[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bagaż ograniczyli dominimum.Na statek załadowana została cała ślubna wyprawa Charlotty; w innym wypadkupewnie nigdy by jej nie wykorzystała.Pogoda była ładna i choć drogi, a prawdę mówiąc raczej ścieżki, były kręte i wyboiste, zaś wwozie nie było resorów, więc po dwóch dniach czuli się jakby ich obito, nikt jednak nienarzekał.Wszystko było takie ekscytujące.Jedynie Silje opanowało przerażenie.Za każdym75 razem gdy zatrzęsło wozem, nieruchomiała, aby istotce, którą w sobie nosiła, nic się niestało.Widział to Tengel, lecz wyraz jego twarzy nie zdradzał żadnych uczuć.Trzech konnych jechało z przodu, a dwóch z tyłu.Mieli ze sobą również cztery konie luzem,na wypadek gdyby kolasa nie mogła jechać dalej.Jak przewidywano, stało się tak już wkrótce, w pobliżu Wiosennej Zcieżki w Dolinie Drivy,której tak się obawiali.Woznica pożegnał się, życząc im dobrej drogi, i zawrócił pojazd.Znów miał przed sobą mozolną podróż przez rzeki, gdzie nie było mostów, przez gęstezarośla, wśród których wiła się tylko wąska ścieżka na jednego konia, przez mokradła iciemne lasy.Trochę czasu zajęło usadzenie kobiet i dzieci na koniach i rozpoczęła się nad wyrazuciążliwa jazda wąskim traktem wśród przepaści, przyprawiających o zawrót głowy.Chwilami wędrowcy musieli przesuwać się wzdłuż nierównych górskich zboczy, mając zdrugiej strony głębokie stromizny i pieniącą się daleko w dole Drivę.Często koń i jezdziecbalansowali na wąskich grzbietach.Najgorsze odcinki pokonywali pieszo, bezpieczniejbowiem było zawierzyć własnym niż końskim nogom.Stopniowo ścieżka stawała się coraz szersza, przepaście pozostały za podróżnymi.Powietrze zrobiło się rzadkie i ostre.Nie spotkali po drodze żadnych ludzi i na szczęścieżadnych drapieżników.Tylko dzikie ptaki krążyły wysoko; na horyzoncie można było wemgle dojrzeć pierwsze szczyty górskie pokryte połaciami śniegu.Jednakże paraliżujący strach wywołany przepaściami wzdłuż Wiosennej Zcieżki nieopuszczał Silje trzymającej przed sobą na koniu Sol.Była wycieńczona pilnowaniem całejtrójki dzieci.Wydawało się, że nie ufa innym dorosłym, mimo że z pewnością bardziejnadawali się do czuwania nad dziećmi niż ona.Było także z nimi wielu silnych mężczyzn.Teraz nie miała już siły na podziwianie niezwykłego piękna rozpościerającego się wokółkrajobrazu.Do jej uszu docierały jedynie wiadomości o górach, które mijali: Snehetta,Rondane i wszystkich innych, ale nazwy znikały jej z pamięci równie szybko jak docierały.Jej oczy raz po raz przesłaniała mgła.Dużo pózniej, gdy ktoś zapytał ją, jak minęła droga,stwierdziła, że z podróży przez góry niczego nie pamięta.Jednak wiele musiało się wówczas wydarzyć.Jak przez mgłę pamiętała, że kiedy wreszciedotarli na płaskowyż w górach Dovre, wszyscy jak jeden mąż rzucili się na trawę, byodetchnąć.Silje czuła, jak mocno drży jej broda, i słyszała, jak głośno szczęka zębami z nieustannegolęku o dzieci.Widziała, że Tengel także pobladł; siedział z Liv na kolanach, oparłszy głowę ojej miedzianobrązowe włosy.Tengel traktował wszystkie dzieci jednakowo, ale Siljewiedziała, że swoją własną córkę, Liv, kochał ponad