[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wam siÄ™ na pewnouda.Musi siÄ™ udać.DajÄ™ ci miesiÄ…c, Merry.Po miesiÄ…cuciachnÄ™ siÄ™ mocniej.GÅ‚Ä™biej.Nie żartujÄ™, Merry.- WyszczerzyÅ‚a zÄ™by.- ZrobiÄ™ ciÄ™cie wzdÅ‚uż rÄ™ki, wzdÅ‚użżyÅ‚y, a nie w poprzek nadgarstka.Ci kretyni tu niezdoÅ‚ajÄ… mnie powstrzymać.Z pomocÄ… Dave'a Meredith oswobodziÅ‚a dÅ‚oÅ„.Przez chwilÄ™ staÅ‚a bez ruchu, caÅ‚kiem oszoÅ‚omiona, dopóki Martha nie ujęła jej za ramiona i nie wyprowadziÅ‚a na korytarz.KASEY MICHAELS70- Martho, czy ona naprawdÄ™ to zrobi? - spytaÅ‚aMeredith, kiedy jechaÅ‚y windÄ… na dół.- Wierzysz, żesiÄ™ naprawdÄ™ zabije?- Nieważne, w co ja wierzÄ™, kochanie - odparÅ‚acicho lekarka.- Ważne, w co ty wierzysz.I czy potrafisz z tym żyć.- Znajdziemy jÄ…, Martho.Znajdziemy Jewel.Niewiem jak, ale rÄ™czÄ™ ci, że jÄ… znajdziemy.Po prostumusimy.ROZDZIAA SZÓSTYKiedy tylko wzmógÅ‚ siÄ™ wiatr, Emily wydobyÅ‚az plecaka stary, wysÅ‚użony pÅ‚aszcz przeciwdeszczowy,a kiedy wiatr jeszcze bardziej przybraÅ‚ na sile, naciÄ…gnęła kaptur na kapelusz.Molly raz po raz strzygÅ‚a nerwowo uszami; bardzo siÄ™ jej nie podobaÅ‚ dziwny odgÅ‚os trzepoczÄ…cego na wietrze cienkiego plastiku.Wiatr wiaÅ‚ z tyÅ‚u, pchajÄ…c konia i jezdzca naprzód.JakiÅ› czas temu niebo przybraÅ‚o odcieÅ„ stalowoszary,choć do zmierzchu brakowaÅ‚o kilku godzin.GaÅ‚Ä™ziedrzew koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™ na wszystkie strony.UschniÄ™ta gaÅ‚Ä…zkaprzeleciaÅ‚a w powietrzu, uderzajÄ…c Emily w ramiÄ™.A potem lunÄ…Å‚ deszcz.Ostry, zacinajÄ…cy, paskudniezimny.BÅ‚yskawice rozdzieraÅ‚y niebo, Å›wiat drżaÅ‚ odhuku grzmotów, a wiadra wody laÅ‚y siÄ™ na gÅ‚owÄ™i spÅ‚ywaÅ‚y po twarzy.Emily prawie nic nie widziaÅ‚a;liczyÅ‚a na to, że Molly, kierujÄ…c siÄ™ pamiÄ™ciÄ…, samadowiezie jÄ… do celu.Ostatnie sto lub sto pięćdziesiÄ…t metrów przed grotÄ…Emily zsiadÅ‚a z konia i kamienistÄ… Å›cieżkÄ… wijÄ…cÄ… siÄ™poÅ›ród krzewów zaczęła prowadzić Molly pod górÄ™.Jeszcze kawaÅ‚ek, powtarzaÅ‚a w myÅ›lach, jeszcze kawaÅ‚ek.Grota jest ciemna, sucha i na tyle duża, by obiemogÅ‚y siÄ™ w niej swobodnie pomieÅ›cić.72 KASEY MICHAELSOdczepiwszy od plecaka latarkÄ™, skierowaÅ‚a wiÄ…zkęświatÅ‚a przed siebie.W rzÄ™sistym deszczu trudno byÅ‚ocokolwiek zobaczyć.Ale wreszcie dojrzaÅ‚a wylot groty.Tam.Na wprost! WejÅ›cie zasÅ‚aniaÅ‚y kÄ™py wysokiejtrawy oraz zerwany przez wichurÄ™ konar.