[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cóż, Grace, za ciebie.I za spektakl.I za Mabel, którą, jakśmiem teraz twierdzić, stworzyłem, aby sprowadzić cię zpowrotem do swojego życia.Uśmiechnął się, a ja znów zatopiłam się w tych jegobrązowych, ciepłych oczach. Za Mabel rzuciłam, unosząc swoje pałeczki.Wieczór spędziliśmy, ciesząc się swoim towarzystwem.Wmiarę jak upływały godziny, coraz bardziej się odprężałam imimo paru wyrzutów sumienia postanowiłam się tymwszystkim nie przejmować.Tego właśnie chciałaś, pamiętasz? Myślisz czasami o tamtej nocy, Grace? zapytał Michael,gdy leniwie sączyliśmy sake i czekaliśmy na rachunek. Tak.Czasami.A ty? zapytałam, od razu zgadując, o czymmówi.Spojrzał mi prosto w oczy i tym razem żadne z nas nieodwróciło wzroku. Tak.Ostatnio więcej.Przez te wszystkie lata myślałam otobie i zastanawiałam się, gdzie jesteś, co robisz.Tęskniłemczasami powiedział. Ja też za tobą tęskniłam szepnęłam, a mój głos załamałsię nieco.Gdy kelnerka przyniosła rachunek, Michael, nie spuszczającze mnie wzroku, położył na stole kartę kredytową.Kelnerkawzięła kartę, a my przez cały czas na siebie patrzyliśmy.Przesunął językiem po wargach.Zaczęłam się bawić włosami.Nawet na chwilę nie spuściliśmy z siebie wzroku.Dopiero gdy kelnerka wróciła do stolika z rachunkiem,Michael odwrócił głowę, by złożyć podpis.Następnie podniósłsię i pomógł mi założyć płaszcz.Walczyłam chwilę z szalikiem,próbując wyjąć spod niego włosy, aż przyszedł mi na ratunek.Poczułam na karku dotyk jego palców i nagłą iskrę, którazmusiła mnie do wzięcia głębszego oddechu.Wyciągnął iułożył mi włosy.Spojrzałam na niego, wciągając zapach wełnyi cytryn. Jesteś gotowa? zapytał niskim głosem. Tak sądzę odpowiedziałam, patrząc mu głęboko w oczy.Poprowadził mnie do drzwi i powoli przeszliśmy kilkaprzecznic dzielących nas od mojego mieszkania.Przez całądrogę milczeliśmy.Wzięłam go pod rękę, a on przyciągnąłmnie bliżej do siebie.W końcu zatrzymaliśmy się przedfrontowymi drzwiami. Cóż, w takim razie widzimy się jutro o ósmej rzucił. Tak, o ósmej odpowiedziałam, machając nerwoworękami. Grace, bardzo się cieszę z dzisiejszego wieczoru.Byłobardzo.miło.Poczułam, jak zalewa mnie fala nostalgii na myśl o tym, cosprawiło, że się kiedyś w nim zakochałam. Ja też odpowiedziałam, koncentrując całą swoją uwagęna jego dolnej wardze. A więc dobranoc rzucił i odwrócił się.Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.Ta dolna warga,ta warga.Cały mój świat obracał się wokół dolnej wargi.Dlaczego wszyscy faceci w moim życiu przez cały czasprzygryzali dolną wargę? I dlaczego było to dla mnie takieseksowne?Oczami wyobrazni zobaczyłam Jacka Johnny ego WargoGryzka jego załamany wyraz twarzy i smutek tamtejostatniej nocy w L.A.Ujrzałam też Michaela, trzymającegomnie za rękę, gdy szliśmy razem ulicami Nowego Jorku.Dasz radę. Michael, zaczekaj! zawołałam.Odwrócił się, a na jego twarzy pojawiło się uczuciewyczekiwania. Chcesz wejść na chwilę? zapytałam z uśmiechem. Jesteś pewna? zapytał, podchodząc do mnie. Tak. W takim razie chętnie wejdę.Wziął mnie za rękę i uniósł ją sobie do ust.Poczułam naskórze jego dotyk i zobaczyłam mężczyznę, któremupozwoliłam uciec od siebie, gdy miałam dwadzieścia jeden lat.Chciałaś powiedzieć mężczyznę, który złamał ci serce?No cóż, tak.Trudno.Ale teraz był tutaj.Znów.I wiedziałam, że idealnie do siebiepasowaliśmy.Wszystko na to wskazywało.Ludzie pojawiająsię w naszym życiu i z jakiegoś powodu znikają.Michael i jamieliśmy naprawić to, co wiele lat temu nigdy nie powinno siębyło popsuć.Wiedziałam, że mnie pragnął.Teraz byłam tegopewna.Wzięłam kolejny głęboki oddech i odsunęłam na bok obraz,który cały czas pojawiał mi się przed oczami: mój George.Z całych sił odrzuciłam go od siebie i zamknęłam szufladę,sięgając po drugą dłoń Michaela.Idąc tyłem w stronę swojegomieszkania, pociągnęłam go za sobą. Chodz powiedziałam.rozdział piętnastyMichael bez słowa podążył za mną do windy.Wzięłamgłęboki oddech i wcisnęłam numer swojego piętra.Czułam, żelekko kręci mi się w głowie częściowo z powodu sake,częściowo z powodu bliskości Michaela, a częściowo z powodubraku Jacka.Gdy drzwi windy się otworzyły, spojrzałam na niego idosłownie poczułam bijące z jego oczu ciepło.Uśmiechnął siędo mnie nieśmiało, a ja uśmiechnęłam się do niego.Znówwyciągnęłam rękę w jego stronę i pociągnęłam go na korytarz.W milczeniu doszliśmy do moich drzwi.Wyciągnęłam klucze, aon odebrał je ode mnie, otworzył drzwi i skinął głową,puszczając mnie przodem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]