[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwłaszcza że w bezpiecebrakowało specjalistów od mistyki świętego Jana od Krzyża czy etykichrześcijańskiej Maksa Schelera.Jednak na wszelki wypadek Ministerstwo Oświaty odmówiło uznaniahabilitacji księdza Wojtyły, który po zamknięciu w 1954 roku WydziałuTeologicznego na Uniwersytecie Jagiellońskim musiał przenieść się na KatolickiUniwersytet Lubelski.Tam zresztą po raz pierwszy zetknął się z KonrademMarkiewiczem.Jeszcze rok wcześniej wydawało się, że ambitny ubek, mimo sukcesówodnoszonych w walce z wrogami rewolucji, pozostanie w Biłgoraju na wieczneczasy.Zapomniano o nim.Nawet wtedy, gdy 5 marca 1953 roku Polskie Radio, wślad za wszystkimi rozgłośniami Związku Radzieckiego, podało informację, żeprzestało bić serce Sternika Narodów.Co za szok! Kraje demokracji ludowej i cała postępowa ludzkość pogrążyły się w żałobie.Inna sprawa, że oficjalnysmutek i histeria aktywistów partyjnych wyraznie kontrastowały z ogólnymnastrojem społecznym.Teść Konrada upił się ze szczęścia.On sam doświadczał dziwnego uczucia.Odnosił wrażenie, że zanosi się nazmiany.Tylko w którym kierunku miałyby one pójść? Przecież nie było odwrotu zdrogi budownictwa socjalistycznego.Odwilż proklamowana przez Berię okazałasię tyleż płytka, co krótkotrwała.Po czerwcowym powstaniu robotników Berlinaszef sowieckiej bezpieki stracił władzę, a pózniej życie.Plotka głosiła, wbrewoficjalnym komunikatom o jego grudniowym procesie, że stało się to równocześniez odebraniem władzy, na posiedzeniu Politbiura.Nazwisko kata pozostałonieznane.%7łukow, Chruszczow czy może generał Moskalenko?W każdym razie, mimo tych wstrząsów, o których wieści dochodziły z centraliimperium, w Polsce nic szczególnego się nie działo.Nadal w procesach oficerówsypały się wyroki śmierci, aresztowano kolejnych księży, a niedawny protektorWojtyły, arcybiskup Eugeniusz Baziak, został skazany na karę śmierci, zamienionąnastępnie na dożywocie.Wreszcie we wrześniu 1953 roku podniesiono rękę nasamego prymasa Wyszyńskiego.Konrad miał do kleru stosunek niechętny, toteżnie mógł pojąć, dlaczego żona i teściowa wylewały łzy z tego powodu. Nikt nie zabrania wam się modlić, a że niektórych biskupów aresztuje się zaszpiegostwo i jątrzenie przeciwko władzy ludowej, to wyłącznie ich wina. Na razie się nie zabrania.A co będzie jutro? pytała Krystyna. Przecieżsam opowiadałeś, że w Rosji kościoły są pozamykane& Są pozamykane z powodu braku zainteresowania.Społeczeństwo radzieckiedojrzało do ateizmu.W efekcie tej wymiany zdań dwa tygodnie ze sobą nie spali.Zwrot w jego karierze przyniosła ucieczka na Zachód Izaaka Fleischfarba,znanego szerzej jako Józef Zwiatło, wicedyrektora Departamentu X MinisterstwaBezpieczeństwa Publicznego, który podczas zakupów w Berlinie Zachodnimzniknął z oczu koledze z resortu i zgłosił się do władz amerykańskich.Początkowo sprawa była tajna, ale kiedy od września 1954 audycje z udziałemJózefa Zwiatły poczęły pojawiać się na falach Radia Wolna Europa, nastąpiłoprawdziwe trzęsienie ziemi.Tym bardziej że rewelacje na temat kulis władzy,podległości Polski Sowietom, a zarazem ogromu popełnianych zbrodniprzekazywała figura, która uczestniczyła w tym osobiście.Okazało się, żeDepartament X zajmował się inwigilacją kierownictwa partii i kraju, zeznaniawymuszano torturami i często stosowano prowokację.Trudno wyobrazić sobiebardziej wybuchowy materiał.W efekcie PZPR została zmuszona do reakcji.W partyjnych publikacjachpojawiła się krytyka nadużyć w resorcie , odsunięto najbardziejskompromitowanych działaczy, a MBP podzielono na Komitet ds.BezpieczeństwaPublicznego i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.Miało to konkretne znaczeniedla Markiewicza.Podniesiony do stopnia kapitana, w grudniu 1954 roku opuściłwreszcie Biłgoraj, by objąć stanowisko wicedyrektoraplacówki w Lublinie.Zauważył dziwną prawidłowość w swoim życiu w im gorszej kondycjiznajdowała się ukochana partia, tym szybciej on awansował.Tymczasem nadszedł ów niezwykły 1956 rok, w którym chyba po raz ostatnizastawiał się, czy dobrze obstawił w życiowej ruletce.W kraju czuło się ogólne rozprzężenie, tak jakby festiwal Młodzieży iStudentów w Warszawie, który odbył się latem poprzedniego roku, tchnął nowegoducha w zalaną betonem duszę Polski Planu Sześcioletniego.Konrad, tak jak inni,czytał od deski do deski Po prostu i Nową Kulturę.Zdumiewała go odwagawczorajszego politruka Adama Ważyka w Poemacie dla dorosłych, a zarazem zzaskoczeniem przyjmował dziesiątki, jeśli nie setki sygnałów z terenu.Potrzebamówienia przezwyciężała strach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]