[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Milczy.Patrzy na nie.A jego twarz zdradza.co? Zupełnieniedającą się określić mieszaninę uczuć.- Ktoś to widział? Jak odleciała? - pyta niesamowicie spokojnym gło-sem.- Pan Waxmann odwiózł ją na Heathrow.Trzy dni temu.To znaczy, że ona teraz siedzi w domu, razem z dziećmi.Rozmawia znimi.Wróciła.Przygląda się jej Mateusz.Dotyka jej włosów, obejmuje.Wkażdym razie mają w zasięgu wzroku.Może wziąć za rękę, przytulić, po-czuć zapach jej skóry.Wiliam rozciąga tą osobliwą myśl w nieskończo-ność.Mateusz ma znowu jego Nell.Ona do niego sama wróciła.- Zabrała coś? - idzie do jej pokoi, przecież wcześniej niczego nie za-uważył.Otwiera szafy, rozsuwa poszczególne czeluści garderoby.Wszyst-ko jest na swoim miejscu.Biżuteria, cenne drobiazgi, które wyznaczałyposzczególne etapy miłości.Każdy piękny, szalony absurd sztuki jubiler-skiej, niepowtarzalny, jak jego właścicielka.I jak zakochany, hojny adora-tor.Nie zabrała niczego.Z wyjątkiem kolczyków.Bo nie umiała ich samazdjąć.Bierze do ręki szczotkę i znajduje na niej jeden włos.Długi, ciemny.Zsuwa się na podłogę i jego samego dziwi, że nie słyszy, jak upada.Bałasię wracać do męża z darami od kochanka.Na koniec pokazała, że drwisobie z wszelkich śladów jego namiętności.Są lichą próbą przekupstwa,które się nie opłaciło.Tym, co mężczyznę czyni włóczęgą i nędznikiem,gdy zostaje sam, razem ze swymi oznakami miłości.%7łałosny jak chybione361 uczucia.Godny litości jak nieodwzajemniona pasja.Nie napchała sobiekieszeni biżuterią, bo jej nigdy nie potrzebowała.Natrętny wielbiciel pozo-stał sam.Nie może dalej maltretować swą miłością.Lawa bólu wpadagwałtownie, bierze go w swe władanie.Nie okazuje tego, co czuje, bo chce,żeby bolało do końca.Dokładnie, przecież sobie zasłużył.Biegle omotany.Krótkowzroczny amant.Safix postanawia doprowadzić egzekucję do koń-ca.Nie spodziewała się takiego wyważenia i spokoju.Tym trudniej wywią-zać się z niewdzięcznego zadania.Wie, że nie jest posłańcem dobrych wia-domości.- Oddała klucze, karty, są obok komputera.Zdaje się, że zostawiła wnim wiadomość dla pana.Ciężar tych pojedynczych słów jakoś się sumuje.Ale Wiliam jest silny idlatego zniesie wszystko.Idzie do pokoju, gdzie siada za biurkiem, by ode-brać ową wiadomość.Zauważa dokumenty i kluczyki od Lexusa.Kliknięcie i. Wróciłam dodomu.Nie wiem, co więcej ci napisać? Dziękuję za wszystko.Dbaj o sie-bie.Zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie.%7łyczę ci, abyś ją spotkał.Bardzo cię kochałam.Twoja Nell.Lakoniczność tych słów właściwie gonie zaskakuje.Czego się spodziewał? %7łe integralna część jego życia zaak-ceptuje rolę, którą dla niej pisał? Będzie razem z nim meandrować? Niedostanie pewnego dnia mdłości od nadmiaru, którym ją zasypywał? Niewytknie mu sensownie jego niedojrzałości?Dotyka palcem klawiatury.Delete.Ostatni ślad po jego Nell znika zekranu.Jak z jego życia.On nie jest sentymentalny.Nell odtruwa na skrzy-dłach jednego klawisza.Wiliam odwraca się od ekranu.Spogląda na swojekariatydy.Uśmiecha się.- Jestem głodny - oznajmia.