[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będą cipotrzebne na sprawdzanie zeszytów i inne nauczycielskie czynności.— Ale nie mam jeszcze żadnych zeszytów do sprawdzania.— No już, już! — Nissa machnęła ręką, jakby odganiała muchę.— NieAnula & ponakręć mi się pod nogami, bo chcę się zabrać za zmywanie.Zawsze to robię.Linnea przystanęła z wahaniem.— Jest pani pewna, że.Nissa spojrzała na nią zza swoich okrągłychokularów, sięgając po puste kubki i talerze.— Czy wydaję ci się osobą, która nie jest pewna tego, co mówi?To pytanie przywołało uśmiech na twarz Linnei.— No cóż, obiecałam mamie, że napiszę do niej zaraz po przyjeździe idam znać, czy dotarłam bez kłopotów.— Świetnie! Ruszaj do pisania.Znalazłszy się na górze, zapaliła lampę naftową i ponownie obejrzałapokój, ale wydał jej się równie niemiły jak przedtem.Dzbanek i miednicęNissa zastąpiła cętkowaną niebiesko miską, której widok ponownie obudził wLinnei rozczarowanie nie tylko tym pokojem i rodziną Westgaardów, lecztakże sobą.Tak bardzo pragnęła zachowywać się dojrzale, tyle razyobiecywała sobie, że porzuci dziecinne fantazje i rojenia, które zawszedalouswpędzały ją w tarapaty! Z trudem tłumiła łzy.Wszak spędziła tu ledwie półgodziny i co narobiła?.anZ pierwszej pensji, wynoszącej trzydzieści dolarów miesięcznie, będziemusiała zapłacić za dzbanek i miednicę, ale co gorsza, zrobiła z siebie idiotkę.scTo było wystarczająco okropne, nie mówiąc o konieczności spotykania się nakażdym kroku z niechęcią Teodora.To naprawdę nikczemny człowiek!Mniejsza o niego, dumała.Wszyscy mówili, że dorosłość nie przychodziłatwo, i przekonujesz się teraz, że mieli rację.Odsuwając myśl o Teodorze, sięgnęła po drewniane puzderko z papeteriąi usiadła na łóżku.„Kochani Rodzice, drogie Siostry!Dotarłam do Alamo cała i zdrowa.Podróż była długa i monotonna.Poprzyjeździe wpatrywałam się w horyzont, szukając na nim miasta, ale kuAnula & ponaswemu zdumieniu znalazłam tylko trzy elewatory i kilka smutnych budynków, co z trudem dałoby się nazwać tym mianem.To prawda, Tatusiu, ostrzegałeśmnie, że Alamo będzie niewielkie, lecz nie spodziewałam się, że aż tak małe!Na stacji czekał na mnie pan Westgaard, który zawiózł mnie na swojąfarmę.Wydaje się ona równie rozległa jak wszystkie tutejsze farmy, a wistocie jest tak ogromna, że kiedy próbowaliśmy znaleźć jednego z jegosąsiadów pracujących w polu, nie zdołaliśmy go odszukać.Pan Westgaard,któremu na imię Teodor, mieszka ze swoją matką Nissą (drobną, bardzowybuchową osobą, którą natychmiast polubiłam), synem Kristianem (którybędzie moim uczniem, ale przewyższa mnie o pół głowy) i bratem Johnem(który przychodzi tu na posiłki, ale mieszka na swojej farmie, położonej posąsiedzku przy drodze wiodącej na wschód).Zjedliśmy wspaniałą kolację: zrazy z sosem, ziemniaki, kukurydza,pieczywo, masło, pyszny deser i więcej różnych smakołyków, niżkiedykolwiek widziałam.Po kolacji Nissa nie pozwoliła mi ruszyć choćbydalouspalcem, żeby pomóc jej przy zmywaniu.Och, Carrie i Pyziu, wiem, żezzieleniałyście teraz z zazdrości, bo nie muszę zmywać! Teraz siedzę weanwłasnym, prywatnym pokoju, gdzie nikt nie każe mi gasić światła, kiedy chcędłużej poczytać.Pomyśleć tylko: pierwszy raz w życiu mam własny pokój!"scRozejrzała się po owym pokoju: nagie krokwie nad głową, maleńkieokno, pokojowa umywalka z miską w niebieskie cętki.Przypomniała sobieswój niezachwiany