[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opuścił głowę i zamknął oczy.Obrócił się wierzchołka.Gdy spojrzał na wschód, zobaczył wyłącznie chmury.Usiadł zatem idwukrotnie wokół własnej osi i ponownie wbił oczy w urwisko.czekał, nieczuły na lodowate podmuchy.Czas płynął leniwie, ale, koniec końców,- Tak - powiedział w wyjący wiatr.To tutaj.chmury się rozstąpiły, burza odeszła.Ukazały się okryte śniegiem szczyty Gór MenaraiUsiadł na piasku, skrzyżował nogi, wyprostował plecy i złożył dłonie na kolanach królujących nad Klejnotem Zwiatów Zrodka.Rysowały się wyraznie na tle niebaw ten sposób, by stykały się tylko palcami.Skoncentrował się na obecnym w jego rozjaśnionego żółtym blaskiem bliższego księżyca.umyśle obrazie i przepływającej wokół Mocy.Po chwili znalazł to, czego szukał.Serię - Niech ten widok przypomina mi zawsze, że kilka skał, które tu ustawiłem, nieskaz na niemal idealnym krysztale.Wytężył siłę woli.przetrwa wiecznie - powiedział cicho Luke.-A wspomnienie Anakina SkywalkeraPiasek koło niego zadrgał.Skały poruszyły się, a potem uniosły w powietrze.niech będzie przestrogą, iż wyrzeczenie znaczy więcej niż uparty marsz do celu.Wzlatywały z plaży, z morza, krążyły całym rojem jakby szukał sobie miejsca.Po Potem zniknął w swej kryjówce i szczelnie zamknął wejście.chwili dopasowywania zaczęły przybierać kształt szczerbatego muru.Niektóre legły naziemi, tworząc fundamenty.Inne stworzyły sylwetkę wielkiego łuku bramy i kopuły W głębokich ciemnościach Leia usiadła nagle na posłaniu.fortecy- schronienia Dartha Vadera.Otoczyła Luke'a w tej samej postaci, w jakiej - On tu jest.wznosiła się niegdyś na szczycie urwiska.Mroczna i odpychająca budowla.- %7łe co? - spytał sennie Han.Zapiski znalezione w stolicy Imperium nie podawały, czy jego ojciec - Jest na Coruscant.kiedykolwiek tu mieszkał, chociaż bez wątpienia fortecę wzniesiono właśnie dla niego i - Niby kto?wedle dostarczonych przezeń instrukcji.Gdy Nowa Republika odzyskała Coruscant, - Luke.Czuję jego myśli.gmach stał pusty.Jeszcze w trakcie walk został zniszczony przez nalot myśliwców typu - Wspaniale.Zaproś go na obiad - ziewnął Han.B. Michael P.Kube-McDowell Przed Burzą31 32- Nic nie rozumiesz - warknęła Leia.- Spałam, a przynajmniej tak mi się zdawało,i śniłam, że Luke na mnie patrzy, że nade mną stoi.Nagle poczułam, że nie śpię.Wtedynasze oczy spotkały się na chwilę.Potem zniknął.Zupełnie, jakby zasunął kotarę&ROZ DZ I AA- I to na pewno nie był sen?- Nie - stwierdziła, kręcąc głową.- Ale miałeś rację, on się ukrywa.Nie chce,żebyśmy go znalezli.Han przykrył głowę poduszką.- No i dobrze.Nie przeszkadzajmy mu i śpijmy.- Ale chciałabym wiedzieć, dlaczego się chowa.Nie rozumiem, co się dzieje -3powiedziała Leia.- I wolę wiedzieć, gdzie jest, na wypadek, gdybym go potrzebowała,pomyślała.- Sam się objawi, gdy uzna, że pora - mruknął Han, obejmując Leię.- Zpij, księżniczko.Ranek zawsze przychodzi za wcześnie.Panoramiczne, półkoliste okna sali konferencyjnej na jednej z wysokichkondygnacji odbudowanego niegdysiejszego Pałacu Imperatora wychodziły nanajstarszy (i najbardziej ruchliwy) spośród trzech portów kosmicznych Imperial City.Ze względów bezpieczeństwa żadna ze ścieżek podejścia nie przebiegała wpobliżu kompleksu administracyjnego, ale i tak można było zeń podziwiać i starty, ilądowania.Ktoś obdarzony bystrym wzrokiem miał nawet szansą rozpoznać typ statkuczy konkretną jednostką.Leia też nie raz zerkała przez te okna, wypatrując powrotu Sokoła Milenium.Niemniej na co dzień port kosmiczny nie przyciągał uwagi obradujących.Zresztąprzez transparentną stal niewiele przenikało: huk napadu naprawdę wielkich jednostek,ryk pełnego ciągu towarzyszący przerwaniu manewru startowego, łomot eksplozjizwiązanych niekiedy z jakąś katastrofą.Dlatego, gdy okna zawibrowały unisono, Leia iAckbar z zaciekawieniem podnieśli głowy.Ujrzeli statek w kształcie kuli.Podchodził do lądowania i był trzykrotnie większyod tych transportowców, które zwykle gościły w porcie.Towarzyszyły mu krążące,niczym planety wokół gwiazdy trzy znacznie mniejsze jednostki eskorty.U podstawykuli wyraznie rozbiegały się fale nagrzanego powietrza.- Mam wrażenie, że korzystają z aradiańskiego napadu pulsacyjnego.Niepotrzebują dodatkowej amortyzacji - zauważył Ackbar.- Charakterystyczne.Zauważ, jak powoli i płynnie tracą wysokość - Będą musiałobejrzeć sobie ten ich statek z bliska.- Ja zaś rozumiem, że delegacja z Duskhan raczyła wreszcie przybyć - stwierdziłaLeia.- Tam u siebie, w Gromadzie Koornacht, pilnują pewnie, by nie budowaćlądowisk zbyt blisko domów.- Nie zamierzasz osobiście przywitać ambasadora Spaara?- Mój pierwszy, Engh, już na niego czeka.Zabrał ze sobą androidaprotokularnego.- Rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •