[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Trzymaj się od niego z daleka, słyszysz? Ja?! oczy Linnei rozszerzyły się niewinnie. Przecież j a nic niezrobiłam!Niezadowolona Nissa ruszyła do domu. Przy nim kobieta nic nie musi robić.Była niedziela, ostatni dzień ciszy poprzedzającej ryk parowychmłocarni, który miał wedrzeć się w prerię.Topole zrzucały już liście złoteniczym monety, dzikie króliki były grube jak kolejne wcielenia Buddy, a kiedypiżmaki napełniały podwodne spiżarnie, ich futra były tak gęste, że sterczącwokół szyj przypominały krezy.Na wietrze było chłodno, ale pod osłoną nie zżętego jeszcze prosa, wpromieniach słońca wdzierających się do ich kryjówki, Kristian i Raypróżnowali niczym para zadowolonych psiaków z brzuchami wystawionymido słońca.Chłopcy zdawali się ukształtowani tak samo: byli podobnegowzrostu i wciąż mieli za dużo kości jak na ilość dopiero rozwijających sięAnula & ponaousladanscmięśni.Kręcąc głowami, obserwowali białe obłoki przesuwające się pokobaltowobłękitnym niebie. W tym roku zapoluję na norki oświadczył Kristian. Na norki?! ze znajomością rzeczy zachichotał Ray. Powodzenia! Lepiej zapoluj na piżmaki. Zostało jeszcze mnóstwo norek.Złapię je. Upolujesz jedną na dziesięć moich piżmaków. No i dobrze.Ja poluję na norki.Jakaś nuta w głosie Kristiana kazałaRayowi unieść głowę i spojrzeć na kuzyna. O co chodzi z tymi norkami? O nic mruknął Kristian z zamkniętymi oczami.Ray popatrzył naniego nieco dłużej, a potem znów legł naplecach i zagapił się w niebo.Z oddali dobiegł ich słaby odgłosprzypominający wyciąganie starych gwozdzi z nowego drewna, który pochwili przeszedł w nieomylnie rozpoznawalny skrzek kanadyjskich dzikichgęsi kierujących się ku Missisipi.Chłopcy obserwowali, jak z ledwiewidocznych punktów na niebie utworzyło się wyrazne stado. Ray, myślisz czasem o wojnie? Tak.trochę. Latają tam samolotami.To by było coś.polecieć takim samolotem.jak myślisz?Nadleciał klucz gęsi, które szyjami wskazując drogę ku Florydzie,poruszały skrzydłami z taką gracją, że nawet chłopców ogarniał podziw.Patrzyli i słuchali, poruszeni odgłosem, który wzburzył w nich krew.Początkowa kakofonia przeszła w klekot, który wypełnił powietrze nad polem,a potem uleciał, cichnąc coraz bardziej, aż wdzięczne stworzenia zniknęły woddali, jedynym zaś dzwiękiem, jaki pozostał, był szelest wiatru w trawie ibicie chłopięcych serc.Anula & ponaousladansc Pewnego dnia zobaczę ten świat stamtąd, z góry. szepnąłKristian. Chcesz powiedzieć, że wyruszysz do Francji na wojnę tylko po to,żeby przelecieć się samolotem? Nie wiem.Może. To głupie.A poza tym nie jesteś jeszcze pełnoletni. Niedługo będę. Daj spokój, to głupie.Kristian pomyślał przez chwilę i doszedł do wniosku, że Ray chyba marację.Prawdopodobnie to rzeczywiście głupie.Ale tak bardzo chciał jużdorosnąć i być mężczyzną! Ray? Co? Myślisz czasem o kobietach?Ray roześmiał się śmiechem równie ochrypłym jak wołanie gęsi. Czy niedzwiedz sra w lesie?Teraz śmiali się razem, czując ów męski ijakże cudowny udział w zakazanym języku, z którym dopiero ostatnio zaczęlieksperymentować. Myślałeś kiedyś o podarowaniu kobiecie czegoś, co kazałoby jejspojrzeć na ciebie inaczej? zapytał Kristian od niechcenia, jakby na wpółśpiąco. Na przykład czego?Zapadła cisza.Kristian zerknął na kuzyna, po czym wrócił do oglądaniachmur. Może futra z norek? Ray uniósł