optymizm, jaki czuła zmierzając pociągiem do owegonowego domu, i przykre rozczarowanie, jakie towarzyszyło jej od chwili, gdyTeodor Westgaard otworzył usta, by powiedzieć: „Pod moim dachem niezamieszka żadna kobieta!" Spojrzała na list, w którym starannie pominęławszystkie przykrości i obawy pierwszych sześciu godzin jako „nowynauczyciel", i nagle poczuła, że świat się na nią zawalił.Zwinęła się w kłębek i zapłakała.Anula & ponaOch, mamo, tato, tak bardzo za wami tęsknię! Jakże żałuję, że nie ma mnie teraz w domu z wami wszystkimi, gdzie czas kolacji wypełniony jestwesołością, rozmowami i czułymi uśmiechami.Chciałabym znów trzymaćściereczkę do naczyń i narzekać głośno, że muszę pomagać Carrie i Pyzi, apotem znajdować jakąś wymówkę, żeby umknąć z kuchni.Chciałabym,abyśmy wszystkie trzy znów były razem, stłoczone w naszym ślicznymukwieconym pokoiku, choć zawsze byłyście przeciwko mnie, gdy chciałam,żeby światło paliło się dłużej.Co ja robię w samym środku tej zapomnianej przez Boga prerii, z tą obcąrodziną, pełną gniewu i powściągliwości oraz całkowitej pogardy dla dobrychmanier?Żałuję, że nie słuchałam cię, tatusiu, gdy mówiłeś, że pierwszy rokpowinnam spędzić bliżej domu, zanim się nie przekonam, czy naprawdępodoba mi się niezależność.Gdybym tam była, natychmiast podzieliłabym sięwszystkim z tobą i mamą, zamiast skrywać ból w sobie i wypłakiwać smutekw tym brzydkim pokoiku na strychu.dalousZa bardzo jednak Linnea kochała najbliższych, by wyznać prawdę iobarczyć ich brzemieniem niepokoju.anZnacznie później zaś, gdy odkryła, że jej łzy spadły na zapisaną kartkę izrobiły dwie niebieskie plamy, rezolutnie osuszyła oczy i zaczęła list od nowa.scAnula & ponaROZDZIAŁ 3Zgodnie z tradycją rok szkolny oficjalnie rozpoczynał się w pierwszyponiedziałek września.Linnea przyjechała w poprzedzający go piątek, sobotazaś ledwie zaświtała, gdy obudzona jakimś dochodzącym z daleka dźwiękiempółprzytomnie rozglądała się po mansardzie oświetlonej stłumionymlawendowym światłem.Przez chwilę była zdezorientowana.Nad głową miałasurowe belki stropu.Westchnęła i obróciła się na bok.Ach, tak.to jej nowydom w Alamo.Źle spała w tym obcym łóżku.Miała ochotę zasnąć jeszcze nakilka chwil, ale właśnie wtedy usłyszała ruch na dole i przypomniała sobiezdarzenia poprzedniego dnia.No cóż, panno Brandonberg, wstawaj i pokaż im,co potrafisz.Woda w miednicy była zimna i Linnea zastanawiała się, czy natknęłabysię na Teodora lub Kristiana, gdyby zbiegła na dół, żeby ją podgrzać.Może niedalousrozpalono jeszcze ognia: rzut oka przez okno powiedział jej, że jest bardzowcześnie.Spojrzała na rurę od pieca, wyskoczyła z łóżka i dotknęła jej.Ktośanbył już na nogach.Linnea włożyła niebieski flanelowy szlafrok, zapięła go podscszyją i ściągnęła w talii, po czym ruszyła na dół, zabierając ze sobą cętkowanąmiednicę.Starała się iść jak najciszej, ale schody trzeszczały.W drzwiach pokazała się głowa Nissy.Matka Teodora była już uczesana,na prostej sukni ze spłowiałego kwiecistego perkalu miała sięgający kosteksztywny biały fartuch.— Już wstałaś?— Tak.Nie chcę, by ktokolwiek czekał z mojego powodu.— Śniadania nie będzie wcześniej jak za godzinę.Chłopcy mają dowydojenia dziesięć krów.Anula & pona— Czy oni.— Linnea, mocniej przyciskając do biodra cętkowanąmiednicę, powędrowała spojrzeniem ponad głową Nissy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]