- Psiakość! - mruknęła Emily, zastanawiajÄ…c siÄ™,jak namówić Molly, aby przeszÅ‚a nad konarem i skryÅ‚asiÄ™ w grocie.PoÅ‚ożyÅ‚a latarkÄ™ na niedużym gÅ‚azie, tak by Å›wiatÅ‚opadaÅ‚o na wejÅ›cie.- PrzydaÅ‚by siÄ™ dzwig.Zdjęła przymocowanÄ… do siodÅ‚a linÄ™; jeden konieczamierzaÅ‚a zawiÄ…zać wokół konara, drugi do siodÅ‚a.WiedziaÅ‚a, że sama przeszkody nie usunie, ale z pomocÄ… Molly.Choć przez caÅ‚Ä… drogÄ™ jechaÅ‚a w skórzanych rÄ™kawicach, palce miaÅ‚a zdrÄ™twiaÅ‚e z zimna.Owinęła linÄ™wokół konara i w tym momencie niebo rozdarÅ‚a bÅ‚yskawica, a wzgórze zatrzÄ™sÅ‚o siÄ™.- Molly, nie!Emily puÅ›ciÅ‚a linÄ™ i rzuciÅ‚a siÄ™ pÄ™dem do wystraszonego konia.Zanim dobiegÅ‚a, niebo znów pojaÅ›niaÅ‚o,a huk znów wstrzÄ…snÄ…Å‚ powietrzem.Rżąc gÅ‚oÅ›no, Molly stanęła dÄ™ba, po czym pognaÅ‚a w dół Å›cieżkÄ….Emily tupnęła bezradnie nogÄ….Klacz uciekÅ‚a, zabierajÄ…c z sobÄ… Å›piwór, wodÄ™, jedzenie, plecak.WierzgajÄ…c zaÅ›, zgniotÅ‚a kopytem latarkÄ™.Emily westchnęłaciężko.Nie ma nic.Wszystko, co wziÄ™ta z domu,uniósÅ‚ wystraszony burzÄ… koÅ„.Jest sama na pustkowiu,przemoczona do suchej nitki.DOM RADOZCI 73Deszcz, który laÅ‚ jak z cebra, nagle zaczÄ…Å‚ lać jakz dziesiÄ™ciu cebrów.Podobno gdyby stojÄ…ca w takimdeszczu owca zadarÅ‚a do góry Å‚eb, to by utonęła.WychodzÄ…c z zaÅ‚ożenia, że nie jest owcÄ… i nie grozi jejtopiel, Emily zerknęła na czarne niebo, po czym szybkoopuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™.Niewiele siÄ™ namyÅ›lajÄ…c, wspięła siÄ™ na powalonykonar i po chwili zwaliÅ‚a na ziemiÄ™.ByÅ‚o ciemno, aleprzynajmniej nic jej nie padaÅ‚o na plecy i ramiona.PosuwaÅ‚a siÄ™ na czworakach, po omacku; wreszcie wyczuÅ‚a palcami plastikowy pojemnik, w którym trzymaÅ‚a kuchenkÄ™.Automatyczna zapalarka do ognia zostaÅ‚aw plecaku, ale gdzieÅ› tu musi być paczka zapaÅ‚ek.Napewno.Boże, spraw, abym jÄ… znalazÅ‚a.Nie zwracajÄ…c uwagi na dzwoniÄ…ce zÄ™by, sztywnymipalcami uniosÅ‚a pokrywkÄ™ pojemnika.TrwaÅ‚o kilka minut - choć miaÅ‚a wrażenie, że mijajÄ… godziny - zanimwydobyÅ‚a kuchenkÄ™, a potem, z samego dna, wygrzebaÅ‚a paczkÄ™ zapaÅ‚ek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]