[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co więcej,jest taki tajemniczy. Westchnęła. Uwielbiam tajemniczych facetów. Uwielbiasz każdego faceta, który wciąż jeszcze może.Charlene wykrzywiłausta z obrzydzeniem. Czy musisz być taka ordynarna? Siedzisz tutaj i mówisz mi, że chciałabyś przelecieć komendanta policji.Nawet jeśli ładnie to opakujesz i przewiążesz wstążeczką, Charlene, to nadalbędzie ordynarne.Ja po prostu nie zawracam sobie głowy wstążeczkami. Jesteś taka jak twój ojciec. Zawsze to powtarzasz mruknęła Meg, gdy Charlene zsunęła się ze stołka.Jej miejsce zajęła Hopp. Potraficie się kłócić o to, ile deszczu spadło podczas ostatniej ulewy. Lubimy czasem trochę pofilozofować.Co pijesz? Chyba wezmę następny kieliszek tego kiepskiego szampana, Obsłużę cię.Meg obeszła bar, napełniła kieliszek pani burmistrz i uzupełniła swój. Mama ostrzy sobie pazurki na Burke a.Hopp zerknęła na Nate a.Zauważyła, że udało mu się wywinąć Hawbakerom,niestety chwilę pózniej wpadł w ręce Joego i Lary Wise ów.: To ich sprawa. Taak, to ich sprawa zgodziła się Meg, stukając się z Hopp. Natomiast fakt, że Nate chyba bardziej ostrzy sobie pazurki na ciebie niż naCharlene, nie poprawi twoich stosunków z matką. Nie poprawi. Meg przez chwilę zastanawiała się nad słowami Hopp,niespiesznie sącząc szampana. Za to powinno, jak sądzę, wnieść w nasze życieodrobinę dodatkowej podniety.Hopp wywróciła oczami i wybuchnęła śmiechem. Nic na to nie poradzę dodała Meg. Lubię kłopoty. On chyba też. Hopp odwróciła się na stołku i patrzyła jak Charlenewyciąga Nate a na parkiet. Nie wierzę w opowiastki o cichej wodzie, bla, bla.Czasami najtrudniej sobie poradzić z ponurymi typkami.To chybanajsmutniejszy mężczyzna, jakiego w życiu widziałam.Smutniejszy niż tułacz,który pojawił się tu kilka lat temu.Jak on się nazywał? McKinnon.Strzelił sobiew głowę w komórce Hawleya. Czy to cię nie przeraża Ignatious może być wystarczająco smutny, żebywsadzić sobie czterdziestkępiątkę do ust, chociaż z pewnością jest zbytrozsądnym człowiekiem żeby pociągnąć za spust.Poza tym jest zbyt uprzejmy. Na to właśnie liczysz? Taak.Na to właśnie liczę.No cóż, do diabła.Chyba spełnię ostatni dobryuczynek w starym roku i wybawię go od Charlene.Smutni, uprzejmi mężczyzni wcale nie są w moim typie pomyślała Meg.Wolała beztroskich, wesołych facetów.Facetów, którzy nie liczą na nic więcejniż jedną noc.Z takim kimś można wypić kilka drinków, przy dobrym nastrojupomiąć nieco pościel, a potem iść dalej.%7ładnych wpadek, żadnych ran.Jak podejść do kogoś w rodzaju Ignatiousa Burke a? Bliższa znajomość możeoznaczać sporą wpadkę, zostawić kilka ran.Może mimo to warto spróbować?Tak czy inaczej lubiła z nim rozmawiać, a należała do osób, które bardzosobie cenią dobrą rozmowę.Bez problemów potrafiła dniami, tygodniami obejśćsię bez żadnej wymiany zdań, dlatego wykorzystywała każdą możliwość,zwłaszcza jeśli zapowiadała się interesująco.Lubiła też obserwować smutek,który to pojawiał się w jego oczach, to znów znikał.Widziała to kilka razy.Gdystał przed jej domem tego ranka i słuchał Loreeny McKennit, i zaledwie kilkaminut temu, gdy tańczyli.Siedząc przy barze, przy muzyce, w cieple stłoczonych ciał, nagle zdała sobiesprawę, że chciałaby znów zobaczyć, jak smutek znika z oczu Nate a.Miaładobry pomysł, jak do tego doprowadzić.Weszła za bar, znalazła otwartą butelkę i dwa kieliszki.Trzymając je tuż przyudzie, wyszła na zewnątrz.Hopp poklepała Charlene po ramieniu. Przepraszam, Charlene, chcę porozmawiać z panem komendantem.Toważna sprawa urzędowa.Charlene jedynie mocniej przytuliła się do Nate a.Zastanawiał się, czy zachwilę jej piersi nie wyskoczą mu na plecach.? Ratusz jest zamknięty, Hopp. Ratusz nigdy nie jest zamknięty.Daj spokój, puść go. No dobrze.Liczę na to, że pózniej dokończymy nasz taniec,przystojniaczku. Chodzmy do jakiegoś cichego kąta, Ignatiousie.Hopp odsunęła na bok ludzi i przecisnęła się przez tłum.Usiadła przy stoliku, który ktoś ustawił przy stole bilardowym., Napijesz sięczegoś? Nie, dzięki.Chyba raczej powinienem poszukać tylnych drzwi. Możesz uciec, ale w tak małej mieścinie nie zdołasz się ukryć.Wcześniejczy pózniej będziesz musiał stawić czoło Charlene. W takim razie wolę pózniej.Marzył o tym, żeby pójść na piętro i wrócić w ciemność.Pulsowało muw głowie, czuł ucisk w żołądku z powodu stresu i wysiłku, jakiego wymagałozwyczajne bycie. Nie odciągnęłam cię na bok tylko po to, żebyś mógł się uwolnić z objęćmatki Meg.Wkurzyłeś mojego zastępcę. Wiem.Podszedłem do całej sprawy z dużą rozwagą i rozwiązałem problemzgodnie z prawem. Nie kwestionuję sposobu, w jaki wykonujesz swoją robotę, Ignatiousie.Lekceważąco machnęła ręką. Tylko podaję ci fakty.Ed jest pompatycznym,zadufanym w sobie wrzodem na dupie.Niemniej to dobry człowiek, który robidla miasta wiele dobrego. I dlatego może jezdzić, jak mu się podoba?; Uśmiechnęła się. Zawsze był beznadziejnym kierowcą.Niemniej jest to człowiek wpływowy,bogaty i długo żywi urazę.Nie zapomni ci, że w tej sprawie postąpiłeś wbrewjego oczekiwaniom.Pewnie w porównaniu ze sprawami, z którymi dotychczasmiewałeś do czynienia, to nieistotny drobiazg, ale w Lunacy takie rzeczy sięliczą. Niemożliwe, żebym był pierwszym człowiekiem, który postąpił wbrew jegooczekiwaniom. Nie jesteś pierwszym.Ed i ja bez przerwy się ścieramy, ale patrząc na toz jego punktu widzenia, on i ja jesteśmy sobie równi.Być może nawet ja dopewnego stopnia nad nim góruję.Ty jesteś przybyszem z zewnątrz, dlatego Edliczy na to, że będzie mógł wodzić cię za nos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]