[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zakopaliją zdegenerowani ludo\ercy po szyję w ziemi.Najpierw ją, dziesięcioletnie dziecko, a Rebecekazali na to patrzeć, a potem średnią, sześcioletnią Małkę zakopali, następnie czteroletniegosynka, Symeona i wreszcie najmłodszą, dwuletnią Chankę.A na koniec zakopali samąRebekę.No, i znęcali się nad nimi.Bo\e, jak oni strasznie się nad nimi znęcali! I to nad kim?Nad bezbronną kobietą i jej malutkimi dziećmi.Zostawili wszystkich w słońcu, gdy \ar lał sięz nieba.I solone śledzie siłą do gardła im wpychali.Biedne dzieci.Ale i to nie koniec męki.Pod wieczór, gdy dzieci złaknione wody coraz ciszej jęczały, a Rebeka bezgłośnie wzywałaBoga, przynieśli kosę i jakby kosili łan zbo\a, ścinali po kolei im głowy, jedna po drugiej,zaczynając od najmłodszej, dwuletniej Chanki i \ądali, by matka na to patrzyła, Ale ona niemogła ju\ patrzeć.Zamknęła oczy i cicho mamrocząc pod nosem, umierała.I jej te\ ścięligłowę, na końcu.Młynarzowa przerwała czytanie.Nabrała oddechu, jakby się dusiła.Ksiądz Kołtek podniósł się z krzesła.- Nic, nic, wuju.Zaraz mi przejdzie - cicho powiedziała.I jeszcze raz wciągnęła powietrze.Jej oczy zaszkliły się.Zacisnęła zęby i trwała w zagubieniu.Ksiądz Robert powoli usiadł i patrzył na nią z troską.446Zagryzła wargi i stłumionym głosem czytała dalej.Ju\ nigdy Rebeka ani jej śliczna córka, Tajga, nie wystąpią na koncertach.I nie będziemy ju\im bili braw.Nie ma tak\e, Anno, naszej mądrej Chajki Szwarcowej, nauczycielki.Zamordował ją jej ukraiński uczeń.A wcześniej nad nią się znęcał, kłuł twarz no\em, obcinałwargi, nos, piersi, a na koniec poder\nął jej gardło i przez dziurę wyciągnął na zewnątrzjęzyk.Przeszły ją ciarki.Wbiła oczy w księdza, który siedział z pochyloną głową i bezgłośnieporuszał ustami, jakby się modlił.- Wuju - odezwała się.- Czy to mo\liwe? - rozglądała się, jakby nie mogła się uwolnić odmęczącego snu.Miała takie poczucie, jakby znalazła się w świecie nierzeczywistym, obcym iniezrozumiałym.I \e ona sama jest nierzeczywista i nieprawdziwa.I \e to wszystko, to jakaśzłuda, chore rojenia.- To ty jesteś, wuju? - patrzyła na księdza wielkimi, przera\onymioczami.- Tak Anno, ja, ja.- szepnął.- Wiem, \e dla ciebie, dla nas.to zbyt trudne, niemo\liwe,rani, boli.- A więc to prawda - skurczyła się, nagle zmalała.Jakby jej ubyło.I kręciła niemo głową.Jejtwarz sczerniała, czoło zmarszczyło się.Zajrzała do listu, upewniając się,.czy widzi litery,słowa i zdania.I czy są one prawdziwe.Martwym, zgaszonym głosem czytała dalej.No, a jak skończyli z śydami, zabrali się, jak ju\ powiedziałam, za nas, Polaków.Od kilkutygodni wyrzynają nas w pień, całymi powiatami, powiat po powiecie, wieś po wsi, dwór podworze.Jak na razie nie ośmielili się tylko napaść na Auck, bo to za du\e miasto, by mogliwszystkich wymordować, ale napadają ju\ na przedmieścia.Najbardziej wykrwawili jednakpolskie wioski.Połowa z nich ju\ nie istnieje.Pamiętasz Chrynów, Domi-nopol, Mikulice,Kalusów, Gucin, Zemlice, Rudnię, Kisielin.Ju\ ich nie ma, Anno.Spalone, a polska ludnośćwymordowana.A wszystko zaczęło się od hasła, jakie przechwyciło nasze podziemie.Bopewnie ju\ wiecie, \e na Wołyniu rozpoczęła się organizować Armia Krajowa.I to chłopcy zAK przechwycili to hasło.Brzmi ono tak: Wyr\nąć Lachów do siódmego pokolenia, niewyłączając tych, którzy nie mówią ju\ po polsku.Niestety, muszę się trochę poskar\yć i na polskie podziemie, bo i sami nasi partyzanci, pełni\aru i zapału chłopcy z AK się skar\ą, \e nie wolno im uderzać na Ukraińców w akcjachodwetowych.Bo mają taki rozkaz.447Dowiedziałam się o tym, gdy pytałam ich, dlaczego nie uprzedzają ataków, tylko czekają, a\banderowcy wymordują nas co do nogi.I oto, co usłyszałam od młodziutkiego kaprala (cytujęz pamięci): Dowódca Okręgu AK Wołyń płk.Kazimierz Babiński Luboń"22 kwietnia 1943r.rozkazał- Zakazuję stosowania metod, jakie stosują ukraińskie rezuny.Nie będziemy wodwecie palili ukraińskich zagród i zabijali ukraińskich kobiet i dzieci.Z całą surowościąbędę pociągał do odpowiedzialności dowódców i \ołnierzy, którzy by posunęli się do takichniegodnych czynów.".No i bez obrony oraz uprzedzających ataków zalewa nas teraz największa fala zbrodni.Zaczęła się w niedzielę, 11 lipca, a więc bardzo niedawno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]