*Przejście przez labirynt jej sukien i korytarze kostiumów wypełnia sięod nowa jak plamy dzwiękowe.A choć dominują w nich współbrzmienia o362 najbardziej skupionym układzie dzwięków, to wciąż jest jeszcze systemtonalny.Ten tradycyjny.Rodem ze styku muzyki renesansowej z barokiem.Buty wypełniają półki jak osiem skal kościelnych.Równiutko, funkcjonal-nie.W następstwie czasu i przestrzeni.Małe arcydzieła.Białe, czarne.Jakklawisze fortepianu? Prześwietlone ryzykownym pomysłem, jakąś aseku-racją dla jej małych stóp niezdecydowanej dziewczynki.Dziecka, którepodjęło decyzję.Postanowiło! Zadać cios, który powaliłby nawet cyklopa.Siada na dywanie, jak kiedyś ona, obok wyrzuconych ubrań, bo nie wie, coz nimi zrobić.Bezradny i pusty.Nie ma pomysłu na swój dalszy ciąg.Czypowinien zaprotestować? Zbuntować się? Wywołać dziką awanturę? Do-tknąć nieba w poczuciu straty, której się nie spodziewał? Ona wróciła domęża.Do tego mężczyzny, którego on uznawał za niewygodny elementkrajobrazu, w ich związku.Z którego nic sobie dotąd nie robił, w poczuciuswojej przewagi wieku, zapału, dominacji.Cały czas o nim myślała.O tym,którego on uznawał za pokonanego.Planowała swoją ucieczkę.Przewrot-na, niewdzięczna kobieta! Potrafiła być taka okrutna! Na koniec poczęsto-wała go garścią banalnych słów, jak taniego aktorzynę z podrzędnej, wę-drownej trupy, który poza prostymi, niskimi uczuciami, jak złość i rozpacz,nie potrafi niczego wyrazić.Dlatego dobrze mu służą słowa tandetne i cy-zelowane we fałszywym złocie.W teatrze wszystko jest ułudą.Nawet mi-łość, choćby głoszona każdego dnia i każdej nocy, do znudzenia.Miriam wchodzi do pogrążonego w żałobnej ciszy domu.Od proguprzenikają zapach, którego wcześniej nie wyczuła.Idzie do pokoi.Wszę-dzie natyka się na ślady po tej kobiecie, która w końcu wróciła na swojemiejsce.Zawsze było wiadome, że to uczyni.Tylko czekanie na ten szcze-gólny moment dłużyło się nieznośnie.Miriam wchodzi do garderoby Nell.Rozsuwa szafy, pełne jej ubrań.Poznaje jej perfumy, ogląda kosmetyki.Bierze w palce pędzelek do nakładania błyszczyka na usta.Ogląda.363 Dotykał jej ust.Osobliwa alchemia odejścia.Wypełnia puste pokoje.Zawi-sła gdzieś, pod sufitem, zastygła.Po prostu przestała wypełniać mu życie.Safix ją obserwuje w milczeniu.Stara się nie przeszkadzać.Przecież szukau tej kobiety pomocy.Dostrzega sprzymierzeńca.Wierzy, że jest silna isobie poradzi.Ma wielką moc, udowodniła to wielokrotnie.Nie należyzbytnio ingerować w jej osobistą mobilizację do skutecznego działania.Wszak ona ma na Wiliama duży wpływ.I nie zrażają byle niepowodzenie.Jest równie uparta, jak on.Przez mgnienie oka wydaje się, że nieskazitelnalady Bastet traci opanowanie.Kiedy znajduje biżuterię Nell.Wszystko,czego nie zabrała.Wśród wielu cennych drobiazgów zegarek od Cartiera, zwygrawerowanym  Kocham mocniej, z każdą sekundą.W.B..Ona gotutaj zostawiła? No, pewnie, nie mogła podobnych rzeczy zawiezć mężowi.Najpierw go porzuciła, teraz miała upokarzać? Ale jakże boleśnie dotknęłaWiliama!Miriam bierze delikatny zegarek w swoje dłonie, stara się nie myśleć odedykacji, która mimo wielu starań, wydaje jej się najistotniejsza i wyobra-ża sobie.że to do niej jest adresowany.Diamentowy klejnot i słowa, możeto jej należały się te słowa? Szybko jednak wraca do rzeczywistości, czującna sobie wzrok tej gładko zaczesanej dziewczyny.Stoi, dyskretnie, z boku,gotowa w każdej chwili okazać się użyteczna.Tylko że niewiele może.- Gdzie jest Wiliam?- W sypialni, proszę pani.Jest druga po południu.O tej porze śpi?- Położył się?- Pan Barlow ostatnio mało sypia.Safix jest szczerze przejęta.I zasmucona.Spuszcza wzrok i mówi bar-dzo cicho.- Jeśli pani pozwoli, zaprowadzę do niego.Miriam stara się nie okazywać zdumienia.Na widok sypialni wypełnio-nej lustrami.364 Od razu dostrzega najważniejsze.On [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl