[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okazałosię, że w przedszkolu istniał jeszcze inny układ ludzi korzystającychz okazji.Otóż kucharka tak cienko krajała wędlinę na śniadanie dzieciom,że zawsze pozostało jej trochę z dziennego przydziału.Na koniec każdegodnia kucharka i dwie jej pomocnice sprawiedliwie dzieliły między siebieto, co pozostało z dziennych racji, i wspólnie wynosiły do domu.W miarępotrzeby dopuszczały do podziału przedszkolną władzę.Gdy więc poja-wiał się inspektor wizytujący placówkę, pani dyrektor mogła poczęstowaćgo kanapką z szynką, czasem sama zjeść śniadanie.Kucharka z księgowąumiały dla ważniejszych gości pani dyrektor wygospodarować kawęi kruche ciasteczka.Wychowawczynie na Dzień Nauczyciela, zakończenieroku i przy innych okazjach były także częstowane kawą, kanapkami, czeko-ladkami.Nikt nie pytał, skąd się biorą, chociaż wiadomo, że przedszkolakikawy nie piją.Kucharka i jej dwie pomocnice, zaskoczone zarzutem pani Joli, z obu-rzeniem go odrzuciły i z podniesionymi głowami wymaszerowały z sali.Następnego dnia wkroczyły do gabinetu nowej dyrektorki, gdzie czekałna nie cały zespół wychowawczyń.Kucharka, po przemowie akcentującejtrzydziestoletnią, wielokrotnie wyróżnianą pracę i dobre imię, którego siędorobiła, rzuciła na stół nowej dyrektorki wnioski o zwolnienie z pracy całe-go zespołu kuchni, twierdząc, że honor nie pozwala jej i koleżankom dalejpracować z ludzmi posądzającymi je o haniebną praktykę objadania dzieci.Tak się złożyło, że w tym samym czasie ówczesny premier ogłosił akcję czy-stych rąk , oskarżając imiennie szereg wysokich urzędników państwowycho wykorzystywanie stanowisk rządowych do zajmowania intratnych foteliw radach nadzorczych dużych przedsiębiorstw kontrolowanych przez SkarbPaństwa.Znajdujący się na tej liście minister spraw zagranicznych rzuciłwówczas na stół dymisję, uzasadniając ją troską o swoje dobre imię i honororaz niemożnością dalszej współpracy z ludzmi posądzającymi go o niegod-ne uczynki.Obie identycznie uzasadniane dymisje kucharek i ministra zostały przyjęte.Powołano nowego ministra, który już nie łączył swegostanowiska z posadą w uzależnionym od państwa banku, a w przedszkolu91zatrudniono nowy zespół kucharek, który dzieciom porcji już nie uszczuplał.Wychowawczynie nadal jednak przyjmowały prezenty.W pracy ludzie bardzo często eksponowani są wspólnie na taką samą,powtarzającą się sytuację pokusy, przez co łatwo i szybko uzgadniają uspra-wiedliwienia pozwalające sięgać po korzyści, które uprzednio wydawałyim się niegodne.Nie są na to odporne najbardziej etosowe środowiska.W połowie lat dziewięćdziesiątych zaczęły trafiać do mnie studia przy-padków opisujące układy , polegające na uzgadnianiu usprawiedliwieńwśród instruktorów harcerskich, i okradaniu harcerskiej organizacji.Oka-zało się, że w 1990 r.wszystkie bez wyjątku organizacje harcerskie stanę-ły wobec braku pieniędzy na podstawową działalność.Po dwóch trzechlatach adaptacji do nowego systemu organizacje harcerskie potrafiły znalezćwystarczające środki na wakacyjną akcję obozową, ale w ciągu roku szkol-nego instruktorzy musieli sobie radzić sami.No, i poradzili sobie dosyćskutecznie.Obóz harcerski to kilkanaście dużych namiotów, kilkaset dzie-ciaków zmieniających się turnusami co dwa tygodnie, od końca czerwcado końca sierpnia, oraz kilkunastu młodych instruktorów podległych dwu-dziestoparoletniemu komendantowi.Obóz to także stosunkowo duże środkigotówkowe, z których kadra musi rozliczyć się po zakończeniu obozu, i dużewyzwanie dla jakiegoś amatora-księgowego spośród kadry.Z dzieciakamijezdzi się na wycieczki, a te gubią bilety stanowiące podstawę rozliczeń,sprzedawczynie małych wiejskich sklepów nie wystawiają rachunkówlub robią to zle, niedoświadczeni instruktorzy nie dbają o dokumentacjęksięgową etc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]