szyi założono powróz przed powieszeniem.145Zaledwie przyszli do prezbiterium, a już ksiądz Vianney zniknął w zakrystii.Wójt,który wszedł tuż za nim, zastał go w trakcie zdejmowania mucetu. Ależ, księżeproboszczu! Niech ksiądz nawet o tym nie myśli.Musi ksiądz go nosid przynajmniejdzisiaj, jeżeli ksiądz nie chce urazid księdza biskupa. Toż to istne pośmiewisko! jęczał nieszczęsny. Jak ekscelencja mógł cośpodobnego zrobid! Jego poprzednik z pewnością byłby mi oszczędził takiej zniewagi.Onmnie znał lepiej. Niech ksiądz wróci do prezbiterium.Biskup nie może na księdzaczekad zadecydował hrabia des Garets.Po krótkiej adoracji Najświętszego Sakramentu biskup Chalandon wszedł naambonę i ogłosił parafii, jakie to odznaczenie otrzymał ich proboszcz.Ksiądz Vianney stałw drzwiach zakrystii.Najoczywiściej wstydził się pokazad w swoim zaszczytnym stroju. Księże proboszczu odezwał się brat Atanazy, kierownik szkoły dla chłopców niech ksiądz nie stoi na przeciągu. Jest mi tu dobrze odparł ksiądz Vianneyponuro.Stał jak na rozżarzonych węglach, gdy biskup tłumaczył i wyjaśniał wiernym, żew ten sposób pragnął uczcid najczcigodniejszego i najświątobliwszego kapłana w swojejdiecezji. Nigdy ksiądz biskup Devie czegoś podobnego nie byłby uczynił powtarzałksiądz Vianney, starając się skryd w zakrystii.Lecz brat Hieronim, zakrystian, stanął zanim i nie pozwolił mu wejśd do niej.Wreszcie ceremonia dobiegła kooca.Wiem, ekscelencjo, że powinienem ekscelencji podziękowad, ale niech mi Bógwybaczy, nie potrafię. Niech ksiądz nosi swój mucet ku chwale Boga i ku radościswojej parafii odrzekł ksiądz biskup Chalandon, uśmiechając się. Ksiądz biskupzrobił ze mnie istną kukłę westchnął proboszcz, wchodząc z wikarym na plebanię.To sam ksiądz zrobił z siebie kukłę odparł ksiądz Raymond drwiąco. Zachował sięksiądz zupełnie niewłaściwie. Wiem o tym, że ja nigdy niczego nie robię tak, jak należy.Ale niech ksiądzpowie, czy nie można by sprzedad mucetu? A niech ksiądz z nim robi, co chce. Iwikary, który ciągle jeszcze był zły z tego powodu, że nie mógł wygłosid swegoprzemówienia, odwrócił się plecami do proboszcza.Hrabia des Garets wykorzystał sytuację, by poprosid biskupa o przeniesienieksiędza wikarego do innej parafii.Po wysłuchaniu przedłożonych racji, biskup Chalandonobiecał przy najbliższej okazji przenieśd księdza Raymonda na inną placówkę.Tymczasem ksiądz Vianney przemyśliwał, jak tu się pozbyd mucetu, który go paliłniczym ogieo.Nazajutrz ksiądz Borjon z Amberieux przybył, by złożyd mu gratulacje zokazji otrzymanego odznaczenia. Czy przypadkiem ksiądz nie wie, gdzie mógłbym korzystnie sprzedad ten otofatałaszek? zapytał ksiądz Vianney. Pieniądze chciałbym przekazad pewnej biednejrodzinie.Szewc Tornassoud ma dziewięcioro dzieci i wielkie kłopoty z ich wyżywieniem.146 Chce ksiądz sprzedad swój mucet? Chyba ksiądz nie mówi tego poważnie? Ależ jak najbardziej poważnie.Naprawdę nie wiem, do czego mi on może służyd.Chceksiądz? Byłaby to dla mnie cenna pamiątka, chociaż, oczywiście, nie mógłbym goprzecież nosid. A więc, ile mi ksiądz daje? Jestem tylko biednym wiejskim proboszczem i do mnie nie przychodzą bogacipielgrzymi.Ale