wszelkie granice.Nigdy nie przyznałbysię do tego otwarcie, lecz często widywała go pochylonego nad śpiącą dziewczynką z76 wyrazem twarzy świadczącym o radosnym zdumieniu, że on spłodził dziecko.I w dodatkutakie śliczne dziecko!Charlotta otoczyła ramieniem Daga i uspokajała go po uciążliwej podróży rozmową, a Siljewyciągnęła rękę do Sol, która ułożyła się obok tak umęczona napięciem, że nie miała siłymówić.A zwykle przecież nie miała z tym kłopotu.Również służący odczuli wyrazną ulgę, że najtrudniejszy odcinek drogi jest już za nimi.Siedzieli na trawie w oddzielnej grupie.Wszyscy, którzy uprzednio podróżowali w kolasie, nadal odczuwali skutki jazdy ponierównym terenie.Silje była bardzo, bardzo blada, jednak nie poskarżyła się ani jednymsłowem.Zachmurzyło się nad górami Dovre.Dalsza podróż nie była ani łatwa, ani przyjemna,ponieważ gdy zbliżali się do najwyższego punktu, zaczęła się lodowata mżawka.Wyżejzamieniła się w deszcz ze śniegiem.Za to odpoczynek w górskiej chacie w Hjerkinn byłwspaniały, chociaż chałupa okazała się bardzo prymitywna.Kiedy na zewnątrz szalałaśnieżyca, przez szpary w ścianach z drewnianych bali śnieg wpadał do środka, aż w końcuna klepisku utworzyły się zaspy.Nie zamierzali jednak zostawać tam długo, woleli przenocować w lepszych warunkach.Gdytylko opuścili Hjerkinn, śnieg znów zamienił się w deszcz.Kiedy wreszcie dotarli do gospody, byli śpiący i wyczerpani długim dniem podróży.Zwdzięcznością przyjęli posiłek, najlepszy jaki gospodarz mógł zaoferować.Tengel miał błyskw oczach, który Silje, znająca go na wylot, od razu umiała odczytać - podróżowanie z ludzmiwysokiego rodu niewątpliwie miało swoje zalety.Tengel przez cały czas nie zdejmował kaptura, aby ukryć swą charakterystyczną twarz.Kiedy się posilali, gospodarz ostrzegł ich przed dwójką mężczyzn, popijających w izbiejadalnej, którzy chciwymi oczami przyglądali się bogactwu Charlotty.Nie mogę ich wyrzucić, moi państwo - powiedział.- Przynajmniej dopóki trzymają się nanogach.Ale to zwykłe rzezimieszki, więc jeśli chcecie posłuchać dobrej rady, strzeżciewaszego dobytku dziś w nocy! Zamknijcie też dokładnie drzwi!Charlotta, której trudno było znieść unoszące się w izbie zapachy jadła, podziękowałagospodarzowi obiecując, że zastosuje się do jego rady.Tengel zaofiarował się, że będziepełnił straż w korytarzu pod jej drzwiami, ale odmówiła mu z podziękowaniem, twierdząc, żemoże to zrobić służący.Sol patrzyła na nich szeroko otwartymi oczami i uważnieprzysłuchiwała się rozmowie.Podróżni sypiali zwykle w wielkiej izbie położonej tuż obok sali jadalnej.Na piętrze byłojednak kilka mniejszych pokoi przeznaczonych dla bardziej szacownych przybyszów.Silje77 rozbawiło, że ją i jej rodzinę uznano teraz za zacniejszych gości.Doskonale zdawała sobiesprawę, że zaszczyt ten zawdzięczają wyłącznie obecności Charlotty.Oczywiście baronowa Meiden nie wysłała swej córki samej.Oprócz rodziny Tengelatowarzyszyła jej służba.W orszaku znalazł się również pewien mężczyzna, który dbał owygody Charlotty.Silje zrozumiała, że miał powrócić do Trondheim zaraz po tym; jak dotrąna miejsce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •