[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jessica słynęła z tego, że samaprojektowała swoje stroje.Ten też musiał wyjść spodjej ręki.Giną nie widziała jeszcze u nikogo takiej sukni.Bufiaste rękawy były ściągnięte czarnymi wstąż-68kami tuż przy nadgarstkach.Krój podkreślał wspaniałą figurę ciotki, a orientalne dodatki czyniły całośćbardziej tajemniczą.Pewnie niedługo okaże się, żejest to najnowszy trend w modzie, ale wówczas Jessica będzie nosiła już coś innego.Na szczęście ciotkalubiła dzielić się swoimi umiejętnościami.- Naturalnie, moja droga - zwróciła się do Giny.-Z całą pewnością znajdziemy dla ciebie coś odpowiedniego.Giną była tak szczęśliwa, że musiała ją jeszcze razwyściskać.- Och, dziękuję! Dziękuję! Mam nadzieję, żeprzyjedziesz na.ślub, ciociu.Przecież będziesz miała blisko od posiadłości Sterlingów.Przy okazji będziesz mogła zająć się mamą, chociaż.- dziewczyna urwała, a na jej ustach pojawił się dwuznacznyuśmieszek - być może będziesz musiała pomóc przyślubie Caroline.Caroline, która właśnie wyciągała lutnię z komody, obróciła się w jej stronę.- Nie bądz niemądra! - zganiła siostrę.- Powiedzlepiej, jaką muzykę będziesz chciała na ślub? - Przysiadła na krześle i przebiegła palcami po strunach lutni.- Czy coś dramatycznego, jak to? - Zagrała pierwszy, niezwykle podniosły fragment.- Czy może coślżejszego, takiego jak walc? - W pokoju zawirowałymiłe, taneczne nuty.- A może coś takiego? - zagrałapopularną myśliwską piosenkę.Giną ze śmiechem potrząsnęła głową.- Wszystko, byle nie polowanie - poprosiła.- Obawiam się, że aluzja będzie wtedy zbyt czytelna.A niechciałabym, żeby Gideon myślał, że jest zwierzyną.Jessica westchnęła słysząc te słowa.- W takich przypadkach wszyscy myślą raczej, żesą myśliwymi.- Poza Caroline! - podchwyciła szybko Giną.-Ucieka przed baronem niczym najprawdziwsza łania.- Daj spokój, Gino! Lord Radford wcale nie chcesię ze mną ożenić - protestowała zapłoniona siostra.- Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby poprosił tatęo twoją rękę - odparowała Giną.- Przecież przychodzi do nas codziennie.I tańczył z tobą na dwóchostatnich balach.Pytałam panią Darrow.Podobnow ogóle nie bywa na innych przyjęciach.Zasmucona Caroline odstawiła lutnię.Przez ostatnie dni rzeczywiście nie mogła uwolnić się od barona.Miała wrażenie, że wciąż jest przy niej.Zjawiał się jakcień i zaczynał prawić jej komplementy, chociaż starała się nie dawać mu ku temu powodów.Zaczęła się gobać.Jego diaboliczny obraz prześladował ją w snach.Co gorsza, uwaga jaką jej poświęcał, intrygowałateż innych.Połowa londyńskich dandysów chciałasprawdzić, czym przyciągnęła lorda Radforda.Kobiety zaczęły jej zazdrościć.Po raz pierwszy zauważyła,jak jest nieprzyjemnie, gdy nagłe cichły przy niejwszelkie rozmowy.Z dnia na dzień stała się popularna.Wbrew swojejwoli i naturalnym skłonnościom.- Sama nie wiem, o co mu chodzi, Gino - rzekłaz westchnieniem.- Ty przynajmniej wiesz, że Gideon cię kocha.A baron.- urwała i zamyśliła się nachwilę.- Nie potrafię w nim odnalezć żadnych ludzkich uczuć.Mam nawet wrażenie, że niezbyt mu siępodobam.Zachowuje się tak, jakby te wszystkie odwiedziny były jakimś.- szukała odpowiedniego słowa - obowiązkiem.70Jessica zmarszczyła brwi, słysząc to słowo.- Może ci się tylko tak wydaje - rzekła z nadzieją.-Niektórzy mężczyzni nie lubią okazywać swoichuczuć.Zwłaszcza ci, którzy mają jakąś władzę.- A może chce po prostu wzbudzić zazdrość którejś ze swoich kochanek - Giną próbowała pocieszyćsiostrę.- W każdym razie na pewno nie chodzi muo nasze pieniądze.A gdyby chciał poflirtować, mógłby znalezć sobie kogoś odpowiedniejszego.Caroline rozchmurzyła się nieco i z wdzięcznościąspojrzała na siostrę.- Wiesz, Gino, że możesz mieć rację - rzekła,marszcząc czoło.- Już kilka pań powiedziało mi,oczywiście w sekrecie, że nie jestem w typie jego lor-dowskiej mości.To moja jedyna pociecha.Siostra potrząsnęła z żalem głową.- Prawdę mówiąc, wcale cię nie rozumiem.Trzyczwarte kobiet w Londynie wiele by zrobiło, żebyznalezć się na twoim miejscu.A ty zachowujesz siętak, jakby cię spotkało jakieś nieszczęście.Przecieżbaron jest miły, uprzejmy i niewiarygodnie bogaty.Więc czego się boisz?Caroline "wzruszyła ramionami.- To trudno wyjaśnić - mruknęła, bardziej do siebie niż do Giny.- Sama jego obecność sprawia, żemam ochotę uciec.Wydaje mi się zbyt potężny.Poza tym, mam wrażenie, że ukrywa jakąś tajemnicę,a ja wcale nie chcę jej poznać.Jessica nie bardzo wiedziała, jak zareagować.Kiedyś widziała w Hiszpanii klatkę, w której znajdowałsię lew z jagnięciem.Wszyscy mówili o tym, jaki toniezwykle miły widok, a ona wyobrażała sobie, jakmusi się czuć biedna owieczka.Pózniej dowiedziała71się, że lew w którymś momencie po prostu zjadabiedne zwierzątko, a wtedy dostaje kolejne.Niewiele wiedziała o baronie, ale odniosła wrażenie, że może być takim lwem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]