głowę. Futra z norek?! Nagle chwycił się za brzuch i wprost zatoczył ześmiechu. Myślisz, że upolujesz tyle norek, że starczy na uszycie futra?!Ray coraz głośniej wył ze śmiechu i kołysał się na plecach jakAnula & ponaousladanscprzewrócony na skorupę żółw, aż w końcu Kristian uniósł się i wymierzył mucios w żołądek. Zamknij się! Wiedziałem, że nie powinienem z tobą rozmawiać.Jeślicokolwiek komuś powiesz, tak cię walnę, że pożegnasz Północną Dakotę!Ray wciąż się skręcał, nie mogąc złapać tchu. Fu.futro z norek! wymachiwał rozłożonymi rękami. Możeuda ci się upolować tyle norek, zanim będziesz w wieku swego ojca. To tylko marzenie, ty ośle rzekł Kristian, splatając palce nabrzuchu. Wiem, że nie upoluję tyle norek, by starczyło na futro, ale możemógłbym jej dać norkowe rękawiczki.Nagle Rayowi zaświtało w głowie, że jego kuzyn mówi poważnie, więcuniósłszy się na łokciu przyjrzał się Kristianowi z uwagą. Komu?Kristian zerwał zdzbło suchego prosa i zgniótł je palcami. Pannie Brandonberg. Pannie Brandonberg??? Ray wyprostował się, przenosząc całyciężar na jeden bok i unosząc kolano. Zwariowałeś? Przecież to naszanauczycielka! Wiem, ale jest tylko dwa lata starsza od nas.Zbyt przerażony, by się śmiać, Ray gapił się na kuzyna. Jednakzwariowałeś oświadczył, nie mając już wątpliwości.Kristian wyrzucił zdzbło i skrzyżował ręce pod głową. No cóż, przecież nie ma nic złego w myśleniu o niej, prawda?Ray wpatrywał się w Kristiana, jakby właśnie wyrosły mu rogi.Podługim milczeniu znów opadł na plecy. O cholera. wydusił z siebie w końcu.Leżeli bez ruchu i zamyśleni patrzyli w niebo, na pozór opanowani iobojętni, podczas gdy w rzeczywistości krew w ich żyłach płynęła szybciej niżAnula & ponaousladanscrwący górski potok.Wreszcie Ray przerwał ciszę. To miałeś na myśli, gdy pytałeś, czy myślę o kobietach? Myślisz onaszej nauczycielce właśnie tak? Czasami. No to wpadłeś w tarapaty, Kristian stwierdził surowo Ray. Powiedziałem, że tylko myślę.Mijały kolejne minuty.Słońce skryło się za chmurą, a potem wyszłoznowu, przypiekając im skórę i niemal do wrzenia doprowadzając myśli. Kristian? rozległo się nieśmiałe pytanie. Co? Czy coś.czy coś się dzieje, kiedy.kiedy.no wiesz.kiedymyślisz.o kobietach?Kristian poruszył się lekko, jakby próbując ułożyć się wygodniej. Cóż.tak.Czasami odparł, starając się, by jego głos zabrzmiałzdawkowo. Co?Kristian zastanawiał się długo, układając w myślach odpowiedzi iodrzucając je, zanim padły.Spoglądając kątem oka na Raya, zobaczył, żekuzyn obrócił głowę w jego stronę, i poczuł, że wzrokiem domaga się prawdy. A co dzieje się tobie?Nad ich głowami szeptało proso.W górze przetaczały się milcząceobłoki.W kąciku ust Raya pojawił się leniwy grymas, który dla Kristiana stałsię odpowiedzią.Zaczęli się uśmiechać. To wspaniałe, nie? Ray uderzył pięścią powietrze i wydał z siebieprzeciągły okrzyk, po czym razem upadli na wznak i śmiali się coraz głośniej,upajając się młodością szesnastolatków i pełnią życia. Całowałeś się kiedyś z dziewczyną? zapytał po chwili Kristian.Anula & ponaousladansc Raz. Z którą? Z Patricią Lommen. Z Patricią Lommen?! Z tą mądralą? Nie jest taka zła. Tak? I jak? Nic wielkiego, ale to było jakiś czas temu.Nie miałbym nicprzeciwko temu, żeby spróbować znowu, zwłaszcza że Patricia to jedynadziewczyna w okolicy, która nie jest moją kuzynką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]