jestem gotów dad księdzu za mucet dwanaście franków. To za mało.Zobaczę, czy gdzieś nie dostanę więcej.Szewc naprawdę jest bardzo biedny i dwanaściefranków niewiele mu pomoże. Nigdy bym nie pomyślał, że święty może byd równocześnie człowiekieminteresu zauważył ze śmiechem ksiądz Borjon. W tej chwili nie chodzi o świętośd,ale o interes.Ledwie proboszcz z Amberieux opuścił plebanię, gdy przyszła do księdzaVianneya pani Ricotier, osoba dobrze sytuowana, która zamieszkała w Ars z powoduświętego proboszcza. Przychodzi pani w sam czas.Chcę sprzedad mucet.Mój konfrater z Amberieuxdawał za niego dwanaście franków.Pani na pewno da mi przynajmniej piętnaście.Ależ on jest wart o wiele więcej rzekła kobieta, nie mogąc ukryd zdumienia. A więcdwadzieścia? Daję księdzu dwadzieścia pięd franków.Zresztą popytam, ile on wrzeczywistości jest wart.I jeżeli będzie kosztowad więcej, różnicę wyrównam.W kilka dni pózniej poczciwa pani powiadomiła księdza Vianneya, że w sklepie szatliturgicznych w Lyonie mucet kosztuje pięddziesiąt franków.I dodała jeszcze drugiedwadzieścia pięd. Cudownie! Zastanawiam się, czy nie mógłbym poprosid ekscelencji odrugi mucet? Może dałoby się go także sprzedad. Nie radzę księdzu odrzekła pani Ricotier. A więc ten mucet już do mnienależy? Oczywiście.Niech go pani bierze.Nie chcę go dłużej widzied w domu.Zostawię go księdzu, żeby mógł go używad do kooca życia. Sądziłem, że chce go paniprzerobid sobie na pelerynkę.Ale dobrze.Skoro już ksiądz biskup tak chce, żebym gonosił, to wiem, że zawsze będę go mógł znalezd u pani.Szewc nie mógł pojąd, co się stało, gdy ksiądz Vianney położył mu na warsztaciepięddziesiąt franków.Po raz pierwszy od dłuższego czasu biedny człowiek mógł posładsynka do rzeznika.Wróciwszy na plebanię, proboszcz napisał do biskupa list następującej treści:Ekscelencjo! Poczuwam się do obowiązku podziękowania jeszcze raz za wszystko.Mucet,który Wasza Ekscelencja raczył mi w swoim wielkim miłosierdziu podarowad, sprawił miwielką radośd, ponieważ nie mogąc inaczej zapobiec nagłej potrzebie, sprzedałem go zapięddziesiąt franków.Z otrzymanej zapłaty byłem zadowolony.Oczywiście, biskup z Belley niemało był zaskoczony tego rodzaju listem, leczpomimo wszystko zachował dla proboszcza z Ars głęboki szacunek.W następnym rokuwysłuchał próśb wójta z Ars i księdza Raymonda mianował proboszczem w Jayat.147Na objęcie stanowiska dawny wikary otrzymał od proboszcza list, który odczytał zpewnym zażenowaniem: Tak bardzo był mi ksiądz pożyteczny i tak wiele mi oddał usług,że zaskarbił sobie całą moją miłośd.List świętego spowodował prawdziwe nawrócenie u tego zaślepionego pychąkapłana.Do Ars przybył nowy wikariusz, ksiądz Toccanier, mężczyzna silnie zbudowany ipostawny, którego pobożnośd, szczerośd i skromnośd doskonale pasowały dousposobienia księdza proboszcza.W krótkim czasie zyskał sobie przywiązanie całejparafii.OSTATNIA UCIECZKA (1853-1854)Minęło dziesięd lat od owej ciemnej wrześniowej nocy, kiedy to ksiądz Vianneyopuścił Ars, by wrócid doo z powrotem w kilka dni pózniej, i kiedy obiecał parafianom, żejuż ich nigdy więcej nie opuści
[ Pobierz całość w formacie PDF ]