[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mo\e bymi prze\ył to, gdybyś nie przyprawił mnie o atakserca, który jest powa\nym zawałem, tycomprendre, wiesz co mam na myśli?- Okay, okay, mo\esz sobie chlapnąć na koszt firmy.- Loco - wykrzyknął Gonzalez wypijając whiskyjednym haustem.- Mo\e masz rację - zgodził się znim Manny.- Kropnij sobie jeszcze jednego.- Nie wiem: jechać, czy nie? - zapytał Gonzaleznalewając sobie kolejną porcję.- Na policję?- Jak ju\ powiedziałem, nie było czasu jechać napolicję.A nawet gdybym do nich zadzwonił, to i takprzyjechaliby za miesiąc.Dziewczyna, ama de cria,pielęgniarka, ona dzwoni do nich.Mam nadzieję, \ezastała przynajmniej jednego z tych payasos.Czasem trzeba dzwonić a\ do Durango, by kogośdorwać.Telefon na barku zadzwonił.Tak,zadzwonił, ale nie był to dzwonek normalnegotelefonu: dzwięk przypominał raczej brzęczyk.Weingrass poderwał się tak szybko, \e omal nieprzewrócił się na podłogę.Mam podnieść słuchawkę?- zapytał Gonzalez.- Nie wykrzykną! Manny, podchodząc równie szybkoco niepewnie do telefonu przy barku.- Nie urwij mi głowy.- Halo - odezwał się starzec do słuchawki, starając sięopanować.- Pan Weingrass?- Mo\e tak, mo\e nie.Kim pan jest?- Weszliśmy laserem na waszą linię.Moje nazwiskobrzmi Mitchell Payton.- Wiem wszystko o panu - przerwał mu Manny.-Czy z moim chłopcem wszystko w porządku?- Tak, w porządku.Właśnie rozmawiałem" z nim.Jest na Bahamach.Wysłaliśmy po niego samolotwojskowy z bazy Holmstead.Za kilka godzin będziew Waszyngtonie.- Trzymajcie go tam.Przydzielcie mu ochronę.Niechsię nikt do niego nie zbli\a.- A więc to się wydarzyło tak\e i tam?.Czuję siętaki niepotrzebny, taki niezaradny.Powinienem byłpostawić tam stra\ników.Ilu zabitych?- Trzech - powiedział Manny.- O, mój Bo\e.Czego dowiedziała się policja?- Niczego.Jeszcze tu nie przyjechali.- Nie przyjechali.Niech mnie pan posłucha, panieWeingrass.To co powiem mo\e wydać się panudziwne lub wręcz nienormalne, ale proszę miwierzyć: wiem co mówię.Na razie nie wolno nikomunic mówić o tym tragicznym wydarzeniu.Wówczasszansa na ujęcie tych łobuzów znacznie wzrośnie.Nasi eksperci przystąpią do pracy.Czy rozumiemnie pan, panie Weingrass?- Rozumiem i wszystko załatwiłem - odpowiedziałstarzec, który kiedyś pracował dla Mosadu.W jegogłosie zabrzmiała nutka protekcjonizmu:- Policji powiemy na zewnątrz domu.\e to byłfałszywy alarm, \e jakiemuś sąsiadowi popsuł sięsamochód i nie mógł się z nami połączyćtelefonicznie.- Zupełnie zapomniałemrzekł łagodnie DyrektorOperacji Specjalnych.- Pan ju\ u nas był przedtem.- Owszem, byłem - przytaknął Manny bez słowakomentarza.- Jeszcze chwileczkę - krzyknął podniesionym głosemPayton.- Powiedział pan.\e trzech zostało zabitych,ale pan ze mną rozmawia.Więc z panem wszystko wporządku?!- Zabitych zostało trzech z nich, nie z nas, paniefachowcu z CIA.- Cooo?.Jezu Chryste.- Niewiele pomógł.O pomoc lepiej prosić Abrahama.- Proszę jaśniej, panie Weingrass.- Musiałem ich zabić.Ale czwarty \yje i dostałśrodek uspokajający.Proszę przysłać swoichspecjalistów, zanim go tak\e zabiję.* * *Rozdział 29Niewysoki i mocno opalony rezydent CIA naBahamach szybko jechał ze swojego biuramieszczącego się w ambasadzie przy Queen Street.Policja w Nassau wysłała uzbrojoną eskortę dohotelu Cable Beach obok Bay Road, gdzie czterechumundurowanych oficerów dołączyło w krótkimczasie do wysokiego jegomościa o kasztanowychwłosach, będącego w towarzystwie opalonejblondynki.Zajmowali oni apartament na siódmympiętrze.Wszyscy udali się następnie do samochodu,oczekującego na imponującym, wyło\onymmarmurem opuszczonym podjezdzie hotelowej salirecepcyjnej.Dyrektor wykonawczy - zawsze czujnySzkot o nazwisku McLeod wyznaczył im trasęwzdłu\ korytarzy słu\bowych, gdzie czuwali ju\ jegonajbardziej zaufani agenci.Droga prowadziła dalejdo jasno oświetlonego wejścia, przed którymznajdowały się dwie podświetlane fontanny,rozpryskujące w mrok nocy jaśniejące krople.Dwajludzie McLeoda, jeden z nich o olbrzymim poczuciuhumoru i głębokim basowym śmiechu orazatrakcyjna hostessa wyjaśniali grzecznieprzyjezdnym i opuszczającym hotel gościom, \ezwłoka nie potrwa długo.W tym czasie kawalkadazło\ona z pięciu motocykli pokonała zasłonięty teren.Rezydent znał po imieniu wszystkich, kogo naBahamach znać nale\ało i jego tak\e znali wszyscy -ale po cichu.Evan i Khalehla pod osłoną policjiwsiedli do rządowego samochodu: gość z CIA usiadłobok kierowcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]