[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapomniał, że Aowcy poza innymi talentamiwyczuwają również fałsz.- Nie zadałeś konkretnego pytania - zauważył Ariyal, nie spoglądającnawet w stronę wampirzycy.- Nie złamałem żadnych zasad.Tak.Zdecydowanie coś się działo między tą dwójką.Ale to nie mojasprawa, myślał Tane.Na szczęście.- Dlaczego interesujesz się dzieckiem? - spytał.- Wampirzyca i jej mag wynajęli nas, byśmy je znalezli.Tane zerknąłw stronę Jaelyn.Ta kiwnęła głową.231 - Mówi prawdę, ale nie całą.- Jesteś najemnikiem?Ariyal zawahał się, zastanawiając się nad doborem słów.- Przy odpowiedniej zachęcie jestem skłonny sprzedać nasze usługi.- A jak zachęciła cię Marika?- Dała mi możliwość wytropienia rzekomego dziecka MrocznegoLorda.- Rzekomego? - Tane był przekonany, że Ariyal się przejęzyczył.-Czyżby pochodzenie dziecka budziło wątpliwości?Sylvermyst szybko wziął się w garść.- Tylko głupcy przyjmują plotki i ludowe legendy za prawdę.Tane wzdrygnął się ze zniecierpliwienia.Ariyal był bardzoprzebiegły.Odpowiadał na pytania zgodnie z prawdą, aby uniknąćokaleczenia, jednak mówił tak niejasno, że nic nie można było z tegopojąć.- Chcesz sprowadzić Mrocznego Lorda do tego świata? -naciskał.- Rasa Sylvermystów czciła go zanim wampiry wypełzły ze swychnor.Kolejny unik.Ale jeśli Ariyal nie chce powrotu Mrocznego Lorda, dlaczego szukadziecka? To nie miało sensu.- W jaki sposób Marika chce wykorzystać dziecko do sprowadzeniaMrocznego Lorda?Ariyal wzruszył ramionami.- Twierdzi, że mag zna zaklęcie, które odrodzi w dziecku esencjęLorda.Tane warknął i przyłożył ostrze miecza do szyi Sylvermysta.Jak, do diabła, ma pomóc Laylah, skoro niczego nie rozumie?- Co ty knujesz, Ariyalu?Sylvermyst spojrzał bez lęku w jego roziskrzone gniewem oczy.- Odpowiedziałem na twoje pytania.Tane uznał, że będzie musiał użyć siły, by wyciągnąć informacje zopornego demona, ale z wprowadzeniem tej decyzji w życie musiałzaczekać, gdyż nagle ogarnęło go uczucie strachu.232 Zaskoczony, szybko się cofnął, by po chwili uzmysłowić sobie, żeodczuwa strach Laylah nie swój.- Cholera.Laylah mnie potrzebuje.- Pobiegł do drzwi i je otworzył.-Nie zabijaj go, bo jeszcze z nim nie skończyłem -zwrócił się do Jaelyn,która, schodząc mu z drogi, odsunęła się na bok.- Nie daję żadnych gwarancji.Usłyszał, gdy biegł korytarzem do swej partnerki.Rozdział 18Laylah śnił się koszmar, ale na szczęście ktoś ją obudził, biorąc wciepłe objęcia i przyciskając do piersi.Mimo to nadal drżała nawspomnienie straszliwej wizji ze snu - demonów pożerających martweciała i płonących miast.- Cicho - szeptał Tane, gładząc ją po plecach.- Jesteś bezpieczna.- Dziecko - powiedziała zduszonym głosem.Tane wypuścił ją niechętnie z objęć i odszedł, by zajrzeć dosąsiedniego pokoju.Wrócił szybko, nim zdążyła wyplątać się zprzesiąkniętej potem kołdry, i znów ją mocno przytulił.- Wydaje się, że nic mu nie jest.Odetchnęła z ulgą i położyła głowę na jego piersi.- Boże, to było straszne.- To tylko sen, kochanie - uspokajał Tane.Laylah zaciągnęła się jego zapachem, czując, że jej strach słabnie.- Tam była krew - wychrypiała, wtulając się w muskularne ciało.-Cały świat spływał krwią.233 - Nie myśl już o tym - szepnął wampir.- Sen był taki realny.- Jestem przy tobie.- Pocałował ją w czubek głowy.- Nic ci nie grozi.Laylah uspokoiła się, uświadamiając sobie, że chyba po raz pierwszyw życiu czuje się naprawdę bezpieczna.To było.niesamowite.Zcigali ją oszalała na punkcie władzy wampirzyca, okrutny mag,horda złych elfów i inne mroczne stwory, jeśli wierzyć przepowiedniwieszczki.A jednak, gdy znajdowała się w ramionach Tane'a, miaławrażenie, że nic i nikt nie może jej skrzywdzić.Przez chwilę napawała się tym nadzwyczajnym uczuciem, żałując, żenie da się unicestwić zewnętrznego świata i na wieczność pozostać tylko zTane'em.Westchnęła i odsunęła się, by spojrzeć w jego wypełnione troską oczy.- Przepytywałeś Sylvermysta? Tane prychnął z odrazę.- Tak, ale to strata czasu.- Nie chciał nic powiedzieć?- Przeciwnie, mówił bardzo dużo i bardzo niejasno - odparł suchowampir.Laylah ukryła uśmiech, słysząc rozdrażnienie w jego głosie.Tane byłprzyzwyczajony, że wszyscy się go bali, nic więc dziwnego, że sięwściekł, gdy nie udało mu się zastraszyć Sylvermysta i wyciągnąć z niegoinformacji.- Czy oni pracują dla mojej ciotki?- Tak twierdzi Ariyal.Ariyal.Laylah miała niewiele czasu, by dobrze przyjrzeć się elfowi,niemniej jego zdumiewająca uroda ogromnie ją zaskoczyła.Oczywiście uroda nie miała żadnego znaczenia.Dżiny słynęły z tego,że wyglądają jak anioły, a jednak serca miały okrutne.Mimo to po Sylvermystrze spodziewała się czegoś.zupełnie innego.- Nie wierzysz mu?Tane wzruszył ramionami.- Sądzę, że ma swoje powody, by szukać dziecka, i wykorzystuje dotego Marikę.- Maluhia - powiedziała miękko.- Słucham?234 - Wymyśliłam mu imię - wyjaśniła.- Maluhia znaczy spokój.Tane zamarł.- Wiem, co to znaczy.To imię moich przodków - dodał ochryple.-Czemu je wybrałaś?Laylah przygryzła dolną wargę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •