[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego lekko potargana czupryna bez wątpienia zaczęła przesłaniać w jej wyobrazni jasneloczki Jamiego, a opalone na przyjemny brąz, porośnięte jaśniejszymi włoskami ramiona robiły wyjątkowo apetycznewrażenie.- Wcale mi to nie przeszkadza.Usiądę sobie wygodniegdzieś tutaj, o.- Machnęła ręką i trafiła w.W szkic Picassa?Nie, niemożliwe.Ależ tak, w Picassa! O, cholera jasna!- Rozgość się w pokoju obok, dobrze? Nie zajmie mi todużo czasu.- Otworzył drzwi do pomieszczenia, które równiedobrze można by nazwać komnatą grzechu".Były tu ciemnobordowe welwetowe kanapy, tkaniny, którekiedyś niewątpliwie zdobiły ściany arabskich haremów, i rozkosznie miękkie, puszyste dywany.Alice z wdzięcznością,lecz całkowicie bez wdzięku opadła na szmaragdowy fotel,odchyliła głowę do tyłu i otworzyła oczy.- Achhhhh! - krzyknęła przerażona.Na sekundę zupełnie wytrzezwiała.Z góry patrzyły na niąpodejrzliwie jej własne oczy, osadzone w jej własnej twarzy.Parsknęła nerwowym śmiechem.Lustrzany sufit, no, tak.W gruncie rzeczy sufit pokryty był warstwą srebra, lecz Alicenie wiedziała nawet, że podobne ekstrawagancje są możliwe,uznała więc, że jest to zwyczajne lustro.Charlie wszedł do pokoju, tyle że teraz wyglądał jak bohater jednej z komedii Noe-la Cowarda.Ubrany był w jedwabny szlafrok.- Charlie! - Usiłowała się wyprostować, ale fotel został zaprojektowany w taki sposób, aby można było na nim spoczy-126Anula & Irenascandalouswać w pozycji półleżącej, ewentualnie robić coś jeszcze innego, coś, na co nie miała w tej chwili najmniejszej ochoty.Przelotny pocałunek na pożegnanie w chłodnym powiewiewiatru nad basenem to jedna sprawa, ale żeby pozwolić się obmacywać i Bóg wie, co jeszcze, w tym.Rozejrzała się szybko i z przerażeniem zauważyła kilka erotycznych rycin (jednaz nich przedstawiała osła) na przeciwległej ścianie.Krótkomówiąc, nie zamierzała dać się obmacywać w tym wyuzdanym burdelu.Podciągnęła kolana pod brodę, lecz zaraz zdałasobie sprawę, że nie jest to specjalnie obronna pozycja, więczerwała się na równe nogi i rzuciła się w kierunku jednego zeznajdujących się w pokoju dzieł sztuki.- Przepiękne! - oznajmiła z zapałem, wskazując skręconyw korkociąg kawał metalu, budzący bardzo odległe skojarzenia z postacią ludzką.- Czy to Henry Moore?- Nie, to wczesna Beth Derbyshire.- Charlie skinął głowąi udrapował swoje spowite w jedwab.Spowite w jedwab co? Do diabła, Alice nie chciała myślećo tym, co kryje się pod szlafrokiem Charliego, chociaż jejumysł uparcie wracał do tych z obrzydzeniem odpychanychwizji.Nie chciała o tym myśleć, ale jednocześnie nie mogłaprzestać o tym myśleć.Idzcie precz, poleciła swoim myślom.Już, natychmiast.Mimo tych wysiłków Charlie, osioł, jedwabny szlafrok i zbyt wygodny fotel, przeznaczony do wykonywania określonych czynności, wszystkie te obrazy łączyłysię w jej biednej głowie w jeden, bardzo niepokojący obraz.W wielkim pośpiechu odwróciła się i przysiadła na najmniejwygodnym i najbardziej surowym meblu w pokoju - na "małym drewnianym taborecie.Całkowicie bezpieczny mebel.Równie dobrze mogłaby siedzieć teraz na lekcji religii w jakimś żeńskim zakonie.Otarła krople potu z górnej wargii odetchnęła z ulgą.Charlie siedział na kanapie w odległościco najmniej trzech metrów i wszystko znowu było jak należy.- Podoba ci się? - Charlie wskazał niewinny drewniany ta-borecik, na którym siedziała.- Bardzo - odparła Alice.- Wyjątkowo solidny.127Anula & IrenascandalousZakołysała się na taborecie, jakby chciała zademonstrować,jak bardzo jest solidny, lecz niezbyt mocno, by przypadkiemnie spaść i nie wylądować na kolanach Charliego.- To tradycyjny purytański stołek porodowy.Uśmiechał się, ale był to nowy uśmiech i Charlie też byłnowy.Nowy Charlie obserwował Alice lubieżnym wzrokiemi w ogóle nie kojarzył się już z puszystymi kociętami oraz rwąkulszową.- Jest nie tylko solidny, może mieć także zdumiewającowiele zastosowań - dodał z uśmieszkiem.Mało brakowało, by zaczęła natychmiast wrzeszczeć, wzywając na pomoc przedstawicieli policji z Los Angeles.Zrobiłaby to, gdyby nie doszła do wniosku, że powinna przedewszystkim usiąść gdzie indziej.Przesiadła się na inne krzesłoi wzięła głęboki oddech, lecz nagle Charlie zbił ją z tropu.- Zaprosiłem gości, mam nadzieję, że będziesz zadowolona - oświadczył, pochylając się i badając wzrokiem biodroAlice.A więc to jej biodra zniechęciły go do niej.Jakie to szczęście, że nie zamierzała się tym przejmować.Była wolną kobietą, musiała tylko pokręcić się trochę po pokoju do chwilipojawienia się jego przyjaciół, potem zaś, kiedy oni będą rechotać po którymś z kolei dowcipie na temat baseballu, wstanie i jak gdyby nigdy nic zamówi sobie taksówkę.Doskonale.Co tam, możliwe, że nawet pójdzie popływać z Charliemi jego znajomymi.Było bardzo gorąco i teraz, kiedy seksw basenie przestał stanowić zagrożenie, z przyjemnością zanurzyłaby się w chłodnej wodzie.- To moja dawna przyjaciółka - rzekł Charlie, którywłaśnie przystąpił do udzielania Alice informacji co do zdobiących pokój dzieł sztuki.Nic dziwnego, że w końcu się poddał, bo Alice zadała conajmniej siedem pytań na temat każdego obrazu, zdjęciai szkicu na ścianach.Ta fotografia była ostatnia.Alice nie byłajuż w stanie wymyślić następnych pytań, nie miała też nicwięcej do powiedzenia.Dawna przyjaciółka.Niezle.Oto temat, w którym można zatopić zęby, jednocześnie dowodząc,128Anula & Irenascandalousże nie ma się żadnych oczekiwań co do własnej pozycji w życiu i sercu Charliego.Mogła podkreślić, że chce zostać jegoprzyjacióką, ale nie kochanką.- Bardzo ładna - oświadczyła, chociaż nie była pewna,w której części fotografii znajduje się twarz dziewczyny, policzek, czy choćby.- Ona zrobiła zdjęcie, ale to ja na nim jestem.- Charliepodszedł bardzo, bardzo blisko, zdecydowanie za blisko, ująłwskazujący palec Alice i przejechał nim po kształcie, którywcześniej wzięła za nos i usta w cieniu, teraz jednak z przerażeniem uświadomiła sobie, że jest to coś innego.- Tak czyinaczej, cieszę się, że fotografia ci się podoba - dodał z uśmiechem.Wyszarpnęła palec z jego dłoni, zupełnie jakby dotykajączdjęcia, dotykała prawdziwej, żywej i ciepłej części ciałaCharliego.O, Boże.Dzyyyyń! Dzwonek uratował ją dosłownie w ostatniejchwili.Charlie zniknął w holu, natomiast Alice pomknęłaz powrotem na stołek porodowy i zamarła, czekając, aż pokójnapełni się mężczyznami w baseballówkacłi z puszkami piwaw ręku.- To jest.Przepraszam bardzo, ale zapomniałem, jak maszna imię.- Charlie zwrócił się do stojącej po jego lewej ręceciemnowłosej piękności.- Chakira, a to jest Courtney - odezwała się brunetka zachrypniętym od papierosów głosem, biorąc za rękę swoją niemniej ładną jasnowłosą koleżankę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]