[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Michael.- szepnęła i usłyszała w swoim głosie tęsknotę, której już niemogła się wyprzeć.Usłyszała, jak jej towarzysz ciężko wzdycha.- Przy tobie gotów jestem zapomnieć o mojej przysiędze.- Jakiej przysiędze?- %7łeby nie szkodzić - odparł zagadkowo.Nie mogła dłużej czekać.Podniosła się na palcach i pocałowała go.Mruknął coś pod nosem i przyciągnął ją bliżej, tuląc do siebie żarliwie.Jakaszkoda, że nie spotkała tego mężczyzny dawno temu, kiedy była bardzo młodai przekonana, że osiągnie w życiu wszystko co chce.Gwałtowne pragnieniepogłębiło ból, który ostatnio przepełniał jej duszę.Rozchyliła wargi i ich języki podjęły zmysłową grę.Kiedy w końcuAnula & ponaousladansczabrakło jej powietrza, jęknęła cicho i odchyliła głowę.Oderwał się od jej ust,pozwalając, by zaczerpnęła tchu, i zaczął obsypywać pocałunkami jej twarz,szyję, schodząc coraz niżej otwartego kołnierzyka sukienki.Płomień, jaki jąogarnął, tchnął w nią nowe życie, topiąc swym żarem skryty głęboko ostrykawałek lodu, który dał o sobie znać, kiedy zemdlała na scenie.Z tymmężczyzną czuła się znów silna i niezwyciężona.- Jest inaczej - szepnęła, oszołomiona nawałem emocji i uczuć.-Dlaczego? Dlaczego z tobą jest inaczej?Kiedy się cicho roześmiał, poczuła ból pożądania.- Bo jesteśmy sobie przeznaczeni - oświadczył.-Pewnych rzeczy nie dasię zanegować.- Spojrzał jej prosto w oczy.- To jedna z nich.- Nie neguję tego - zaprotestowała, pamiętając, że oskarżył ją także onegowanie stanu jej zdrowia.- To jest prawdziwe.ta pasja, ten głód, którybudzisz.- Chciała odwrócić wzrok, ale nie mogła.- To nie jest odpowiedniachwila.- Moment może nie jest najszczęśliwszy - zgodził się - ale będzie dobrze- obiecał, patrząc na nią z nieskrywanym pożądaniem.- Między nami zawszebędzie dobrze.Oparła czoło na jego piersi, próbując przywołać niedawny gniew.- Zdradziłeś mnie.Napisałeś Ust, który zrujnował mi życie.- Nie.Wykonałem swoją pracę.Zawsze poważnie traktuję swojeobowiązki lekarskie: Nikt i nic tego nie zmieni.Podniósł jej twarz i zajrzał głęboko w oczy.Widziała w jego nieugiętymwzroku, jakiej decyzji się od niej domaga.Ból, ostrzejszy niż kiedykolwiekdotąd, przeszył ją mdlącą falą.- Nie - szepnęła, wysuwając się z jego kojących ramion.- Moje sercesłużyło mi całkiem dobrze przez dwadzieścia siedem lat.- Ale teraz słabnie.Anula & ponaousladansc- Kłamiesz.- To nie ja okłamuję sam siebie.Nie znalazła odpowiedzi.Potrząsnęła głową, odsuwając się od niego.Chciała uciec.Chciała zostać.Chciała, żeby uśmierzył jej ból i dał jej zpowrotem życie.Chwyciła torebkę i pobiegła do drzwi.- Ty nic nie wiesz.- Jej szept ugrzązł w szlochu.- Po prostu nic niewiesz.- Wiem - zaoponował bardzo delikatnie, jak mu się czasem zdarzało.-Naprawdę wiem.Nie odchodz.Jednak ona musiała iść.Był zbyt pociągający, zbyt atrakcyjny,reprezentował sobą zbyt wiele, lecz to wszystko było nie dla niej.Ona musi odniego uciec.ROZDZIAA CZWARTYMichael chciał za nią wybiec, ale uznał, że lepiej tego nie robić.Potrzebowała czasu, by się uspokoić, przemyśleć wszystko, a pózniejzaakceptować to, co nieuniknione.Nie miał wątpliwości, że tak się stanie.Susan jest zbyt uczciwa, żeby długo się okłamywać.Zadzwonił telefon.Zmełł w ustach przekleństwo.Nie chciał dziś wnocy operować.Jednak telefon nie był ze szpitala.- Panie doktorze.- odezwał się portier - ta pani, która przyszła dopana.- Susan.Tak?- Kiedy drzwi windy się otworzyły, leżała na podłodze.- Co?Anula & ponaousladansc- Zemdlała czy coś.Może pan tu przyjść?- Czy ona jest nadał w windzie?- Tak.Nie wiedziałem, co robić.- Proszę przysłać ją do mnie na górę.- Dobrze - powiedział portier z wyrazną ulgą.Michael czekałniecierpliwie w holu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]