[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie umieliby po ciemku znalezć własnego kutasa. Dzięki.A sama pochodzisz z innego środowiska? Z dwóch pokoleń budowniczych hydroelektrowni.Matka pra-cowała na górnej zaporze brackiej, ja byłam brygadzistką w hydro-elektrowni Boczugany. I nagrodzono cię za wydajną pracę. Orderem Pracy, tak rzekła sucho Natasza. I należysz do partii. Mam ten zaszczyt. Jesteś inteligentna, wykazujesz inicjatywę i czujesz się niedo-ceniona przez kolegów.155Arkadij pamiętał, że gdy piła ucięła Koli palec i krew zaczęła laćsię strumieniem, obryzgując ryby i wszystkich dookoła, to właśnieNatasza przejęła inicjatywę.Obwiązała mu nadgarstek swoim sza-lem, kazała położyć się z nogami w górze i troskliwie zaopiekowałasię nim, aż ułożono go na noszach.Potem, gdy Kolę zabrano już doizby chorych, obeszła na czworakach podłogę i znalazła odciętypalec, by można go było przyszyć. Wystarczy, że partia mnie docenia.Po co mnie tu ściągnąłeś? Dlaczego zamieniłaś pracę na budowie na czyszczenie ryb? Nazaporach płacą dwukrotnie więcej, na niektórych dają jeszcze do-datek arktyczny.I pracuje się na zdrowym świeżym powietrzu, a niew zaduchu pod pokładem.Natasza skrzyżowała ręce, a jej policzki oblały się rumieńcem.No tak, oczywiście, zrobiła to w poszukiwaniu męża.Na budo-wach pracowało więcej mężczyzn niż kobiet, ale proporcja płci niebyła aż tak korzystna jak na statkach, gdzie ponad dwustu zdrowychmężczyzn przebywało miesiącami na niewielkiej zamkniętej prze-strzeni w gronie może pięćdziesięciu kobiet, z których połowa i takbyła już babciami.W rezultacie dawało to efektywną proporcję płcimniej więcej dziesięć do jednego.Natasza wiecznie krążyła popokładzie w swoim niebieskim dresie, płaszczu wykończonym lisimfutrem lub gdy tylko pojawiała się nadzieja na nieco cieplejszydzień w kwiecistej letniej sukience, w której wyglądała jak wielka,grozna kamelia.Arkadij skarcił się w myślach za taki brak delikat-ności. Chciałam podróżować bąknęła. To tak jak ja. Tylko że ty nie schodzisz na ląd w obcych portach.Zawszezostajesz na statku. Jestem purystą.156 Nie, masz wizę drugiej klasy, to dlatego. Też.Co gorsza, moja ciekawość świata też jest drugiej klasy.Jestem tak zajęty pracą na śluzgawce, że nawet nie uczestniczę wżyciu kulturalno-oświatowym na statku. Takim jak zabawy taneczne. Właśnie.Tak jakby mnie tu wcale nie było.I dlatego nie wiemnic o Amerykanach ani o tutejszych kobietach.W tym także o ZiniePatiaszwili. Była rzetelną radziecką robotnicą, której będzie nam brakować.Arkadij otworzył szafę.Wiszące na wieszakach ubrania byłypogrupowane według właścicielek: ubiory Dynki w dziewczęcychrozmiarach, pozbawione wyrazu suknie madame Malcewej, wielkaczerwona suknia wieczorowa Nataszy, jej letnie sukienki i dresy wpastelowych kolorach.Zawiódł się na strojach Dynki, bo oczekiwałubiorów ozdobionych barwnym uzbeckim haftem lub złocistychpantalonów, ale znalazł tylko chiński kaftan. Rzeczy Ziny już zabraliście burknęła Natasza. Tak, bardzo ładnie je przygotowałyście.Trzy szuflady zawierały bieliznę, pończochy, szale i tabletki,szuflada Nataszy nawet kostium kąpielowy.Czwarta była pusta.Wysunął kolejno wszystkie cztery i sprawdził, czy z tyłu lub podspodem czegoś nie przyczepiono. Czego ty właściwie szukasz? obruszyła się Natasza. Sam nie wiem. No to niezły z ciebie śledczy.Arkadij wyjął z kieszeni lusterko i obejrzał od spodu zlew i ławę. A nie chcesz zdjąć odcisków palców? zdziwiła się Natasza. Do tego dojdziemy pózniej. Oparł lusterko o książki na ma-teracu Ziny i obmacał spód koi. Teraz potrzebny mi ktoś, kto zna157załogę.Ale nie ktoś z kadry oficerskiej i nie ktoś taki jak ja. Jestem członkinią partii, nie szpiclem.Idz z tym do kogoś ta-kiego jak Skiba albo Zlezko. Potrzebna mi asystentka, nie szpicel. Arkadij ponownieotworzył szafę. W kajucie nie ma wielu miejsc do ukrycia. Ukrycia czego?Czuł w głosie Nataszy rosnące napięcie, zresztą dostrzegł je jużwcześniej.Podeszła bliżej i gdy znów wysunął jej szufladę, aż sięwychyliła do przodu.Oczywiście, pomyślał, chodzi jej o ten kostiumkąpielowy: zielono-niebieskie bikini, którego majtek nie udałoby sięjej przeciągnąć nawet przez kolana.Ten sam kostium, w którymtamtego ciepłego dnia Zina paradowała po pokładzie w okularachprzeciwsłonecznych na nosie.Kodeks moralny na statku przypomina reguły obowiązujące wwięzieniu.Najgorszą zbrodnią bardziej odrażającą niż morderstwo jest kradzież.Z drugiej strony jest czymś zupełnie naturalnym, żewięzniowie rozdzielają między siebie dobytek zmarłego.Niemniejprzywłaszczenie sobie kostiumu kąpielowego i ukrywanie tegomogło Nataszę kosztować utratę jej drogocennej legitymacji par-tyjnej. W twojej kajucie na pewno jest tak samo jak w mojej po-wiedział Arkadij. Wszyscy od wszystkich pożyczają, co się da,prawda? Czasem nawet trudno się połapać, co jest czyje.Cieszę się,że to znalezliśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]